Burmistrz może się domagać od właściciela prywatnego przedszkola zwrotu nienależnie pobranej dotacji pod warunkiem, że jest w stanie udowodnić nadużycia. Tak wynika z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.



Urząd miasta w listopadzie 2013 r. przeprowadził kontrolę w prywatnym przedszkolu. Chodziło o ustalenie ilości dzieci zgłoszonych i faktycznie uczęszczających oraz celowości wydatkowania dotacji udzielonej z budżetu gminy. Kontrola obejmowała 2012 i 2013 r. W jej wyniku stwierdzono m.in., że placówka nie składała informacji miesięcznych o liczbie dzieci na wymaganym druku. A była do tego zobligowana uchwałą rady miasta w sprawie trybu udzielania i rozliczania dotacji dla przedszkoli niepublicznych oraz innych form wychowania przedszkolnego.
Ponadto za miesiące lipiec i sierpień 2012 i 2013 r. przedszkole w ogóle nie złożyło informacji o liczbie dzieci. Nie przedstawiło także informacji kwartalnych, do czego obligowała wskazana wyżej uchwała. Co więcej, z kontroli wynikało, że placówce wypłacana była dotacja z budżetu gminy na dzieci, które nie spełniały kryterium wiekowego określonego w art. 14 ust. 1 ustawy z 7 września 1991 r. o systemie oświaty (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 1943 ze zm.), czyli na dzieci w wieku poniżej 2,5 roku.
Kontrolerzy uznali, że dotacja nie należała się w czasie wakacji z uwagi na rzeczywisty brak podopiecznych w przedszkolu. Potwierdzeniem tego było również to, że kilkoro dzieci z kontrolowanej placówki w miesiącach lipiec–sierpień uczęszczało do innego niepublicznego przedszkola działającego w mieście i to jemu wypłacono na nie dotację.
Czynności kontrolne nie objęły celowości wydatkowania dotacji udzielonej z budżetu gminy, gdyż właścicielka przedszkola odmówiła przedstawienia dokumentów potwierdzających poniesione wydatki. Na prośbę gminy taką kontrolę przeprowadziła regionalna izba obrachunkowa. Jej pracownicy stwierdzili, że przedszkole w latach 2012–2013 pobrało z budżetu gminy dotację w nadmiernych wysokościach oraz nieprawidłowo ją wydatkowało.
Ustalono, że placówka wykazywała dzieci w wieku poniżej 2,5 roku życia w informacjach miesięcznych przekazywanych do urzędu. Jako część dotacji wykorzystaną niezgodnie z przeznaczeniem uznano sfinansowanie zakupu artykułów żywnościowych przeznaczonych na przygotowanie posiłków dla dzieci (pomimo iż w kartach zgłoszeniowych do przedszkola zawieranych z rodzicami jednoznacznie wskazano, że w ramach wnoszonej przez nich opłaty stałej przedszkole zobowiązuje się do zapewnienia dziecku śniadania, obiadu i podwieczorka).
Kolejnymi wydatkami zakwestionowanymi przez kontrolerów RIO były m.in. usługi noclegowe (w hotelach lub lokalach mieszkalnych) wraz z opłatami parkingowymi, wydatki na przejazd osoby współpracującej z dyrektorem przedszkola (mężem właścicielki). Sprawa trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które podtrzymało decyzję burmistrza dotyczącą zwrotu nienależnie pobranej dotacji.
Właścicielka odwołała się do wojewódzkiego sądu administracyjnego. Ten stwierdził, że w trakcie wszczętego postępowania administracyjnego strona nie została wezwana do przedłożenia jakichkolwiek dokumentów. Dyrektor przedszkola nie otrzymał też informacji o możliwości końcowego wypowiedzenia się w sprawie zgromadzonych materiałów ani możliwości przedłożenia dowodów.
Sąd uznał, że nie można zarzucać też podwójnego finansowania za wsad do kotła, jeśli pieniądze wnoszone przez rodziców przedszkolaków na posiłki nie pokrywają całości wydatków na ten cel.
WSA wskazał również, że urząd miasta uznał za zasadne domaganie się zwrotu dotacji pobranej na konkretne dzieci, które w miesiącach wakacyjnych uczęszczały do innych przedszkoli. Ale w aktach sprawy istnieją materiały potwierdzające, iż taki proceder miał miejsce w 2012 r., nie ma zaś dowodów na to, że tak samo działo się rok później. Dlatego WSA uchylił zaskarżoną decyzję burmistrza w sprawie zwrotu nienależnie pobranej dotacji.
ORZECZNICTWO
Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z 15 września 2017 r., sygn. akt I SA/Sz 1154/16.