Rząd przyjął przepisy, które mają chronić konsumentów przed serwisami internetowymi typu Pobieraczek
Nawet rok będzie miał klient na
zwrot towaru kupionego w internecie, jeśli sprzedawca nie powiadomi go o jego prawach – przewiduje projekt ustawy o prawach konsumenta przyjęty przez rząd.
Nowe przepisy kładą duży nacisk na
prawo do odstąpienia od umowy zawieranej przez sieć. Z 10 do 14 dni wydłuży się standardowy czas, w jakim klient może się na to zdecydować. Termin ten będzie obowiązywać pod warunkiem, że zostanie on powiadomiony przez sprzedawcę o uprawnieniu do zwrotu towaru. Jeśli nie otrzyma takiej informacji, prawo do odstąpienia od umowy bez podawania przyczyn ma przysługiwać przez 12 miesięcy.
Część ekspertów krytykuje to rozwiązanie, uznając je za zbyt restrykcyjne.
– Większość
konsumentów i tak ma świadomość tego, że może zwrócić towar zakupiony przez internet, i nie musi dowiadywać się tego od sprzedawcy – uważa Agnieszka Wiercińska-Krużewska, adwokat w kancelarii WKB Wierciński, Kwieciński, Baehr.
E-sklepy mają przekazywać klientom więcej niż dzisiaj
informacji. Wreszcie jednak będą mogły czynić to przez internet. Dzisiaj, chociaż cała komunikacja odbywa się drogą elektroniczną, to dane takie jak nazwa firmy, cena czy prawo do odstąpienia muszą zostać przesłane na piśmie. To anachronizm od lat krytykowany przez ekspertów. Po wejściu w życie nowej ustawy sprzedawca będzie mógł przekazać te informacje „w sposób odpowiadający rodzajowi użytego środka porozumiewania się na odległość”, czyli np. e-mailem.
Podobne ułatwienia przewidziano dla kupujących, którzy chcą odstąpić od umowy. Dzisiaj muszą oni komunikować to na piśmie. Po zmianach będą mogli skorzystać z poczty elektronicznej. Informacja o prawie do odstąpienia od umowy będzie mogła być przekazana w formie wzoru pouczenia, które przygotowano jako załącznik do ustawy. Inny załącznik wskazuje zaś formularz, którym będzie się mógł posłużyć
konsument korzystający ze swego uprawnienia.
Zostanie też rozstrzygnięte, kto pokrywa koszty transportu w przypadku zwrotu towaru. Klient ma płacić tylko za jego odesłanie. Sam zaś otrzyma zwrot tego, co zapłacił zarówno za towar, jak i jego dostarczenie. Jest tu mały haczyk – będzie musiał wybrać najtańszy z oferowanych przez sprzedawcę sposobów dostarczenia towaru. Jeśli skorzysta z droższej opcji (np. kurier zamiast poczty) sprzedawca nie będzie musiał mu zwracać dodatkowych kosztów.
Do projektu ustawy wprowadzono przepisy zwane potocznie antypobieraczkowymi. Mają chronić przed serwisami, które udają darmowe, a w rzeczywistości w rozbudowanych regulaminach ukrywają informacje o odpłatności. Zostaną zmuszone do informowania o tym w sposób jasny i widoczny. Jeśli do składania zamówienia jest używany przycisk lub podobna funkcja (a tak jest zazwyczaj), to będzie się na niej musiał znaleźć napis „zamówienie z obowiązkiem zapłaty” lub równoważny.
DGP przypomina
Nowe przepisy wprowadzą także sporo zmian przy tradycyjnym handlu. Konsumenci:
● otrzymają od sprzedawcy różne informacje przed kupnem (np. główne cechy świadczenia, sposoby porozumiewania się, dane identyfikujące przedsiębiorcę),
● będą mieli większą swobodę przy reklamowaniu wadliwego towaru (nie będą musieli godzić się na jego naprawę czy wymianę, tylko od razu zażądają obniżenia zapłaty lub odstąpią od umowy),
● odzyskają uprawnienia gwarancji konsumenckiej (jeśli przedsiębiorca udzielający gwarancji nie określi zasad, to będą mogli odwołać się wprost do kodeksu cywilnego).
Projekt przyjęty przez Radę Ministrów