Chociaż okryty złą sławą Pobieraczek z początkiem roku zawiesił możliwość rejestracji nowych kont, to serwisów działających na podobnych do niego zasadach wciąż przybywa. W ostatnich tygodniach w sieci głośno jest zwłaszcza o takich, które mają jakoby pomagać z znalezieniu pracy. Ludzie myślą, że mają do czynienia z darmowymi usługami i dlatego rejestrują się. Tymczasem, gdzieś w tekstach rozbudowanych regulaminów, kryją się wzmianki o odpłatności i po jakimś czasie użytkownicy dostają wezwanie do zapłaty. Teoretycznie wszystko jest w porządku - każdy powinien czytać, na co się godzi. W rzeczywistości jednak twórcy takich serwisów zwyczajnie żerują na ludzkiej naiwności.
Teraz ma się to zmienić. Przygotowany przez rząd projekt nowej ustawy o prawach konsumenta ma nałożyć dodatkowe obowiązki na usługodawców internetowych. Jeśli umowa zawierana w sieci będzie się wiązała z jakąkolwiek odpłatnością, to przed jej zawarciem konsument w sposób jasny i widoczny ma zostać o tym poinformowany.
Pozycję konsumentów ma także jednak wzmocnić inny przepis, zgodnie z którym już w momencie składania zamówienia będzie on musiał potwierdzać, że wie o jego odpłatnym charakterze. W przeciwnym bowiem razie umowa nie zostanie zawarta. W razie sporu to usługodawca będzie więc musiał wykazać, że konsument miał świadomość obowiązku zapłaty.
To zresztą nie koniec. Jeśli do składania zamówienia jest używany przycisk lub podobna funkcja, to będzie się na niej musiał znaleźć napis „zamówienie z obowiązkiem zapłaty” lub równoważny.
- Może to zmniejszyć liczbę przypadków, gdy konsument nie jest świadomy, że zawarcie umowy wiąże się z obowiązkiem zapłaty. Jednak rozwiązanie to nie eliminuje problemu całkowicie, ponieważ nadal kluczowym pozostaje sformułowanie postanowień umowy w taki sposób, aby każdy konsument wiedział nie tylko, że musi zapłacić, ale przede wszystkim ile, kiedy i za co – ocenia Katarzyna Kucharczyk, radca prawny z kancelarii CMS Cameron McKenna.
Więcej w jutrzejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej.