Podwyżka opłat na brytyjskich uczelniach odwiodła Polaków od tamtejszych szkół. W roku 2010/2011 wybrało je 7,3 tys., w 2014 już o ponad 1 tys. mniej, bo 5,2 tys.
– W liceum duża część mojej klasy miała w planach wyjazd na studia do Wielkiej Brytanii. Robiliśmy międzynarodową maturę, więc wielu z nas z góry planowało wyjazd za granicę. Niespodziewanie jednak przyszła informacja, że rząd brytyjski podnosi wysokość czesnego – opowiada Zuzanna Kraszewska, współprzewodnicząca Polish Business Society, czyli stowarzyszenia polskich studentów działającego przy London School of Economics. – Wielka Brytania przyciąga, bo daje świetne szanse edukacyjne. Jednak ceny są teraz trudne do udźwignięcia i w efekcie większość moich znajomych musiała z tych planów zrezygnować – dodaje Kraszewska.
Wraz z wejściem do Unii Europejskiej rozpoczęła się nie tylko emigracja zarobkowa, lecz również edukacyjna. Polakami zapełniły się nie tylko londyńskie restauracje, fabryki i hotele, lecz także sale wykładowe. Popularnym kierunkiem była właśnie Wielka Brytania.
Z danych OECD wynika, że jeszcze w 2009 r. najwięcej Polaków wybierało Niemcy (33,4 proc. studiujących za granicą). Wielka Brytania z wynikiem 23,1 proc. była pod tym względem na drugim miejscu. Najnowszy raport tej organizacji opierający się na danych z 2012 r. pokazuje odwrócenie tej tendencji: w Królestwie było już 37,3 proc. uczących się młodych, a Niemcy spadły na drugą pozycję – 21,5 proc.
– Na wybór kierunku wyjazdów decydujący wpływ mają dwa elementy: wysokość czesnego oraz znajomość języka – tłumaczy Magdalena Fels z organizacji Eurydyce, zajmującej się badaniami edukacyjnymi w Unii Europejskiej. W przypadku Wielkiej Brytanii brak bariery językowej jest kluczowy.
Tyle że po okresie wzrostu liczby Polaków studiujących na Wyspach ostatnie lata to ich spory odpływ. Jeszcze w 2010 r. studiowało tam ponad 7,3 tys. naszych rodaków, a w ostatnim roku akademickim według najnowszych danych Higher Education Statistics Agency ich liczba spadła o blisko jedną trzecią. Powód to właśnie wspomniana podwyżka czesnego z 3 tys. do 9 tys. funtów za rok nauki, i to bez kosztów akademika i pomocy naukowych.
Podwyżkę rząd brytyjski przegłosował w 2010 r., a weszła ona w życie od roku akademickiego 2012/2013. Wtedy też Polacy chcący studiować za granicą zaczęli szukać tańszych destynacji. Tańszych, ponieważ jak wyliczają eksperci z Boston Consulting Group, trzyletnie studia licencjackie wraz z kosztami utrzymania w Londynie to wydatek rzędu 150 tys. zł. – Obecnie w Wielkiej Brytanii pobierane są najwyższe opłaty za studia w całej Unii – potwierdza Magdalena Fels.
Podwyższenie czesnego również zwiększyło wymagania studentów. Beata, jedna z Polek, kończąca studia na londyńskiej uczelni, która podjęła naukę pomimo podwyższonego czesnego, jest rozczarowana. Jej zdaniem za podwyższeniem czesnego nie idzie wzrost poziomu nauczania. Miała zaledwie kilka godzin zajęć tygodniowo, a poziom według niej nie jest najwyższy. Obecnie rozważa złożenie wniosku o zwrot pieniędzy właśnie w związku z niespełnieniem wymagań.
Inaczej jednak jakość edukacji ocenia Kraszewska, według której zauważalny jest wzrost wydatków na uczelni na badania. Podobnie podzielone są zdania wśród wszystkich brytyjskich studentów.
Jak wynika z raportu dotyczącego mobilności w Europie przeprowadzonego przez sieć Eurydyce Komisji Europejskiej, chociaż nie tak wysokie czesne jak w Wielkiej Brytanii, to jednak sporo płacą również studenci w Irlandii, Holandii, we Włoszech, na Łotwie, ale i na Litwie, Węgrzech i w Słowenii.
Jedyny kraj, który niedawno zniósł opłaty za studia, to Niemcy. Tutaj, jak wynika z najnowszych danych OECD w 2012 r. – studiowało 6,1 tys. Polaków, i – jak przekonują eksperci – to właśnie nasz zachodni sąsiad jest głównym celem wyjazdów młodych Polaków chcących zdobyć wykształcenie za granicą.
Od przyszłego roku najlepsi studenci, którzy będą chcieli uczyć się za granicą, będą mogli poprosić o pomoc resort nauki. Ten opłaci najlepszym (to grupa ok. 100 osób) wyjazdy na najbardziej renomowane uczelnie na świecie. I jest skłonny pokryć nie tylko tak wysokie koszty, jakie trzeba ponieść w Wielkiej Brytanii, ale nawet na uczelniach amerykańskich, gdzie także według wyliczeń BCG koszt studiów sięga 450–600 tys. zł.
Na Forsal.pl: Ile kosztują studia za granicą?