To sukces zarówno Kory, jak i innych kobiet chorujących na raka jajnika. Piosenkarka od wielu miesięcy apelowała o chociażby częściową refundację. Kobieta nie wstydziła się wykorzystać swojej popularności do nagłośnienia problemu. Cena leku była tak droga, że nawet osoba z pierwszych stron gazet nie mogła sobie na niego pozwolić. By sfinansować leczenie Kora musiała sprzedać dom.
Wokalistka informowała media, że obecnie za terapię płaci 24 tys. zł miesięcznie. Na razie leczenie finansowała samodzielnie, ale w mediach walczyła o prawo dla siebie i innych pacjentek do nowoczesnych terapii. Chodzi o lek zawierający substancję czynną olaparyb stosowany w leczeniu podtrzymującym chorych na nawrotowego platynowrażliwego zaawansowanego raka jajnika, raka jajowodu lub pierwotnego raka otrzewnej.
Resort zdrowia po konsultacjach z ekspertami przekazał wniosek do Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji o ocenę czy finansowanie terapii z publicznych pieniędzy jest uzasadnione. Decyzja była negatywna, ponieważ efekty leczenia w porównaniu z ceną leku i innych alternatywnych terapii były zbyt niskie.
Firma przedstawiła jednak nowe propozycje ceny i jak dowiedzieliśmy się w ministerstwie po toczących się w ostatnich dniach negocjacjach Minister Zdrowia podjął decyzję o objęciu refundacją przedmiotowego leku w ramach osobnego programu lekowego. To oznacza bardziej skomplikowane procedury, ale ze względu na wysoki koszt terapii ministerstwo i NFZ chcą mieć kontrolę nad jego przyznawaniem (m.in. by trafiał do tych grup chorych, u których naukowo potwierdzono jego skuteczność oraz nie był np. po refundacji wywożony za granicę). Lek wpisany zostanie na listę refundacyjną już od września.