Wszystko wskazuje, że firmy będą musiały potwierdzać warunki pracy na piśmie jeszcze przed dopuszczeniem zatrudnionego do wykonywania obowiązków.
Rządowy projekt nowelizacji k.p. w tej sprawie po pierwszym czytaniu w Sejmie trafił już do nadzwyczajnej komisji ds. zmian w kodyfikacjach. Żaden z klubów parlamentarnych nie był temu przeciwny.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami warunki zatrudnienia należy potwierdzić na piśmie najpóźniej w dniu rozpoczęcia pracy przez podwładnego.
– Takie rozwiązanie utrudnia kontrolę legalności zatrudnienia i umożliwia obchodzenie prawa. W razie wizyty inspektora pracy pracodawcy twierdzą, że dana osoba nie jest zatrudniona na czarno, lecz przebywa pierwszy dzień w firmie i do końca tej dniówki podpisana zostanie z nią umowa. To syndrom pierwszej dniówki – tłumaczył Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Na potwierdzenie takich praktyk przytoczył dane Państwowej Inspekcji Pracy. Z kontroli przeprowadzonych w 2014 r. wynika, że 18 proc. sprawdzonych firm nie potwierdzało stosunku pracy na piśmie i nie zgłaszało zatrudnionego do ZUS (ten drugi obowiązek należy dopełnić w ciągu siedmiu dni od rozpoczęcia wykonywania obowiązków).
Posłowie poparli kierunek zmian, ale kluby opozycyjne zgłosiły uwagi do projektu.
– Mam wątpliwości, czy proponowane rozwiązania w istotny sposób przyczynią się do ograniczenia zatrudnienia w szarej strefie. Trzeba pamiętać, że obchodzenie prawa poprzez syndrom pierwszej dniówki jest możliwe, o ile pracodawca porozumie się w tej sprawie z pracownikiem. Dzieje się tak, bo w Polsce powszechnie akceptuje się pracę w szarej strefie. Jedna nowelizacja przepisów tego nie zmieni – podkreślała Izabela Mrzygłocka, posłanka klubu PO.
Najbardziej sceptyczne stanowisko (przy jednoczesnej zgodzie na dalsze prace nad projektem) przedstawił jednak klub Kukiz’15. Zdaniem jego posłów skuteczną metodą walki z szarą strefą jest obniżenie kosztów pracy, a nie nakładanie kolejnych obowiązków i sankcji na przedsiębiorców (niepotwierdzenie warunków pracy przed dopuszczeniem do niej będzie karane grzywną do 30 tys. zł).
– Mam wrażenie, że proponowana zmiana ma przede wszystkim przynieść korzyści Skarbowi Państwa, ZUS i inspekcji pracy. Dla przedsiębiorców oznacza kolejne ograniczenie ich swobód i wolności – wskazywał Rafał Wójcikowski, poseł klubu Kukiz’15.
Podkreślał, że po zmianie przepisów pracodawca nie będzie już mógł sprawdzić, czy dana osoba ma predyspozycje do pracy na danym stanowisku (zanim podpisze umowę).
– Obniżanie kosztów pracy nie jest równoznaczne z tym, że lepiej przestrzegane będzie prawo pracy. Nasz projekt na pewno uskuteczni kontrolę legalności zatrudnienia i poprawi sytuację pracowników – tłumaczył Stanisław Szwed.
Etap legislacyjny
Ustawa po I czytaniu w Sejmie