Mogą wyjechać, ale muszą przekazać pacjentów na zastępstwo innemu lekarzowi. To chyba naturalne, bo my płacimy wynagrodzenie lekarzom za to, że zajmują się swoimi pacjentami od poniedziałku do piątku bez przerwy - mówi w wywiadzie dla DGP
Mogą wyjechać, ale muszą przekazać pacjentów na zastępstwo innemu lekarzowi. To chyba naturalne, bo my płacimy wynagrodzenie lekarzom za to, że zajmują się swoimi pacjentami od poniedziałku do piątku bez przerwy - mówi w wywiadzie dla DGP
Przecież otrzymają 1,1 mld zł więcej. Plus 80 mln zł za wydawanie tzw. zielonej karty. W sumie na POZ (podstawowa opieka zdrowotna) jest ponad 5 mld zł. Teraz będzie ponad 6 mld zł. W ramach obowiązków dołożyliśmy tylko sześć dodatkowych badań – takich jak USG, badanie żelaza czy badania dot. wykrywania choroby prostaty. Wykonywanie ich przez specjalistów w zeszłym roku kosztowało 200 mln zł.
Nawet jeśli to daje kwotę 600 mln zł. Nadal pozostaje 600 mln, które dokładamy dodatkowo.
Policzyliśmy, ilu było chorych u dermatologów i okulistów, chodzi o 7 mln wizyt. A lekarze z POZ przyjmują rocznie 140 mln chorych, czyli mówimy zaledwie o 5 proc. nowych przyjęć. Ponadto znieśliśmy obowiązek ściągania raz na trzy miesiące chorych z cukrzycą i chorych kardiologicznie. Czyli z drugiej strony wiele wizyt odpadło.
Ale te pieniądze zostały w systemie. Zmieniliśmy tylko sposób rozliczeń. Zostają, bo podnieśliśmy lekarzom stawkę kapitacyjną za zwykłego chorego z 96 zł do 136 zł. To podwyżka. Lekarze będą zarabiać więcej.
Godziny przyjęć się nie zmienią. Od 8 do 18.
Chcemy wiedzieć, że robią naprawdę więcej badań. I kiedy pacjent trafi do szpitala, chcemy wiedzieć, że lekarz rodzinny naprawdę starał się skutecznie wcześniej mu pomóc. Za to otrzymają najwyższą stawkę za pacjenta – 144 zł rocznie. Lekarze wolą tego nie wykazywać, bo badania to dla nich koszty.
Mogą wyjechać, ale muszą przekazać pacjentów na zastępstwo innemu lekarzowi. To chyba naturalne, bo my płacimy wynagrodzenie lekarzom za to, że zajmują się swoimi pacjentami od poniedziałku do piątku bez przerwy.
To rzeczywiście jest najgorsze rozwiązanie. Najlepiej, żeby lekarze podpisali umowy, a potem usiedli z nami do dalszych rozmów.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama