Stracą szpitale, mogą zyskać pacjenci. Zwiększy się dostępność do leczenia. NFZ obniża wycenę diagnostyki raka. Resort zdrowia tłumaczy: placówki będą lepiej zarządzać pieniędzmi.
9 tygodni na diagnozę i skierowanie na leczenie
/
Dziennik Gazeta Prawna
Tylu Polaków umiera na raka
/
Dziennik Gazeta Prawna
Zmiany w opłatach za diagnostykę
/
Dziennik Gazeta Prawna
Od stycznia osoby z podejrzeniem raka otrzymają specjalną kartę. Jeśli diagnoza się potwierdzi, trafią do szpitala, gdzie zostanie im ustalony indywidualny plan leczenia. Chorzy będą mieli kontakt z koordynatorem ich leczenia. To wszystko wymaga zmiany finansowania świadczeń onkologicznych. Eksperci przeanalizowali propozycje NFZ. Porównano m.in. wycenę diagnozy wstępnej i pogłębionej w przypadku kilku rodzajów raka. Tylko przy raku płuc zmiana jest in plus (w odniesieniu do diagnozy pogłębionej). Dziś NFZ płaci za nią 726,75 zł. Po zmianach będzie to 675,75 zł więcej. Przy reszcie nowotworów wycena diagnozy jest obniżona. Szczególnie przy raku jądra. W tym przypadku koszt diagnozy pogłębionej to 497,25 zł, od stycznia 2015 r. – 0 zł. Przy chłoniaku wycena diagnozy wstępnej spada z 265,05 zł do 55,25 zł.
Resort zdrowia tłumaczy, że do szpitala ma trafić już przebadany pacjent. A mniejsza wycena ma skłonić placówki do bardziej gospodarnego podejścia.
Onkologiczną rewolucję odczują nie tylko pacjenci
Narodowy Fundusz Zdrowia obniża wyceny
świadczeń onkologicznych. Najwięcej pieniędzy przepadnie placówkom przyjmującym chorych z nowotworem piersi – obecnie za opiekę i leczenie radykalne szpital otrzymuje 32,4 tys. zł za pacjenta. Po zmianach zaproponowanych przez NFZ będzie to 19,9 tys. zł, czyli o 38 proc. mniej. Na drugim miejscu plasuje się rak głowy i szyi – tu refundacja będzie niższa o 37 proc. Tak przynajmniej wynika z analizy zarządzeń NFZ w sprawie warunków umów leczenia szpitalnego przygotowanej przez Kancelarię Doradczą Rafała Janiszewskiego, eksperta ds. ochrony zdrowia.
– Oznacza to tylko tyle, że będzie więcej pracy za te same
pieniądze – komentuje dyrektor w jednym z dużych ośrodków onkologicznych. Podkreśla przy tym, że placówki nie powinny zarabiać na pacjentach, ale też nie mogą przynosić strat. Tymczasem z analiz szpitala wynika, że wpływy do jego budżetu zmniejszą się o 20–30 proc. (przy tej samej liczbie pacjentów). – Poziom wyceny zaproponowany przez fundusz jest faktycznie ograniczony – zgadza się Mariola Dudziak, dyrektor Specjalistycznego Szpitala im. dr. Alberta Sokołowskiego w Wałbrzychu.
Ale część placówek w pakiecie widzi też plusy. – Da on chorym szansę na szybsze leczenie – uważa Justyna Świeżek, prezes Mazowieckiego Szpitala Onkologicznego w Wieliszewie.
Resort zdrowia tłumaczy, że cięcia proponowane przez NFZ dotyczą przede wszystkim kosztów pobytowych, czyli opłat za łóżko szpitalne. Finansowanie 42-dniowej hospitalizacji przy radioterapii raka jelita grubego spadnie z 17,4 tys. do 6,5 tys. zł. – W zamian za to NFZ da
pieniądze na nocleg pacjenta w hotelu – zapewnia Sławomir Neumann, wiceminister zdrowia.
Andrzej Mądrala z Pracodawców RP wskazuje, że pomysł NFZ zakłada także słabe finansowanie planu leczenia pacjenta. Za jego przygotowanie szpital ma dostawać 156 zł, podczas gdy za podobny plan w przypadku programów lekowych NFZ płaci dwa razy więcej. Sławomir Neumann tłumaczy, że z rozmów z onkologami wynikało, że w ciągu dwóch godzin zespół może opracować 20 planów, bo często dotyczą one standardowego leczenia.
Eksperci nie mają wątpliwości: roszady w finansowaniu mają umożliwić Ministerstwu Zdrowia spełnienie obietnic: leczenie raka bez limitów oraz maksymalne skrócenie czasu oczekiwania na terapię.