Za miesiąc pacjenci z chorobami nowotworowymi mają być szybciej i lepiej leczeni. Jednak przepisy, które powinny to gwarantować, zawierają mnóstwo niejasności.
/>
Zgodnie z nowelizacją z 22 lipca 2014 r. ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 1138) furtką do nowego systemu ma być lekarz rodzinny. To on będzie zakładał pacjentom z objawami raka Zieloną kartę, która ma uprawniać do nielimitowanych badań. Tymczasem podejrzenie nowotworu może się pojawić na różnych szczeblach służby zdrowia – np. w poradni specjalistycznej czy szpitalu. Niestety pacjent, który pominie lekarza pierwszego kontaktu i zgłosi się bezpośrednio do onkologa, nie będzie mógł – jak wskazują eksperci – skorzystać z szybkiej ścieżki aż do czasu potwierdzenia diagnozy.
– Zgodnie z art. 32a ust. 2 ustawy specjalista w placówkach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej lub w szpitalu będzie mógł wystawić Zieloną kartę choremu dopiero wtedy, gdy stwierdził już nowotwór, a nie w momencie podejrzenia, które trzeba zweryfikować badaniami – tłumaczy Paulina Kieszkowska-Knapik, adwokat z kancelarii Kieszkowska Rutkowska Kolasiński.
– To oznacza, że np. urolog czy ginekolog nie rozliczy badań wstępnych, np. biopsji czy cytologii w ramach szybkiej ścieżki i bez limitu – dodaje.
Podkreśla, że z ustawy wprost wynika, że nielimitowane będą tylko te świadczenia, które zostaną udzielone na podstawie Zielonej karty.
Abonament bez prawa
Eksperci zwracają także uwagę, że przyznanie prawa wystawienia Zielonej karty tylko lekarzom działającym w ramach publicznego systemu zdrowia może spowodować, że w gabinetach medyków pierwszego kontaktu ustawią się kolejki. Powód? Obecnie tysiące osób nie musi korzystać z POZ, ponieważ leczą się w firmach abonamentowych. Ci ludzie, aby otrzymać Zieloną kartę, będą musieli zgłosić się do POZ.
Prawnicy mają też wątpliwości, czy szybka ścieżka będzie przysługiwała osobom, u których wykryto raka przed 1 stycznia 2015 r. Resort zdrowia zapewnia, że tak, ponieważ ta grupa pacjentów otrzyma karty podczas leczenia w szpitalach. Tymczasem eksperci wskazują, że zupełnie co innego wynika z art. 18 ustawy. Zgodnie z nim chorzy, którzy rozpoczną leczenie przed nowym rokiem, muszą wrócić po kartę do lekarza pierwszego kontaktu.
Dwie prędkości
Nie wiadomo też, ile placówek medycznych będzie chciało wejść do systemu (przystąpienie do niego jest dobrowolne). NFZ rozesłał do placówek ankiety, w których pyta, czy są zainteresowane realizacją świadczeń z pakietu onkologicznego, ale wiele z nich się waha. – Mają na względzie dobro pacjenta, ale muszą zbilansować szpital. Tymczasem pakiet zawiera wiele niewiadomych – podkreśla Maria Janusz, dyrektor Szpitala Bonifratrów w Katowicach.
Jej zdaniem propozycja NFZ jest kusząca, bo szpitale będą miały nielimitowane finansowanie świadczeń z pakietu onkologicznego. Niestety ich rozliczenie w ten sposób będzie uzależnione od wielu wymogów – m.in. powołania konsylium lekarskiego ze ściśle określoną grupą specjalistów czy zapewnienia każdemu pacjentowi koordynatora leczenia.
– Ponadto świadczeniodawcy będą zobligowani do przestrzegania określonych terminów. NFZ będzie ich z nich rozliczał i może powiedzieć: „nie zrealizowaliście świadczeń w określonym czasie, więc nie zostaną one rozliczone poza limitem”. Część świadczeniodawców będzie bała się ryzyka. Oni będą leczyć nowotwory na dotychczasowych zasadach – dodaje Maria Janusz.
Braki w prawie
Sytuację pogarsza fakt, że wielu świadczeniodawców nie zna jeszcze wielkości swoich kontraktów na 2015 r. Nie ma też ostatecznej wersji zarządzeń prezesa NFZ, które określą wysokość wycen świadczeń w ramach pakietu. W efekcie przychodnie i szpitale wstrzymują się z ogłaszaniem przetargów np. na wynajem potrzebnego sprzętu diagnostycznego, nie szukają też ewentualnych podwykonawców. Gdy wreszcie je ogłoszą, rozstrzygnięcia będą zapadały po wielu miesiącach.
Problemem może być też aplikacja do obsługi pacjentów onkologicznych, która ma ułatwić ich rejestrowanie w Krajowym Rejestrze Nowotworów. Lekarze już teraz mają spóźnienia z uzupełnianiem tej bazy na czas (obecnie wprowadzają przypadki z 2013 r.), a od stycznia chorych będzie lawinowo przybywać. Tymczasem, jak mówi Joanna Didkowska, kierownik Krajowego Rejestru Nowotworów w Centrum Onkologii, aplikacja nie została przetestowana, ponadto nie stworzono jej z myślą o takiej liczbie pacjentów, na jaką się zanosi.
Jak będzie? Okaże się dopiero po nowym roku.