Im mniej zakażeń operacyjnych i wyższy standard leczenia, tym więcej pieniędzy otrzyma placówka. Fundusz zapowiada lepsze kontrakty dla jednostek, które mają certyfikaty poświadczające wysoką jakość usług.
Takie zmiany zapowiedziała w rozmowie z DGP prezes NFZ Agnieszka Pachciarz. Chce w ten sposób wypromować szpitale, które mają czyste sale, nie dochodzi w nich do zakażeń bakteryjnych, a zabiegi wykonywane są na wysokim poziomie. Nowe zasady kontraktowania miałyby obowiązywać przy rozdzielaniu pieniędzy z przyszłorocznego budżetu funduszu. Jeśli zapowiedź uda się wprowadzić w życie, najbardziej skorzystają pacjenci, bo szpitalom zacznie zależeć na zdobywaniu certyfikatów.
– Dziś placówka, która stawia na wysoki standard, dzięki czemu pacjenci mają lepsze warunki pobytu i otrzymują świadczenia na najwyższym poziomie, nie otrzymuje większych pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia – przyznaje Agnieszka Pachciarz.
Na razie szpitale są sceptyczne wobec tych zapowiedzi, choć rozwiązanie proponowane przez szefową NFZ bardzo im się podoba. – Nie uwierzę, dopóki nie dostaniemy lepszego kontraktu – mówi Maria Nieżorawska, zastępca dyrektora ds. ekonomicznych ze Szpitala Specjalistycznego w Chojnicach. Ta placówka ma certyfikat już od ośmiu lat, jednak w żaden sposób nie przekłada się to na korzyści wobec szpitala. Przeciwnie. Wyższy standard przyciąga więcej pacjentów. – I w efekcie mamy 8 mln zł niezapłaconych nadwykonań – kwituje Nieżorawska.
Także inni dyrektorzy, którzy mogą się pochwalić dobrymi warunkami w swoich placówkach, podkreślają, że certyfikaty zamiast polepszyć, popsuły ich kondycję finansową, a zdobyta akredytacja powoduje, że muszą dopłacać do utrzymania szpitali. Zachowanie bezwzględnej czystości, zwalczanie zakażeń szpitalnych, szkolenia pracowników – to wydatki rzędu kilkuset tysięcy złotych. Do tego uzyskanie samego certyfikatu to wydatek nawet 45 tys. zł. Takie doświadczenia ma dyrekcja szpitala w Cieszynie.
Placówka pomimo posiadania certyfikatu otrzymała z ostatnich umów z NFZ m.in. na oddział chirurgiczny dla dzieci jedynie 34 proc. tego, o co wystąpiła, a na oddział geriatryczny 29 proc. – Nasze oczekiwania wynikały z bardzo wysokiej pozycji rankingowej, jak również uzyskanego certyfikatu akredytacji. Ówczesna minister Ewa Kopacz obiecywała, że takie szpitale będą promowane w procesie kontraktacji – opowiada dyrektor szpitala Anna Bednarska-Czerwińska. Te obietnice nie znalazły pokrycia w rzeczywistości. Stąd uzasadnione wątpliwości, czy tym razem będzie inaczej.
Nadzieję dyrektorom szpitali może dawać to, że z tym samym problemem borykała się także sama Agnieszka Pachciarz, nowa szefowa NFZ. Jeszcze w zeszłym roku jako dyrektor szpitala w Pleszewie skarżyła się, że utrzymanie standardów, których wymaga komisja akredytacyjna, jest bardzo kosztowne, ale profitów ze strony funduszu nie ma. Teraz jako prezes NFZ zmierza do tego, by placówki z certyfikatem nie tylko otrzymały więcej punktów medycznych za poszczególne procedury, lecz także aby ich oferty były preferencyjnie oceniane. Na razie ukłon w stronę takich placówek zrobiło Ministerstwo Zdrowia, które wprowadziło gwarantowaną 10-proc. obniżkę na polisy ubezpieczeniowe dla szpitali z akredytacją. Obowiązek ubezpieczeń wejdzie w życie w 2014 r.
Jak zdobyć akredytację
Obecnie w Polsce jest 111 szpitali z akredytacją. Certyfikaty przyznaje Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia (CMJwOZ), które jest jednostką podlegającą Ministerstwu Zdrowia. Aby ją uzyskać, szpitale muszą spełnić określone standardy, które oceniają wizytatorzy. Poszczególnym standardom przypisywane są punkty.
Do uzyskania akredytacji niezbędne jest przynajmniej 75 proc. Standardy podlegają okresowej weryfikacji. O przyznaniu akredytacji decyduje Rada Akredytacyjna.
Zespół po kierunkiem byłej minister zdrowia Ewa Kopacz przygotowywał ustawę o jakości w ochronie zdrowia, która umożliwiłaby połączenie poziomu finansowania świadczeń z ich jakością (nie weszła w życie). Za uzyskanie certyfikatu należy zapłacić – w zależności od wielkości szpitala – nawet 45 tys. zł.