Aplikacja na receptę, refundacja zdalnego leczenia – niemiecki rząd przyjął projekt ustawy o cyfrowej ochronie zdrowia. Europa szuka sposobów na zmniejszenie kosztów i usprawnienie systemów.
Aplikacja mierząca poziom cukru we krwi i przypomniająca przewlekle chorym pacjentom o regularnym przyjmowaniu leków – takie rozwiązanie od przyszłego roku będzie mogło się znaleźć w standardach terapeutycznych oferowanych przez publiczną służbę zdrowia w Niemczech.
Z jednej strony lekarz będzie mógł ją zlecić, z drugiej – pacjent otrzyma zwrot kosztów zakupu aplikacji od ubezpieczyciela. To pierwsze państwo europejskie, w którym na wzór systemu amerykańskiego skuteczność i bezpieczeństwo podobnych aplikacji będzie oceniać specjalna agencja. Tak jak leki, które – zanim wejdą do procesu refundacyjnego – muszą zostać poddane analizie kosztowej i jakościowej.
W USA jako pierwsza takie zielone światło od FDA otrzymała aplikacja wspomagająca leczenie uzależnień od opioidów. Pacjenci otrzymują na smartfon materiały edukacyjne, testy, wsparcie i motywację do walki z uzależnieniem. Aplikację przepisuje lekarz, dając pacjentowi specjalny kod, a koszty pokrywa ubezpieczyciel.
W Niemczech aplikacje będzie oceniać Federalny Instytut Leków i Wyrobów Medycznych (BfArM) – odpowiednik polskiego Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych – który sprawdzi bezpieczeństwo danych i funkcjonalność e-rozwiązania. Na rok aplikacja otrzyma tymczasową refundację, a potem będzie musiała udowodnić BfArM swoją użyteczność, co pozwoli na negocjację ceny. Po otrzymaniu certyfikacji za zakup zapłaci ubezpieczyciel.
Niemcy chcą, aby pacjenci mogli jak najszybciej korzystać z usług cyfrowych, takich jak elektroniczne rejestry pacjentów. Prawo ma również ułatwić konsultacje wideo. Lekarze będą zobowiązani umieszczać informacje o takiej opcji na swoich stronach internetowych. I choć RFN nie należy do czołówki państw, które mogą się pochwalić zawansowanym rozwojem digital health (dotąd funkcjonowało tam restrykcyjne prawo stanowiące, że lekarz może świadczyć usługi medyczne tylko na podstawie osobistego kontaktu z pacjentem). Ale wprowadzenie przepisów, które starają się włączyć tego rodzaju rozwiązania do publicznego systemu zdrowotnego, jest przełomem.
Zdaniem Artura Olescha, eksperta ds. cyfrowej opieki zdrowotnej, projekt Digitale Versorgung Gesetz (DVG) jest dużym krokiem naprzód, jeżeli chodzi o cyfryzację w ochronie zdrowia. – Większość państw koncentruje się na stworzeniu infrastruktury wymiany danych medycznych, aby każdy lekarz miał dostęp do informacji o historii leczenia pacjenta. Podobnie jest w Polsce. Problemem jest to, że innowacyjne usługi, jak konsultacje telemedyczne, są spychane do sektora prywatnego, a przez to dostępne tylko dla pacjentów płacących z własnej kieszeni – tłumaczy Olesch.
Powód jest prosty: takich usług płatnik publiczny nie refunduje. W efekcie w podobnych do polskiego systemach o centralnym finansowaniu świadczeń telemedycyna, choć formalnie dopuszczona, nie ma szans na szybki rozwój. Jego zdaniem Niemcy postanowiły podejść do sprawy w zupełnie nowy sposób. W Polsce NFZ refunduje jedynie telekonsylium geriatryczne, telekonsylium kardiologiczne oraz telerehabilitację jako część kompleksowej opieki nad pacjentem po zawale serca oraz samoistne świadczenie zdrowotne. W Niemczech – mówi Olesch – wprowadzenie DVG pozwoli pacjentowi połączyć się z lekarzem podstawowej opieki zdrowotnej i uzyskać poradę albo receptę.
– Takie odważne rozwiązania są w Europie rzadkością. Innowacje cyfrowe to na tyle nowe narzędzia, że brakuje twardych dowodów na korzyści wynikające z ich stosowania. Trudno oczekiwać od lekarza, który odpowiada za zdrowie i życie pacjenta, że poleci aplikację, której nie jest w stanie zweryfikować – tłumaczy. Odkąd aplikacje zdrowotne staną się wyrobami medycznymi, ten problem zniknie, ale na pewno pozostanie bariera psychologiczna.
Większość państw szuka e-rozwiązań w systemach zdrowotnych. W Wielkiej Brytanii pod koniec zeszłego roku opublikowano normy, jakie powinny spełniać aplikacje i programy przeznaczone do użytku w służbie zdrowia. Od niedawna jest refundowana aplikacja, która ma wspomóc lekarza rodzinnego. Pacjent z bólem głowy czy gardła najpierw pyta na smartfonie, co robić, zanim uda się do lekarza.
Najbardziej zaawansowana jest Estonia. Jak podają władze w Tallinnie, najczęściej używane e-usługi to elektroniczna dokumentacja medyczna, portal dla pacjentów, cyfrowa recepta, wsparcie w podejmowaniu decyzji dotyczących interakcji leków, e-konsultacje i e-karetka. Wszyscy obywatele od 2008 r. dysponują elektroniczną dokumentacją medyczną. Lekarze są upoważnieni do przekazywania tam danych – w rejestrze są ostatnie wizyty pacjenta, wyniki badań czy zrealizowane recepty. E-karta zdrowia pacjenta jest dostępna dla wszystkich licencjonowanych lekarzy, dzięki czemu lekarz z jednej praktyki może łatwo uzyskać dostęp do danych pacjenta od innego lekarza.
W Polsce kilka tygodni temu weszła w życie ustawa o e-zdrowiu. Ma ona umożliwić wejście e-recepty czy wprowadzenie elektronicznej dokumentacji medycznej. Od pół roku działa e-zwolnienie. Zdaniem ekspertów wyzwaniem jest odpowiednia ochrona danych. Digital health i e-rozwiązania w zdrowiu mają być receptą na rosnące koszty opieki oraz brak wystarczającej liczby lekarzy.
Konsultacje wideo mają przyspieszyć obsługę pacjentów i skrócić kolejki