Narodowy Fundusz Zdrowia czeka na odpowiedź resortu finansów w sprawie zmiany przyszłorocznego planu finansowego. – Wystąpiliśmy o korektę wskaźników makroekonomicznych, którymi posługiwaliśmy się w maju przy tworzeniu planu – mówi prezes Andrzej Jacyna.
W przyszłym roku na świadczenia fundusz zamierzał wydać ponad 83 mld zł. Tak wynika z planu zatwierdzonego we wrześniu. Jednak zdaniem prezesa NFZ pieniędzy może być więcej. A to dlatego, że ściągalność składki już teraz jest wyższa od planowanej. – Ubezpieczeni zapłacili składkę, powinni otrzymać świadczenia. Nie widzę żadnych przyczyn, dla których mielibyśmy te środki zatrzymać, nie uruchamiając ich w planie finansowym w tym roku. I podobnie jest w przyszłym. Jeśli rząd podjął decyzję o zmianie płacy minimalnej, jest oczywiste, że będzie to miało wpływ na wzrost wynagrodzeń w ogóle i zaowocuje wzrostem składki. Trzeba to uwzględnić na etapie planowania – przekonuje Andrzej Jacyna.
Jak podkreśla, zmiana planu na 2019 r. jest we wstępnej fazie rozmów z Ministerstwem Finansów, jednak fundusz do końca października powinien przedłożyć propozycje świadczeniodawcom na cały przyszły rok i te dodatkowe pieniądze – w jego ocenie – powinny być w nich uwzględnione. – Oczekujemy na nowe składniki makroekonomiczne – mówi.
O tym, że zamierza zwrócić się do MF z propozycją autopoprawki do przyszłorocznego planu, prezes Jacyna informował we wrześniu w wywiadzie dla DGP. Wskazywał, że jest to sytuacja bez precedensu.
Wczoraj natomiast informowaliśmy o kolejnej zmianie tegorocznego planu (o ponad 686,5 mln zł) – właśnie w związku z wyższą niż przewidywana ściągalnością składki. Jak wyjaśnia prezes NFZ, dotyczy ona przede wszystkim podstawowej opieki zdrowotnej i uwzględnia skutki porozumienia pielęgniarek i położnych z ministrem zdrowia, czyli włączenia do podstawy wynagrodzeń dodatku – tzw. zembalowego i związaną z tym konieczność wypłaty wyższych pochodnych. Zmiana uwzględnia także m.in. zwiększenie budżetu na refundację.