Resorty zdrowia i cyfryzacji przygotowały specjalny poradnik dla lekarzy i pacjentów, który ma wyjaśniać zawiłości nowego prawa.
W publikacji jest mowa m.in. o tym, jak zapewnić anonimowość pacjentów w rejestracji, czy lekarz w czasie obchodu powinien zwracać się do nich imieniem i nazwiskiem, czy na drzwiach gabinetu można umieszczać tabliczkę ze specjalizacją lekarza i czy wolno udzielać informacji przez telefon.
Bo choć RODO stosuje się już czwarty miesiąc, to wątpliwości z tym związanych wciąż jest mnóstwo. W ostatnich dniach media społecznościowe obiegła informacja o lekarzu, który na drzwiach gabinetu wywiesił listę pacjentów, ale przypisał im imiona z bajek, książek czy mitologii. Widnieli na niej np. Włóczykij, Medea, Gargamel i Kali. Zaprezentowany wczoraj poradnik jasno mówi, że choć w czasie wzywania chorych do gabinetów należy dążyć do minimalizacji ryzyka ujawniania informacji osobom postronnym, to nie należy się uciekać do takich praktyk, jak wyżej opisane. A przede wszystkim, że zastosowane rozwiązania nie mogą w żaden sposób narażać pacjentów.
– Prawo do zdrowia i życia zawsze wygrywa z prawem do prywatności – przekonywał Maciej Kawecki, przewodniczący Grupy Roboczej ds. Ochrony Danych Osobowych, która opracowała dokument. Z kolei minister zdrowia Łukasz Szumowski, podkreślał, że przy stosowaniu RODO najważniejsze jest zachowanie zdrowego rozsądku.
Minister cyfryzacji Marek Zagórski, mówił, że unijne przepisy nie mogą być dla placówek wytłumaczeniem, że czegoś nie da się zrobić. Jednak często tak się dzieje, najczęściej wtedy, gdy trzeba udzielić informacji pacjentowi lub jego bliskim. Laikowi trudno polemizować z argumentem, że „RODO nie pozwala”.
– Nie ma takich przepisów, z których wynika, że nie możemy uzyskać informacji o stanie zdrowia członka swojej rodziny. Chcemy, żeby pacjenci to wiedzieli. Ale też chcemy, żeby lekarze mieli świadomość, że nie ma możliwości, by za naruszenie przepisów o RODO ktoś poszedł do więzienia. Nikt nikogo nie będzie ścigał za to, że dążąc do tego, by szybko i sprawnie pacjenta wyleczyć, udzielił informacji, które są danymi osobowymi – przekonywał wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński.
Maciej Kawecki dodał, że żaden podmiot w Polsce nie został dotychczas ukarany finansowo w związku z RODO. Prowadzone są natomiast kontrole. Przypomniał też, że w każdej dużej placówce został powołany inspektor ds. ochrony danych osobowych i zasugerował, by właśnie do niego zwracać się w przypadku problemów z egzekwowaniem prawa w tym zakresie.
Zaprezentowana wczoraj wersja poradnika odpowiada na najczęściej podnoszone wątpliwości. Jednak to nie koniec – najprawdopodobniej będzie on aktualizowany. Zostanie umieszczony na stronach ministerstw Zdrowia i Cyfryzacji oraz Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia (CSIOZ), które – jak zapowiedział wiceminister Cieszyński – będzie na bieżąco odpowiadać na kolejne pytania. Publikacja ma być też odpowiedzią na inicjatywy różnego rodzaju podmiotów, które strach przed RODO uczyniły sposobem na biznes.
Nie jest to jednak jedyny dokument, który ułatwić ma placówkom medycznym stosowanie unijnych przepisów. Wciąż trwają prace nad kodeksem branżowym dla tego sektora.
– Zakres przedmiotowy poradnika jest węższy, ma być on załącznikiem kodeksu. Dotyczy konkretnych przykładów, natomiast sam kodeks – rozwiązań systemowych. Więc to są dwa uzupełniające się dokumenty, przy czym na pewno będą niesprzeczne – tłumaczy Piotr Najbuk z kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, jeden z twórców kodeksu.
W ciągu kilku tygodniu ma on zostać zatwierdzony przez komitet sterujący i będzie oficjalnie zgłoszony do Urzędu Ochrony Danych Osobowych. – Stopień skomplikowania materii jest duży, jest wielu interesariuszy, z którymi chcieliśmy skonsultować zapisy kodeksu, a życie zgodnie z RODO spowodowało, że powstały nowe okoliczności, które musieliśmy w nim uwzględnić. Poza tym wciąż nie mamy przyjętych przepisów wprowadzających RODO. To wszystko opóźniało prace nad kodeksem – dodaje Piotr Najbuk.