Dostęp do refundowanych wyrobów medycznych ma być wreszcie prostszy. Na nowych rozwiązaniach skorzystają m.in. dzieci z wrodzonymi wadami czy niepełnosprawne ruchowo.
Skierowany właśnie do konsultacji projekt rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie wykazu wyrobów medycznych wydawanych na zlecenie wdraża m.in. zapisy rządowego programu „Za życiem”. Ale poszerza też uprawnienia innych dzieci i dorosłych. Na przykład do puli refundowanych wyrobów dodane zostaną transmiter i sensor, wykorzystywane w ramach nowego świadczenia w leczeniu cukrzycy przeznaczonego dla podopiecznych poradni specjalistycznych.
– To bardzo ważna zmiana, o którą od lat zabiegaliśmy. Urządzenia te umożliwiają monitorowanie glikemii w czasie rzeczywistym, co oznacza lepszą kontrolę stanu pacjenta oraz znacznie mniej wkłuć – ocenia prof. Leszek Czupryniak, kierownik Kliniki Chorób Wewnętrznych i Diabetologii na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Dodaje, że badania wskazują, iż chorzy stosujący ten sprzęt z reguły osiągają lepsze wyniki leczenia. Refundację tych wyrobów otrzymają niepełnoletni z cukrzycą typu I leczeni przy pomocy pompy insulinowej, z nieświadomością hipoglikemii (brakiem objawów). Zrefundowany będzie jeden transmitera na rok. NFZ dopłaci do niego maksymalnie 1 tys. zł, a pacjent dołoży wtedy 10 proc. ceny. Sensory będą zaś przyznawane cztery na miesiąc, z limitem finansowania 150 zł za sztukę i 30 proc. odpłatnością pacjenta (tak rekomendowała agencja oceniająca technologie medyczne).
Łatwiej o zlecenie
Poszerzone zostanie też grono uprawnionych do wypisywania zleceń na poszczególne grupy wyrobów medycznych. Wydawać je będą m.in. lekarze w trakcie specjalizacji (teraz mogą wydawać tylko recepty na leki). Ponadto dla konkretnych grup wyrobów dopuszczono do wypisywania zleceń więcej specjalistów– np. gorsety i ortezy ortopedyczne tułowia i szyi produkowane seryjnie zlecą też neurochirurdzy oraz medycy opieki paliatywnej i hospicyjnej pracujący np. w hospicjach domowych. Z kolei rurkę tracheostomijną wraz z zapasowym wkładem, protezę piersi, peruki, a nawet dziecięce wózki inwalidzkie będzie mógł zlecić lekarz podstawowej opieki zdrowotnej. Część sprzętów wypiszą też fizjoterapeuci, a pielęgniarki aż przez pół roku będą mogły kontynuować wypisywanie cewników do odsysania górnych dróg oddechowych i zestawów infuzyjnych do pompy insulinowej bez konieczności kolejnej wizyty chorego u lekarza. To ułatwi życie pacjentom, którzy nie będą musieli chodzić od specjalisty, może też nieco skrócić kolejki. Niektórzy jednak oczekują jeszcze głębszych zmian. – Z uznaniem przyjmujemy te propozycje, ale w procesie konsultacji społecznych przygotujemy dodatkowe. Nie ma żadnych przeciwwskazań, aby np. kolejne zlecenie na aparaty słuchowe wystawiał lekarz POZ – mówi Wojciech Szefke, prezes organizacji Technomed. I jak podkreśla, wyeliminuje to konieczność zakontraktowania prze NFZ 70 tys. wizyt u lekarzy specjalistów rocznie.
Co gdy dziecko wyrasta
W projekcie ujęto zmiany wprowadzone ustawą z 4 listopada 2016 r. o wsparciu kobiet w ciąży i rodzin „Za życiem” do ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych (Dz.U. z 2016 r. poz. 1793). Nowe przepisy umożliwią też skracanie czasu użytkowania refundowanych wózków inwalidzkich. To szczególnie ważne wtedy, gdy dziecko szybko rośnie lub w wyniku rehabilitacji czy operacji zmieniły się jego potrzeby. Teraz u osób niepełnoletnich na nowy wózek z NFZ można liczyć co trzy lata (dorośli czekają pięć lat). To oczywiście będzie kosztować. Jeśli co trzecia osoba do 18. roku życia, u której stwierdzono ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą życiu przed narodzeniem lub w czasie porodu, wymieni sprzęt szybciej, to na takie urządzenia NFZ wyda niemal dwa razy więcej (41,2 mln zł rocznie zamiast 22,7 mln zł). Dzieci i młodzież objęte programem „Za życiem” będą też niektóre wyroby, np. pieluchomajtki, otrzymywać z refundacją w takiej liczbie, w jakiej ich potrzeby określi lekarz. Ominą ich przepisy dotyczące wszystkich pacjentów.