We wtorek komisja zdrowia pozytywnie zaopiniowała dla komisji nadzwyczajnej ds. deregulacji poselski projekt nowelizacji Prawa farmaceutycznego, tzw. "Apteka dla aptekarza". Przewiduje on, że prowadzenie nowych aptek będzie zastrzeżone dla farmaceutów lub spółek, w których wspólnikami odpowiedzialnymi za prowadzenie spraw spółek będą farmaceuci.
Przyjęcie projektu rekomendował resort zdrowia; zaproponowane regulacje popiera też samorząd aptekarski. Przeciw jest m.in. większość dużych sieci aptekarskich, posłowie opozycji.
Wiceminister Łanda wskazał, że jest on "kompatybilny" z przygotowywaną przez resort tzw. dużą nowelizacją Prawa Farmaceutycznego. Jej celem będzie m.in. wzmocnienie kompetencji inspekcji farmaceutycznej, co ma pozwolić na skuteczniejszą walkę z nielegalnym wywozem leków.
"W trakcie konsultacji i procedowania może dochodzić niekorzystnych i często nieprzewidywalnych zmian na rynku aptek. Projekt poselski wychodzi naprzeciw oczekiwaniom resortu zdrowia, powodując zamrożenie status quo" – mówił Łanda. Wskazywał, że dzięki zaproponowanym rozwiązaniom nowe apteki nie będą mogły być spółkami kapitałowymi, a część z takich spółek jest zakładana właśnie po to, aby nielegalnie wywozić leki.
Zgodnie z projektem farmaceuta lub spółka, w której farmaceuci decydują o sprawach spółki, może prowadzić lub kontrolować maksymalnie cztery apteki. Zdaniem autorów nowelizacji pozwoli to farmaceucie efektywnie nadzorować udzielanie usług we wszystkich aptekach.
Łanda przekonywał, że dzięki rozwiązaniom zaproponowanym w projekcie poselskim, pacjenci będą mieli lepszy dostęp do aptek, łatwiej będzie też walczyć z nielegalnym wywozem leków. "Ten projekt de facto zapewnia nam możliwość spokojnego procedowania dużej nowelizacji Prawa Farmaceutycznego, a z drugiej strony nie jest tak restrykcyjny, bolesny dla wielu uczestników tego rynku" - powiedział. Łanda kilkukrotnie wskazywał, że projekt ten nie dotyczy właścicieli już działających aptek, a jedynie tych, które są dopiero będą otworzone.
Projekt zakłada, że zezwolenie na prowadzenie apteki będzie mogło być wydane, jeśli na jedną aptekę w danym województwie przypada więcej niż 3 tys. mieszkańców, a nowa apteka nie mogłaby się znajdować bliżej niż 500 m od najbliższej apteki ogólnodostępnej (te kryteria nie będą miały zastosowania, jeżeli na dzień złożenia wniosku odległość między aptekami byłaby większa niż 1000 m).
Łanda mówił, że zaproponowane regulacje zapobiegną otwieraniu obok siebie kolejnych aptek "tylko po to, żeby +wykończyć+ - stosując ceny dumpingowe - aptekę, która tam była od dawna". Wskazywał, że zdarza się, że po bankructwie mniejszej apteki, większa zaczyna podnosić ceny. Dodał, że niekiedy część aptek stosuje ceny poniżej kosztów produkcji i dystrybucji.
Przewodniczący komisji zdrowia Bartosz Arłukowicz odczytał fragment opinii wicepremiera, ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego o projekcie. Wskazano w niej m.in., że przygotowywana nowelizacja nie jest kompleksowa i może skutkować wzrostem ceny leków dostępnych bez recepty.
Łanda powiedział, że wszystkie wątpliwości zawarte w piśmie wicepremiera Morawieckiego zostały przedyskutowane przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, który zarekomendował przyjęcie projektu, z wyjątkiem jednego z zapisów. Dotąd nie ma natomiast stanowiska rządu do projektu.
Arłukowicz krytykował m.in. zaproponowane w projekcie ograniczenia dotyczące odległości pomiędzy nowymi aptekami. Przekonywał też, że "wprowadzenie ograniczenia w ilości prowadzonych aptek dla przedsiębiorców jest czymś kompletnie niezrozumiałym".
Reprezentująca Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET Zofia Ulz przekonywała, że gwarantem właściwej opieki nad pacjentem jest wykwalifikowany personel apteki, a nie jej właściciel. Zdaniem Ulz do nowelizacji należy wprowadzić zapis gwarantujący niezależność podejmowania merytorycznych decyzji przez kierownika apteki, bez względu na to, czy właściciel placówki jest farmaceutą, czy nie. Powołując się na swoje doświadczenie jako Głównego Inspektora Farmaceutycznego w latach 2006-2015, Ulz podkreślała, że nie jest prawdą, że to sieci aptek nielegalnie wywożą leki za granicę.
Marcin Nowacki ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców powiedział, że projekt dotknie również te apteki, które już funkcjonują, ponieważ zezwolenie na prowadzenie apteki jest wydawane na konkretną lokalizację, a ta niekiedy jest zmieniana. Powiedział, że w efekcie nowych przepisów w ciągu kilku lat liczba aptek znacznie spadnie, a młodzi farmaceuci nie będą mogli zakładać nowych aptek.
Z kolei prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Elżbieta Piotrowska-Rutkowska przekonywała, że celem projektu jest równomierne rozmieszczenie aptek i zapewnienie pacjentom lepszego dostępu do apteki. "Młodzi farmaceuci jak najbardziej będą mogli otwierać apteki. Z naszych szacunkowych wyliczeń wynika, że obecnie jest ponad 400 gmin, gdzie apteki będą mogli prowadzić farmaceuci" - powiedziała. "Apteki nadal będą mogły ze sobą konkurować cenami leków" - dodała.
Również zastępca przewodniczącego komisji Tomasz Latos (PiS) podkreślał, że procedowana nowelizacja utrzymuje status quo na rynku aptekarskim. "Nie chodzi ani o to, żeby funkcjonowało wyłącznie indywidualne aptekarstwo (...), ani o to, żeby w przyszłości były wyłącznie sieci aptek i żeby indywidualne aptekarstwo było zlikwidowane" - przekonywał.
Arłukowicz podkreślał, że to komisja zdrowia powinna pracować nad projektem, a nie sejmowa komisja nadzwyczajna ds. deregulacji. "To stawia bardzo wielki znak zapytania nad intencjami tych, którzy takie decyzje podejmowali, a precyzyjnie rzecz ujmując - pana marszałka (Marka) Kuchcińskiego" - powiedział. Zaproponował, by komisja zwróciła się do marszałka z prośbą o skierowanie poselskiego projektu do prac w komisji zdrowia. Członkowie komisji nie poparli jednak tego wniosku.