Spory o zapłatę za najem auta zastępczego rozpatrywane są jedynie w największych miastach. Posłowie i resort sprawiedliwości chcą to zmienić.
Pozwy składają z reguły firmy wypożyczające auta, które przejęły od poszkodowanych uprawnienie do dochodzenia pieniędzy za najem pojazdu od ubezpieczyciela. Zakłady ubezpieczeń nie chcą płacić, gdyż wynajmujący samochody – zdaniem ubezpieczycieli – drastycznie zawyżają stawki. Efekt? Ok. 40 proc. wszystkich spraw, którymi zajmują się stołeczni sędziowie gospodarczy, dotyczy tego typu sporów. W Krakowie czy Wrocławiu ten odsetek jest trochę mniejszy. Za to w małych miejscowościach bliski zeru. Powód, dla którego sprawy trafiają tylko do sądów w największych miastach, jest prozaiczny: zakłady ubezpieczeń oraz firmy wypożyczające auta mają tam swoje siedziby.
Ministerstwo nie ukrywa, że to problem dla całego biznesu. Na posiedzeniu sejmowej komisji finansów publicznych ekspertka resortu wskazywała, że przez zatory w sądach cierpią wszyscy przedsiębiorcy, bowiem muszą dłużej czekać na swoją kolej.
Rozładować zatory
Posłowie PSL wspierani przez ministerstwo mają pomysł na rozwiązanie problemu. Wystarczy do ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 392) dopisać jeden przepis. Projektowany art. 34a miałby brzmieć: „powództwo o odszkodowanie z ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych wytacza się wyłącznie przed sąd miejsca zamieszkania albo siedziby poszkodowanego zdarzeniem powodującym szkodę albo przed sąd miejsca zaistnienia tego zdarzenia. Przelew wierzytelności nie wpływa na właściwość sądu”.
Jak zauważa Józef Zych (PSL), nie do zaakceptowania jest sytuacja, gdy poszkodowany, który korzystał z pojazdu zastępczego, musi potem przemierzać połowę kraju, by zeznawać w sądzie jako świadek. Możliwe jest ewentualnie przesłuchanie osoby w drodze pomocy prawnej, lecz to wydłuża postępowanie.
Przy tym w większości tego typu spraw sąd decyduje się na przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego. I tu kolejny problem: spraw w niektórych miastach jest tak dużo, że brakuje ekspertów. W ocenie posłów PSL to kolejna strata czasu, a co za tym idzie – konsekwencje dla przedsiębiorców czekających na rozpatrzenie sporów w sądzie.
Projekt nowelizacji spodobał się między innymi Krajowej Radzie Sądownictwa.
Unia nie pozwoli
Na pozór sensowna propozycja zmiany prawa może być jednak niemożliwa do przeprowadzenia. Zaporą może się okazać unijne rozporządzenie nr 44/2001 z 22 grudnia 2000 r. w sprawie jurysdykcji i uznawania orzeczeń sądowych oraz ich wykonywania w sprawach cywilnych i handlowych. Zdaniem Biura Analiz Sejmowych, propozycja PSL byłaby niezgodna z unijną regulacją w zakresie, w którym wyłącza możliwość dokonania wyboru przez powoda sądu miejsca siedziby lub prowadzenia działalności przez ubezpieczyciela jako właściwego do złożenia pozwu przeciwko tej instytucji. Jeżeli firma wypożyczająca auta chce pozwać zakład ubezpieczeń urzędujący w Warszawie do stołecznego sądu – należy jej to umożliwić. Ograniczenie tego prawa byłoby zaś niezgodne z rozporządzeniem rady.
Poselski projekt nie podoba się także Komisji Nadzoru Finansowego. Zdaniem przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka posłowie chcą zwalczyć skutek, a nie przyczynę. W piśmie do kancelarii Sejmu propozycję nazywa kontrowersyjną. Jak twierdzi, doraźne odciążenie sądów w większych miastach powinno być dla parlamentarzystów kwestią drugorzędną. Skupić się powinni na rozwiązaniu problemu, dlaczego aż tak dużo spraw do sądów wpływa.
Projekt nowelizacji ma zostać poddany uzgodnieniom z resortem finansów. Biorąc jednak pod uwagę kalendarz wyborczy, w praktyce mało prawdopodobne, aby zmiana została wprowadzona w najbliższych miesiącach.
40 proc. spraw, którymi zajmują się stołeczne sądy gospodarcze, dotyczy pojazdów zastępczych
Etap legislacyjny
Projekt w Sejmie