Dla targanej ogromnym skokiem cen materiałów czy kłopotami w dostępie do kredytów branży budowlanej odcięcie Polski od 75 mld euro z UE byłoby katastrofą.

Zablokowanie pieniędzy unijnych z funduszu spójności - firmy budowlane w popłochu

Informacja o możliwym zablokowaniu środków z polityki spójności na lata 2021-2027 wywołała popłoch wśród firm budowlanych. Z obiecanych 75 mld zł duża część pieniędzy miała trafić na inwestycje - budowę dróg, przebudowę linii kolejowych i wiele przedsięwzięć samorządowych - transportowych, ale także związanych z gospodarką wodną, energetyką czy służbą zdrowia. Największy program infrastrukturalny - Fundusze Europejskie na Infrastrukturę, Klimat i Środowisko (FEnIKS) - przewiduje 24 mld euro dotacji. - Fundusze z budżetu UE na lata 2021-2027 miały zacząć na większą skalę trafiać do Polski w okolicach 2024 r. Ich ewentualny brak mógłby zakończyć się prawdziwą katastrofą dla polskiej branży budowlanej, bo mniej więcej połowa krajowej produkcji w budownictwie jest wypracowywana przez segment publiczny - mówi dr Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Dodaje, że urzeczywistnienie tego negatywnego scenariusza byłoby szczególnie dotkliwe dla segmentów kolejowego, energetycznego i samorządowego, w których uruchomienie nowych inwestycji jest mocno uzależnione od dostępu do środków UE. Przypomina, że budowlanka już od pewnego czasu musi się zmagać z innymi problemami - hamowaniem inwestycji mieszkaniowych, rekordowymi cenami materiałów, niewystarczającą waloryzacją i brakiem środków z Krajowego Planu Odbudowy, który miał wypełnić lukę w finansowaniu unijnym na styku perspektyw UE. - Te ostatnie pieniądze najprawdopodobniej do Polski nie napłyną, a ewentualne wybiórcze prefinansowanie niektórych inwestycji przez Polski Fundusz Rozwoju nie będzie dla polskiego budownictwa żadnym przełomem - mówi Kaźmierczak. Na to jeszcze nakłada się zaostrzenie polityki kredytowej banków wobec branży budowlanej i niepewność co do rozwoju sytuacji ekonomicznej i geopolitycznej na świecie.

Brak środków z UE? - cięcia w inwestycjach samorządowych

Barbara Dzieciuchowicz, szefowa Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, zwraca uwagę, że brak środków UE z polityki spójności spowodowałby największe cięcia w inwestycjach samorządowych. - Sytuacja w regionach już jest bardzo trudna, do czego doprowadziły m.in. pandemia czy reforma podatkowa. Teraz na niektóre inwestycje samorządy pozyskują z UE 80-85 proc. dofinansowania. Zagrożonych jest wiele lokalnych projektów drogowych, wodnych czy związanych z ochroną środowiska. Trudno sobie wyobrazić, jak duża skala problemów groziłaby naszej gospodarce - mówi Dzieciuchowicz. Dodaje, że zwiększyłoby się zagrożenie upadłością wśród małych i średnich firm budowlanych. Choćby tych, które specjalizują się w budowie i modernizacji dróg lokalnych.
- Bez regularnych środków unijnych na lata 2021-2017 zwiększyłyby się kłopoty z kondycją finansową nie tylko firm mniejszych, lecz także niektórych głównych wykonawców. Zwłaszcza tych, którzy już zaczynają zmagać się z problemami - mówi Marcin Lewandowski, wiceprezes spółki NDI. - Z wielkim niepokojem patrzymy na to, co się dzieje z funduszami unijnymi dla Polski. Najpierw liczyliśmy na środki z KPO i związaną z tym dużą liczbę zleceń. Ale te pieniądze się nie pojawiły i nie wiadomo, czy się pojawią. Zatrzymanie regularnych środków UE na lata 2021-2027 byłoby ogromnym problemem dla branży - dodaje. - Mam nadzieję, że ten scenariusz się nie ziści. To nie byłoby ani w interesie Polski, ani w interesie Unii - twierdzi Wiesław Nowak, prezes Grupy ZUE.

Zablokowanie środków unijnych - czas na nowe mechanizmy finansowania

Maciej Gładyga z Izby Gospodarczej Transportu Lądowego uważa, że ciągła niepewność ze środkami z UE pokazuje, iż branża musi w końcu wywalczyć lepsze mechanizmy finansowania inwestycji kolejowych. Jego organizacja od dawna domaga się dla kolei takich samych zasad jak dla dróg krajowych. W przypadku tych ostatnich nie trzeba czekać na środki unijne. Inwestycje są finansowane z Krajowego Funduszu Drogowego, który może się zadłużać. Po pewnym czasie trafiają tam jako refundacja środki z UE. W przypadku torów nie ma analogicznego mechanizmu. Skutek jest taki, że od miesięcy mamy zastój w przetargach kolejowych, bo nie ma dostępu do pieniędzy unijnych.
Minorowy nastrój w branży wzmocniły opublikowane w piątek przez GUS dane dotyczące produkcji budowlanej we wrześniu. Wynika z nich, że traci ona swój dawny impet, bo była zaledwie 0,3 proc. wyższa niż przed rokiem. Jeszcze na początku roku wzrosty sięgały ponad 20 proc. Według Damiana Kaźmierczaka budowlankę czeka bardzo trudny 2023 r. Spodziewa się wzrostu liczby upadłości małych i średnich firm. W lepszej sytuacji są duże przedsiębiorstwa ze zdywersyfikowanym portfelem zamówień, które miały dobre lata 2020-2021. ©℗
Fot. materiały prasowe