To nie Stany Zjednoczone, lecz Stary Kontynent będzie motorem wzrostu przemysłu motoryzacyjnego w tym roku – uważa Fiat Chrysler Automobiles. Optymizm innych producentów studzi przede wszystkim Rosja.
Sergio Marchionne, szef FCA, uważa, że rynek amerykański jest już nasycony nowymi autami. Tym samym daje wyraźny sygnał, że w przyszłości motorem wzrostów koncernu będzie Europa. W ostatnim kwartale zeszłego roku FCA po raz pierwszy od siedmiu lat odnotował w Europie zysk operacyjny. Dochodowy ma być też ten rok. – Po sześciu, siedmiu latach piekła wreszcie zaczynamy dostrzegać pierwsze schodki czyśćca – stwierdził Marchionne.
Niedawno Fiat ogłosił zwiększenie zatrudnienia w jednej z włoskich fabryk, w których produkuje Jeepa i Fiata 500X. Na podobne wieści liczą także pracownicy fabryki w Tychach. Od dawna spekuluje się, że to w naszej fabryce ulokowany zostanie jeden z nowych modeli koncernu. Na razie jednak nie ma konkretów w tej sprawie.
Opinia Marchionne nie jest odosobniona. Kilka dni wcześniej Carlos Ghosn, szef aliansu Nissan-Renault oraz szef europejskiego stowarzyszenia producentów samochodów ACEA, na konferencji podsumowującej zeszły rok także mówił o trwałym powrocie Europy na ścieżkę wzrostów. Podstawę do takiej oceny dały mu zestawienia ACEA, zgodnie z którymi w zeszłym roku liczba rejestracji nowych samochodów osobowych wzrosła w krajach Unii i EFTA o 5,7 proc., do 12,6 mln sztuk. Ghosn prognozuje utrzymanie wzrostów także w tym roku. Zgodnie z jego oczekiwaniami liczba rejestracji nowych aut może dobić do 13 mln sztuk, co oznacza 2-procentowy wzrost wobec zeszłego roku.
Jednak szef Nissana-Renault także przestrzega przed nadmiernym optymizmem. – Sytuacja ekonomiczna niektórych państw jest trudna – zaznacza. Czarne chmury gromadzą się nie tylko nad gospodarkami południa, ale także nad innymi motoryzacyjnymi rynkami dotąd uważanymi za mocne, choćby Rosją.
– W związku z nadchodzącą recesją w 2015 r. sprzedaż samochodów osobowych i lekkich ciężarowych w Rosji obniży się aż o jedną czwartą, do poziomu 1,89 mln sztuk – alarmuje Jörg Schreiber z Association of European Businesses (AEB), stowarzyszenia europejskich firm działających w Rosji. Opinia AEB jest uważana za „bardzo optymistyczną”. Koichi Takakura, szef Suzuki Motors na Rosję, prognozuje wyniki sprzedaży w tym kraju w 2015 r. na 1,5–1,7 mln sztuk.
Nasi eksperci na razie uważają, że Polska ma przed sobą dobry rok. – W 2014 r. nasz kraj zanotował drugi rok z rzędu wzrost rejestracji nowych osobówek, co daje powody do optymizmu. Co prawda o takim urodzaju jak w brytyjskich czy hiszpańskich salonach nie ma mowy, jednak na tle pozostałych członków UE, jeśli spojrzymy na dynamikę rok do roku, wypadamy nieźle – uważa Paweł Gos, ekspert Polskiej Izby Motoryzacji.
W ciągu dwunastu miesięcy ubiegłego roku w Centralnej Ewidencji Pojazdów pojawiło się 327,2 tys. nowych samochodów osobowych – o 12,9 proc. więcej niż w 2013 r.
Gos przypomina, że na taki rezultat wpływ miał przede wszystkim pierwszy kwartał za sprawą okienka derogacyjnego. Możliwość odliczenia pełnego VAT przez firmy wywołała lawinę zamówień na „kratki”. Okno z kratką wpłynęło także na strukturę kupujących nowe samochody osobowe w Polsce – 61,3 proc. z nich to firmy, a tylko 38,7 proc. nabywców to klienci indywidualni.
– Polski rynek motoryzacyjny, aby pobudzić wewnętrzny popyt na nowe samochody, potrzebuje dodatkowych zachęt od Ministerstwa Finansów – mówi ekspert. I przypomina, że podatek akcyzowy w wysokości 18,6 proc. dla samochodów powyżej 2 l pojemności oraz VAT to prawie 42 proc. dodatkowych podatków przy zakupie auta.
– Klienci, zarówno indywidualni, jak i firmy, potrzebują wsparcia, na przykład w postaci dopłat do zakupu nowego samochodu, jak to miało miejsce w Hiszpanii, czy poprzez rezygnację z obostrzeń w doliczeniu VAT, z czym mieliśmy do czynienia na Słowacji – twierdzi Gos.
Ale nawet bez tego liczba 350–360 tys. nowych rejestracji w tym roku jest według niego realna, a to daje nam 7–10-procentowy wzrost wobec zeszłego roku.