Ekspert dodaje, że do momentu pojawienia się problemu, nie było żadnego zainteresowania ze strony władz. Pisma o zagrożeniu wysyłało należące do Stowarzyszenia, Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce. Posiada ono pełna dokumentację w tej sprawie. Wynika z niego, że z Kancelarii Premiera nie otrzymano żadnej odpowiedzi. "Tak pewnie byłoby nadal, gdyby nie media" - twierdzi Malinowski.
Liczy przy tym, że Niemcy będą zmuszeni do wycofania swoich przepisów. Stanowią one bowiem naruszenia prawa unijnego. Ograniczają swobodę świadczenia usług, o którym mówi artykuł 56 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Dodatkowo, zaprzeczają zapisom znajdującym się w kilku unijnych rozporządzeniach na przykład tym mówiącym o dostępie międzynarodowym do usług autokarowych i autobusowych.
Problem widzi też Komisja Europejska, która poprosiła Berlin o wyjaśnienia, dlaczego nie tylko obywatele Niemiec są objęci nowymi przepisami o płacy minimalnej. Na Odpowiedź Niemcy mają 30 dni.
W sprawie przewoźników premier Ewa Kopacz spotkała się dziś z wicepremierem Januszem Piechocińskim oraz unijną komisarz do spraw rynku wewnętrznego, usług i przemysłu, Elżbietą Bieńkowską.
Szacuje się, że przez teren Niemiec przejeżdża około 100 tysięcy polskich licencjonowanych kierowców TIR-ów