Dyskusja o polskiej energetyce przypomina operację, która się udała – tyle że pacjent zmarł. Rozmawiamy dużo, głośno, często. Tymczasem z górnictwa, energetyki i przemysłu płyną sygnały coraz bardziej alarmujące. Jakość debaty okazuje się nieadekwatna do skali wyzwań.
Musi istnieć jakaś alternatywa!
Słynne hasło serialu Stanisława Barei przyświeciło gronu osób związanych ze środowiskiem Dobitnie.pl, organizacjami społecznymi i przemysłem, które uznały, że tam gdzie zabraniają patrzeć, czasem trzeba wręcz spojrzeć. Od lat debata o energetyce została przechylona w jedną, umownie nazwijmy, dekarbonizacyjną stronę. Dyskusję zdominowali zwolennicy OZE opartych o energię słoneczną i wiatrową. Odejście od węgla i konieczność inwestowania w odnawialne źródła stały się bezalternatywnymi prawdami głoszonymi z parareligijną emocją – od nich zaczynano i nimi zamykano każdą rozmowę o energetyce.
Bezalternatywność tę pieczętowały kolejne regulacje płynące z Brukseli. Naturalną konsekwencją było tyleż ciche, co konsekwentne wykluczanie osób i środowisk prezentujących odmienne stanowiska. Efekt? Jałowość dyskusji, atmosfera sprzyjająca lobbystom jednej branży oraz frustracja tych, którzy zostali wypchnięci poza główny nurt.
Szczególnie destrukcyjna okazuje się intelektualnie nieuczciwa alternatywa: albo akceptujesz wszystko, co płynie z Brukseli, albo jesteś za polexitem. Jałowość tak skonstruowanej dychotomii obezwładnia. Jak w takiej atmosferze prowadzić merytoryczną dyskusję o Zielonym Ładzie czy systemie ETS?
Tymczasem dekarbonizacja nie dotyczy tylko energetyki – to uderzenie w całą gospodarkę i portfele wszystkich obywateli. Czy naprawdę nie ma przestrzeni na krytyczną analizę poszczególnych rozwiązań bez automatycznego oskarżania o antyeuropejskość?
Dość jedzenia papki informacyjnej
Kolejny temat nieobecny w mainstreamowej debacie: suwerenność i bezpieczeństwo energetyczne Polski. Niby sprawa oczywista, ale czy na pewno? Na ile poważnie dyskutujemy o tych kwestiach, szczególnie w tak rozedrganym świecie? Mamy przekonanie, że jesteśmy suwerenni i bezpieczni energetycznie? A jeżeli nie, to dlaczego nie stanowi to obowiązkowego punktu każdej konferencji branżowej?
Ostatnie wydarzenia – niedawna konferencja „Polska Następny Krok, Rozwój, Atom, Węgiel – Dobitnie 2025" zorganizowana przez środowisko Dobitnie.pl przy udziale Śląsko-Dąbrowskiej „Solidarności" i EC Zagłębie Dąbrowskie – pokazały, że można rozmawiać inaczej. Bez taryfy ulgowej dla kogokolwiek, z lekceważeniem dla politycznie poprawnych tabu, z wolą postawienia rzetelnej diagnozy.
Przepis na konstruktywną dyskusję o energetyce to przede wszystkim: rzetelność, brak cenzury, możliwość zgłaszania nawet twardych, radykalnych postulatów. Kompetentne grono rozmówców – przedstawiciele strony społecznej, przemysłu, świata nauki, eksperci wykraczający poza wąsko rozumianą energetykę.
W alternatywnym nurcie debaty pojawiają się konkretne propozycje: działania na rzecz obalenia lub modyfikacji systemu ETS, przeciwstawienie się obecnemu kształtowi Zielonego Ładu, wsparcie państwa dla przemysłu i ciepłownictwa – ale nie dotowanie na wzór branży OZE. Mówi się o wzmocnieniu infrastruktury przesyłowej i rozbudowie infrastruktury magazynowej dla ropy naftowej i paliw gotowych.
Monolog już znamy
Najważniejsze pytanie dotyczy struktury paliw w polskiej energetyce. Tu pojawiają się postulaty radykalne z punktu widzenia dominującej narracji: atom jak najszybciej, stop bezrozumnej dekarbonizacji, rozwój energetyki węglowej, ostrożność wobec gazu ziemnego (uzależnienie od importu), więcej biomasy, ograniczenie energetyki wiatrowej i słonecznej, szczególnie dużej fotowoltaiki.
Czy te propozycje są słuszne? To wymaga debaty – właśnie takiej, której nam brakuje. Debaty bez z góry ustalonych wniosków, bez wykluczania niewygodnych głosów, bez fałszywych alternatyw.
Intencją organizatorów wspomnianej konferencji – i powinna być intencją wszystkich uczestników debaty o energetyce – była troska. Nie przeświadczenie o posiadaniu patentu na nieomylność, ale twarde przekonanie, że rozmawiać trzeba uczciwie, bez warunków wstępnych, bez fatalnej presji, że o niektórych sprawach nie można mówić.
Polska energetyka potrzebuje dziś nie kolejnych monologów, ale prawdziwego dialogu. Takiego, który nie będzie operacją udaną na zmarłym pacjencie, ale rzeczywistą próbą znalezienia rozwiązań dla jednego z najważniejszych wyzwań stojących przed polską gospodarką.
Pytanie brzmi: czy jesteśmy na to gotowi?
Paweł Przychodzeń – prawnik, menedżer i ekspert w sektorze energetycznym, były wiceprezes PGNiG Termika (obecnie Orlen Termika). Ekspert i współwłaściciel Dobitnie Media