Były wiceszef LOT i szef Eurolotu ma zarzuty w związku z działaniem na niekorzyść prywatnego przewoźnika – dowiedział się DGP. Prokuratura potwierdza nasze informacje. Poszkodowanych może być kilka podmiotów
– W toku dochodzenia wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutów Jarosławowi P., Piotrowi G., Tomaszowi R. i Tomaszowi B. z art. 266 par. 1 k.k. w zb. z art. 23 ust. 1 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji w zw. z art. 11 par. 2 k.k. – powiedział DGP Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dochodzenie dotyczy ujawnienia przez nich – wbrew przyjętemu na siebie zobowiązaniu – informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa Enter Air, uzyskanych w związku z wykonywaną w tej firmie pracą, co wyrządziło poważną szkodę przedsiębiorstwu. Nowak dodaje, że za czyn ów grozi im alternatywnie grzywna, kara ograniczenia wolności lub kara pozbawienia wolności do dwóch lat. Rzecznik prokuratury nie ujawnia nazw podmiotów, które mogły skorzystać na działalności podejrzanych.
Jak ustaliliśmy, dochodzenie w tej sprawie było prowadzone od maja 2012 r. W tym czasie Tomasz B. był już wiceprezesem LOT-u i odpowiadał w spółce za sprawy operacyjne. Pełnił tę funkcję od czerwca 2011 r. do grudnia 2013 r. Kiedy w lutym 2014 r. został prezesem Eurolotu, miał już postawione zarzuty. Ministerstwo Skarbu Państwa, do którego należy LOT, nie skomentowało sprawy. Z samym zainteresowanym nie udało się nam skontaktować.
– Ta grupa przysłużyła się niejednej linii lotniczej w Polsce. Tylko Enter Air wyszedł obronną ręką. Prawdopodobnie dzięki temu, że panowie pracowali u nas jedynie kilkanaście miesięcy. Inne firmy, w tym firmy państwowe, nie miały tyle szczęścia i albo już upadły, albo grozi im upadłość. Myślę, że przy wyjaśnianiu tych wszystkich spraw nie tylko należałoby pójść tropem strat, ale przede wszystkim tropem zysków – twierdzi Grzegorz Polaniecki, szef Enter Air.
Warto przypomnieć, że Najwyższa Izba Kontroli prowadzi kontrolę w Eurolocie. Jednym z najbardziej interesujących wątków jest umowa z firmą 4You Airlines, którą już dziś branża lotnicza porównuje do dawnego OLT.
O jakie inne podmioty może chodzić? Przemysław Nowak, mówiąc o tym, że w grudniu 2013 r. postępowanie zostało zawieszone, przywołuje, że powodem tego jest m.in. oczekiwanie na rozstrzygnięcie przed Sądem Okręgowym w Warszawie wystąpienia Enter Air o zapłatę przeciwko integratorowi usług turystycznych – firmie G.T.S. Rola tej firmy może być kluczowa.
Jak wyjaśnia Polaniecki, takie firmy jak ta działają jako brokerzy pomiędzy linią lotniczą a mniejszymi biurami podróży. Aby broker mógł zarobić swoją prowizję, odsprzedając miejsca pasażerskie z zyskiem, musi kupić przeloty poniżej ceny rynkowej. To oznacza, że linia lotnicza musi mu sprzedać usługę poniżej kosztów. A ponieważ duże linie tego nie uczynią, więc pojawia się pole dla różnej maści start-upów.
Z naszych informacji wynika, że ta sama spółka była jedynym odbiorcą usług firmy lotniczej Bingo Airways. Jak twierdzi nasz informator, Bingo też miało związek z Tomaszem B. Na początku działalności w Bingo udziałowcem była jego żona.
– Nie wiem, czy zarządy nowych linii lotniczych nie wiedzą, że jest to cena poniżej kosztów, bo sami nie umieją tego policzyć, czy mają inne cele. Ale straty i tak ponoszą zwykle firmy państwowe, w których linia się zadłuża, opóźniając płatności – tłumaczy Polaniecki.
Chodzi oczywiście o porty lotnicze, które nie otrzymują wynagrodzenia za swoje usługi. Z zasady linie lotnicze są zobowiązane do przedpłacania usług i podatków, więc nie powinno być żadnych szans na zadłużanie. – Jednak cuda czynią odpowiednie znajomości i stanowiska decyzyjne. To jest kluczem do powodzenia całego procederu. Gdzieś może jest głębszy sens tych wszystkich projektów, ale z zewnątrz wygląda to raczej na zasady biznesu z początków kapitalizmu – konstatuje Polaniecki.
Eksperci nie chcą komentować sprawy. Nie od dziś wiadomo jednak, że lotnictwo przyciąga różnych inwestorów ze względu na skalę obrotów, która rodzi pomysły na szybki zarobek. Tak było przed laty z OLT, a niedawno z 4You Airlines. Ta ostatnia spółka przyczyniła się zresztą walnie do kłopotów finansowych Eurolotu, którym kierował też Tomasz B. Tak jak w przypadku Bingo główny akcjonariusz prawdopodobnie w końcu złoży wniosek o upadłość, choć na razie przedstawiciele MSP zastrzegają, że analizowane są różne warianty.
Lotnictwo przyciąga różnych inwestorów skuszonych szansą łatwego zarobku