Rada nadzorcza LOT-u, w której wśród ośmiu członków resort skarbu ma de facto pięciu swoich przedstawicieli, widziała w fotelu szefa spółki Andrzeja Wysockiego. Z tą kandydaturą w poniedziałek po godz. 18 Wojciech Balczun, przewodniczący rady, zjawił się u ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego. Ten widział innego kandydata. Część członków rady nadzorczej narodowej linii rozważa złożenie rezygnacji.
Rada nadzorcza LOT-u, w której wśród ośmiu członków resort skarbu ma de facto pięciu swoich przedstawicieli, widziała w fotelu szefa spółki Andrzeja Wysockiego. Z tą kandydaturą w poniedziałek po godz. 18 Wojciech Balczun, przewodniczący rady, zjawił się u ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego. Ten widział innego kandydata. Część członków rady nadzorczej narodowej linii rozważa złożenie rezygnacji.
Według naszych rozmówców minister nie chciał nawet o niej słyszeć, uznając, że nie gwarantuje powodzenia procesu zmian w spółce, i nakazał włączenie do procedury wyboru byłego prezesa LOT-u Sebastiana Mikosza. Ten ma się zjawić w siedzibie firmy w środę, by przedstawić swój pomysł na jej ratowanie, a potem... zostanie wybrany na stanowisko prezesa.
/>
Plany może jednak pokrzyżować sama rada. Nieoficjalnie wiadomo, że desygnowani przez ministra jej członkowie są oburzeni postępowaniem Budzanowskiego i część z nich rozważa dymisję. Wśród nich jest Wojciech Balczun. Wczoraj był nieuchwytny. Jednak już w zeszłym tygodniu zaczął powoli wycofywać się ze związków ze Skarbem Państwa. Zrezygnował z zajmowanej przez lata posady prezesa PKP Cargo.
Reakcji członków rady nie dziwią się pracownicy LOT-u, którzy mają trzech reprezentantów w ośmioosobowej radzie nadzorczej spółki. – Farsa. Wydawało się, że czasy ręcznego sterowania spółkami Skarbu Państwa mamy za sobą. Okazuje się, że nie – komentuje Stefan Malczewski, szef „Solidarności” w Locie.
Przypomina, że do podobnych wydarzeń doszło w 2006 r. Wtedy wbrew oczekiwaniom MSP wybrany na prezesa został nie faworyt resortu Tomasz Dembski, lecz Marek Mazur. Ireneusz Dąbrowski, ówczesny wiceminister skarbu państwa odpowiedzialny za LOT, mówił o spisku dawnych służb specjalnych i zażądał natychmiastowej dymisji Mazura. Po kilku dniach dopiął swego, choć wtedy resort skarbu państwa miał tylko jedną trzecią miejsc w radzie – pozostałe obsadzali pracownicy i syndyk Swissaira. Obecnie sprawa wygląda inaczej, a to dlatego, że akcje syndyka już odkupiły fundusze kontrolowane przez Skarb Państwa i to minister skarbu państwa poprzez wyznaczone do tego osoby sprawuje kontrolę nad spółką.
Od przyszłości LOT-u zależy też polityczna przyszłość Mikołaja Budzanowskiego. W zeszłym tygodniu premier Donald Tusk powiedział podczas konferencji prasowej, że minister straci stanowisko, jeśli program restrukturyzacji narodowego przewoźnika zakończy się klapą.
W grudniu rząd wspomógł narodowego przewoźnika pożyczką 400 mln zł. Jednak obecnie Komisja Europejska sprawdza, czy nie była to nielegalna pomoc publiczna. MSP uważa, że uda mu się zjednać Brukselę, gdy ta zobaczy szybkie efekty restrukturyzacji spółki. Plan restrukturyzacji, który ma przeprowadzić nowy prezes spółki, zakłada m.in. cięcie o jedną trzecią liczby pracowników, floty i połączeń.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama