Związkowcy alarmują, że PPL znacznie obniża pensje. Likwidujemy kominy płacowe – odpowiada spółka.
Istnieje groźba paraliżu Państwowych Portów Lotniczych – uważa Piotr Szumlewicz, szef nowego związku zawodowego Alternatywa, do niedawna przewodniczący Rady Mazowieckiej OPZZ. W liście do szefów dwóch resortów – infrastruktury oraz rodziny, pracy i polityki społecznej pisze m.in., że działania szefa PPL-u Mariusza Szpikowskiego stanowią zagrożenie dla ciągłości funkcjonowania przedsiębiorstwa. „Firma objęła zwolnieniami grupowymi aż 1574 pracowników z łącznej liczby 1714 zatrudnionych w PPL. Proces zwolnień grupowych wiąże się z wypowiedzeniem przez firmę układu zbiorowego pracy i wprowadzeniem nowych regulacji. Zwolnienia mają mieć charakter wypowiedzeń zmieniających, co w praktyce oznacza, że setki pracowników otrzymują nowe warunki pracy, w wielu przypadków znacznie mniej dla nich korzystne. Prezes nie porozumiał się w tej sprawie z zakładowymi związkami zawodowymi i nie wziął pod uwagę ich rekomendacji” – pisze Piotr Szumlewicz. Według niego uzależnienie dalszej współpracy z pracownikami od tego, czy przyjmą niekorzystne zmiany w warunkach zatrudnienia, naraża firmę na brak ciągłości funkcjonowania i w efekcie paraliż całego ruchu lotniczego w Polsce.
W PPL przyznają, że już w listopadzie zeszłego roku został wypowiedziany zakładowy układ zbiorowy pracy. Piotr Rudzki, rzecznik spółki, przekonuje jednak, że teraz wprowadzany jest przejrzysty i sprawiedliwy system wynagradzania pracowników. – Kończy wcześniejsze patologie, które zdarzały się w firmie – twierdzi Rudzki. Tymi patologiami miały np. być kominy płacowe. – Zdarzało się, że ktoś na tym samym stanowisku zarabiał ponad dwukrotnie więcej niż inny pracownik – mówi rzecznik portów. PPL przekonuje, że nowe wynagrodzenia zostały ustalone w taki sposób, aby każdy otrzymywał „taką samą płacę za taką samą pracę na takim samym stanowisku”. Przedstawiciele PPL dodają, że nowy system wynagradzania będzie dla pracowników nie tylko bardziej sprawiedliwy, lecz summa summarum także korzystniejszy. Roczny fundusz przeznaczony na wynagrodzenia wzrośnie o 6 mln zł. – Każdy z pracowników otrzymał dokument wypowiedzenia zmieniającego. W przypadku akceptacji nowych warunków nie musi on składać dodatkowych oświadczeń, a nowe warunki wejdą w życie po okresie wypowiedzenia, jednak nie wcześniej niż od 1 października – zaznacza Piotr Rudzki.
W PPL przyznają, że brak akceptacji nowych warunków oznacza, że pracownik odmawia ich przyjęcia i postanawia odejść z przedsiębiorstwa z upływem okresu wypowiedzenia. Przedstawiciele władz spółki jednocześnie mają nadzieję, że takich przypadków z pracy będzie niewiele.
Jednocześnie Piotr Rudzki protestuje przeciwko używania sformułowania „zwolnienia grupowe”. – Wypowiedzenia zamieniające nie służą do zwalniania pracowników, a mają na celu wprowadzenie jasnych i sprawiedliwych zasad wynagradzania – zaznacza rzecznik PPL. Średnia płaca w firmie nie jest mała – wynosi ok. 9 tys. zł.
To już kolejna odsłona sporu ze związkowcami w PPL. W zeszłym roku w spór zbiorowy z zarządem wszedł jeden z sześciu działających w przedsiębiorstwie związków zawodowych. Żądał m.in. przywrócenia do pracy zwolnionych 25 osób. Szef PPL Mariusz Szpikowski tłumaczył wówczas, że to w dużej mierze zwolnienia dyscyplinarne osób, które np. odpowiadały za bezpieczeństwo na lotnisku, a regularnie ucinały sobie w pracy drzemkę. Jednocześnie przedsiębiorstwo likwidowało niektóre stanowiska, np. dyżurnych terminali. Kością niezgody było także wstrzymanie wypłacania premii. Szef PPL tłumaczył, że to właśnie spór zbiorowy blokuje premie.