Jeśli nie uda się rozwiązać sporu między udziałowcami, pod znakiem zapytania staną niezbędne inwestycje na lotnisku, a nawet unijne dotacje.
Według naszych źródeł kluczowe będzie czwartkowe spotkanie akcjonariuszy portu Warszawa-Modlin: państwowej spółki PPL – Polskie Porty Lotnicze (ponad 30 proc. udziałów), Agencji Mienia Wojskowego (ponad 34 proc.), samorządu woj. mazowieckiego (ponad 30 proc.) oraz gminy Nowy Dwór Mazowiecki (blisko 5 proc.). Cel spotkania – omówienie planowanych inwestycji na lotnisku i możliwości wyemitowania obligacji. Kolejnego dnia, czyli 11 sierpnia, rada nadzorcza ma się zająć wyborem nowego prezesa lotniska (obecnie p.o. prezesa jest Leszek Chorzewski, były rzecznik LOT).
/>
Nie wiadomo, czy uda się cokolwiek uzgodnić, bo spór między udziałowcami, a zwłaszcza na linii PPL – samorząd województwa, się zaostrza.
PPL chce mianować prezesa
Zarząd lotniska chciałby wyemitować warte 60 mln zł obligacje na pilną rozbudowę terminalu (i zwiększenie przepustowości do 7 mln pasażerów) oraz remont dróg kołowania. – Urząd Lotnictwa Cywilnego dał już za to żółtą kartkę, a potrzeby są dużo większe. Do 2028 r. spółka na prace modernizacyjne tylko w zakresie pól ruchu naziemnego potrzebuje ok. 115 mln zł. Wszystkie inwestycje Modlina przez najbliższe 5–7 lat szacowane są na 400–450 mln zł – twierdzi przedstawiciel jednego z akcjonariuszy.
PPL nie chce się zgodzić na emisję nowych obligacji (bo to zwiększyłoby długi Modlina). Zamiast tego oferuje dokapitalizowanie spółki kwotą ponad 100 mln zł, a także namawia do budowy nowej drogi startu, równoległej do tej istniejącej (to pomoże uniknąć tymczasowego zamknięcia lotniska). Jednocześnie stawia warunki. – W zamian domaga się pakietu kontrolnego w spółce i zniesienia zasady jednomyślności przy podejmowaniu decyzji. W dwuosobowym zarządzie chce mieć swojego decyzyjnego prezesa oraz większość w radzie nadzorczej – zdradza jeden z rozmówców DGP.
Propozycji tej do niedawna kategorycznie sprzeciwiało się woj. mazowieckie. Ale w świetle zaostrzającego się konfliktu zaczyna dopuszczać i taki scenariusz. – Moglibyśmy nawet zgodzić się na te 51 proc. udziałów PPL. Ale do 2028 r. udzielamy gwarancji na obligacje, które wciąż są do wykupienia. To jeszcze ok. 130 mln z początkowej kwoty ok. 150 mln zł. Dlatego powiedzieliśmy PPL, by przejmując pakiet kontrolny lotniska, przejęły też te zobowiązania. Jeśli ktoś ma mieć pełnię władzy, to powinien też ponosić odpowiedzialność. Nie możemy przecież oddać komuś innemu możliwości zarządzania publicznymi pieniędzmi. Mogłoby to nas narazić na zarzut niegospodarności – przekonuje Marek Miesztalski, skarbnik województwa.
Na to nie godzą się jednak PPL. Poprosiliśmy spółkę o komentarz, jednak bez skutku. Także przedstawiciele zarządu lotniska nie chcieli się wypowiadać – przynajmniej do czasu zakończenia walnego zgromadzenia akcjonariuszy i rady nadzorczej.
Stawką unijne dotacje i uziemienie Ryanaira
Dlaczego państwowej spółce tak bardzo zależy na przejęciu kontroli nad Modlinem?
– To może być prosta droga do uziemienia Ryanaira, jednego z głównych konkurentów naszego narodowego przewoźnika, czyli LOT. Wystarczy, że zaproponuje mu się gorsze warunki współpracy z Modlinem – twierdzi osoba znająca kulisy sprawy.
Inna hipoteza mówi o tym, że PPL szykują się na scenariusz awaryjny, w sytuacji gdy największe w Polsce lotnisko na Okęciu zatka się, zanim rząd PiS zrealizuje budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego. Stołeczny port w ubiegłym roku obsłużył 12,8 mln pasażerów. W tym roku może ich być nawet ok. 14 mln. Eksperci szacują, że przepustowość Lotniska Chopina to 20 mln osób rocznie.
Część akcjonariuszy obawia się, że przeciągający się konflikt zrodzi ryzyko zwrotu unijnych dotacji, które pomogły wybudować lotnisko w Modlinie. Zainwestowano w nie ok. pół miliarda złotych, z tego 160 mln pochodziło z eurofunduszy. – Ciągle jesteśmy w fazie trwałości projektu unijnego. Istnieje ryzyko, potwierdzone różnymi analizami prawnymi, że wskutek tych zawirowań Unia zażąda zwrotu części dotacji – twierdzi przedstawiciel jednego z akcjonariuszy.
Jednocześnie w obiegu są też interpretacje prawne twierdzące coś zgoła odwrotnego. A to oddala wizję kompromisu.