Szanghaj, Chengdu, Kanton i Shenzhen – do jednego z tych miast już za rok będzie można polecieć z Warszawy. Narodowy przewoźnik stara się też o zwiększenie częstotliwości połączeń na trasie Warszawa – Pekin.
Rozmawiamy z portem w Pekinie o uruchomieniu czwartego połączenia. Jak na razie nie odpowiadają nam warunki. Wyloty z Chin są proponowane albo zbyt późno w nocy, albo zbyt dużo czasu nasz samolot musiałby stać w porcie po przylocie z Warszawy – ocenia Adrian Kubicki, rzecznik prasowy PLL LOT. Nasza linia lata do stolicy Chin od 2012 r. Obecne działania to odzew na rosnącą liczbę pasażerów z Azji. Obłożenie samolotów LOT-u stale rośnie. Zimą sięga 70 proc. W sezonie letnim wynosiło średnio 90 proc. Oznacza to, że z polskim przewoźnikiem do Chin podróżuje tygodniowo w jedną stronę od 500 do 660 pasażerów. – To dobry wynik, biorąc pod uwagę, że we wrześniu bezpośrednie połączenie Pekinu z Warszawą uruchomiło też Air China – mówi Kubicki. Na razie dwa razy w tygodniu. Latem liczba połączeń ma wzrosnąć do czterech.
Na rozwoju siatki połączeń korzysta branża turystyczna. Od stycznia do października nasz kraj odwiedziło ponad 72 tys. Chińczyków. To o ponad 35 proc. więcej niż przed rokiem i ponad dwa razy tyle co pięć lat temu. W samym październiku, czyli w miesiąc po uruchomieniu lotów przez Air China, liczba podróżnych zwiększyła się, licząc rok do roku, o ponad 50 proc. – Turystów przybywa. Do tej pory goście z Azji masowo odwiedzali nasz kraj wiosną i jesienią. W tym roku miało to miejsce także w listopadzie i grudniu. Notujemy dwucyfrowe wzrosty – zauważa Anna Ratuszniak z Biura Podróży CT Poland, które rocznie obsługuje ok. 1 tys. gości z Chin. Jej zdaniem turystyka przyjazdowa rozwija się lepiej na tym kierunku niż wyjazdowa. To głównie kwestia ceny. Wyjazd do Chin na ponad 10 dni kosztuje 8–10 tys. zł od osoby, dwa razy tyle, ile wycieczka do Afryki.
Kto przyjeżdża do Polski? Głównie klienci biznesowi. Od tego roku rośnie jednak odsetek typowych turystów. Adrian Kubicki potwierdza, że loty z Pekinu do Polski rezerwuje coraz więcej grup. O tym, że kierunek chiński jest perspektywiczny, jest też przekonana Polska Organizacja Turystyczna. Dlatego zainwestowała już w promocję Polski w Chinach ok. 40 mln zł. W tym roku otworzyła pierwszy Zagraniczny Ośrodek Polskiej Organizacji Turystycznej (ZOPOT) w Pekinie. Roczne nakłady na jego utrzymanie mają wynieść ok. 1 mln zł. POT chce, by nasz kraj stał się tak popularny wśród Chińczyków jak Czechy, do których rocznie przyjeżdża ich 220 tys. Zdaniem ekspertów jeśli dotychczasowe tempo wzrostu w turystyce z Azji się utrzyma, może to nastąpić już w ciągu kilku lat. – Przyczyni się do tego m.in. uruchomienie w tym roku w Chengdu, Kantonie, Pekinie i Szanghaju punktów przyjmowania wniosków wizowych – uzupełnia Jan Wawrzyniak, dyrektor ZOPOT.
Istotna jest też oferta. Chińczycy mogą znaleźć u nas inne atrakcje niż na Zachodzie. – Chętnie chodzą na koncerty zespołów folklorystycznych czy podążają śladami znanych Polaków: Chopina, Skłodowskiej-Curie czy Kopernika – wymienia Anna Ratuszniak. Chcą poznać naszą kulturę i historię, ale uwielbiają też zakupy – słyszymy od innych przedstawicieli biur podróży.