Jeżeli weźmiemy pod uwagę cały katalog podmiotów publicznych w Polsce, to ok. 37 proc. ma już ADE. Jeśli wyłączymy z tej grupy te podmioty, które mają taki obowiązek w terminie późniejszym, to wtedy statystyka wygląda nieco lepiej i mamy 39 proc. Widzimy znaczny wzrost liczby wniosków o ADE. Jeszcze trzy tygodnie temu było ich 100 dziennie, a teraz jest ich ok. 500 każdego dnia. Spodziewamy się, że będzie ich jeszcze więcej – tak jak w ubiegłym roku, kiedy e-Doręczenia miały wejść od 10 grudnia. Wtedy też dużo podmiotów niestety składało wnioski w ostatniej chwili.
Nie mamy wpływu na to, ile podmiotów złoży wnioski. Natomiast prowadzimy kampanię informacyjną o e-doręczeniach i nowych obowiązkach, prowadzimy webinary, w których w ostatnich miesiącach wzięło udział 4 tys. osób. Widzimy, że po każdej naszej aktywności liczba zakładanych ADE wzrasta. I to nie tylko wśród podmiotów publicznych, ale również wśród obywateli. Przypominamy, że w przypadku podmiotów publicznych obowiązek nie dotyczy tylko założenia ADE, ale również jego aktywacji. Apelujemy, żeby urzędy nie zostawiały tego na ostatnią chwilę. Wniosek można złożyć teraz, a do końca grudnia aktywować ADE. Dopiero wtedy adres znajdzie się w bazie adresów elektonicznych (BAE) i będzie możliwe korzystanie z niego.
Mamy miks przyczyn. Jedną z nich jest właśnie wielokrotne przekładanie terminu. Z jednej strony 1 stycznia jest już pewny, a z drugiej część podmiotów myśli: dopóki nie zobaczę, nie uwierzę. Jest też grupa, która opacznie rozumie okres przejściowy. Tak jak wyjaśniła pani dyrektor Anna Durmaj, okres przejściowy nie przesuwa obowiązku posiadania aktywnego adresu do doręczeń elektronicznych, tylko dotyczy przepisów proceduralnych. Ale wiemy o tym, że szczegóły w komunikacji nie zawsze się przebijają i wybrzmiewa główne hasło: okres przejściowy na rok. I tu pojawia się skrót myślowy: czyli za rok będzie ten obowiązek. Trzeci przypadek związany jest z tym, że część podmiotów czuje się nieprzygotowana. I tu powiem coś kontrowersyjnego. Sami są sobie winni. Nie zostało chyba zauważone to, że nastąpiła zmiana paradygmatu. Do tej pory – mam na myśli podmioty publiczne – byliśmy bierni. W tym sensie, że wybór komunikacji elektronicznej zależał od tego, czy ktoś do nas napisał. Jeśli ktoś założył konto na ePUAP i wysłał do nas wiadomość, dopiero wtedy reagowaliśmy. Ta ustawa zmienia naszą postawę z reaktywnej na aktywną. Musimy, przed wysłaniem wiadomości, poszukiwać osób i podmiotów w bazie adresów elektronicznych. Co do zasady, pomijam okres przejściowy. I to też nie jest tak, że szukamy igły w stogu siana. Przypuszczam, że do połowy roku do e-Doręczeń dołączy prawie cały biznes, zawody zaufania publicznego. Obywatele też zakładają ADE, więc po drugiej stronie będzie oczekiwanie na kontakt w tej formie. Jest też kolejna przyczyna. Jesteśmy w Polsce znani z tego, że robimy wszystko na ostatnią chwilę i jakoś nam się często udaje. Teraz pewnie też tak będzie – ministerstwo wyrobi się z akceptacją wniosków, a podmioty publiczne z ich aktywacją.
Największych problemów przysporzyło nam rzeczywiście kilkukrotne przekładanie terminu i przekonanie wśród podmiotów publicznych, że obowiązek wejdzie dopiero za rok, po okresie przejściowym.
Akurat z tym się nie zgadzamy. W dużych miastach na pewno byliśmy gotowi. Inaczej może być w mniejszych ośrodkach czy jednostkach organizacyjnych. Prezydentowi m.st. Warszawy podlega ponad 1,2 tys. jednostek miejskich. Na dziś nie jestem pewna, czy wszystkie te jednostki zawnioskowały o ADE. Byliśmy w stałym kontakcie, dawaliśmy wskazówki, co robić, ale na to, jak kierownicy tych jednostek i wyznaczeni przez nich pracownicy podeszli do tego zadania, nie mamy wpływu. Ważne jest to, żeby szukać sprawdzonych wiadomości. W ostatnim czasie pojawiło się dużo informacji, że okres przejściowy to kolejne przesunięcie obowiązków dla urzędów, wskazywały nawet na to artykuły niektórych prawników. Przygotowywaliśmy urząd do wdrożenia e-Doręczeń już od 2019 r., kiedy pojawił się projekt ustawy. Kampanię informacyjną wśród urzędników rozpoczęliśmy już tak naprawdę w połowie 2021 r. Później niestety było kilka przesunięć terminu, więc jakaś część urzędników podchodziła do tego lekceważąco, a teraz, tuż przed 1 stycznia, zaczyna się zamieszanie. Wierzę, że większość urzędów jest przygotowana, ale wśród podmiotów publicznych mamy małe szkoły, żłobki, gdzie czasem trzech pracowników zajmuje się wszystkimi sprawami administracyjnymi. W takich miejscach informacja o nowych obowiązkach mogła zaginąć w toku bieżących czynności.
Skrzynkę mamy założoną i mam nadzieję, że działa. Mam mniejsze zmartwienie o urząd. Tu sobie poradzimy. Problem może być z podległymi jednostkami, a po tym, co powiedziała pani kierownik, widzę, że to nie tylko zmartwienie w małych miejscowościach. Obawiam się np., jak poradzą sobie małe szkoły, w których nawet nie ma sekretarki, tylko są dyrektor i nauczyciele, którzy mu pomagają. Pytałam dyrektorów, czy mają adresy, i twierdzili, że tak. Panie, które zajmują się u mnie e-doręczeniami, sygnalizują, że problemem może być aktywne wyszukiwanie adresatów w bazie. Na dziś, kiedy nie znają jeszcze dokładnie systemu, zastanawiają się, jak będzie to funkcjonować. A to, nad czym najbardziej się dziś zastanawiamy, to elektroniczne zarządzanie dokumentacją (EZD). Czy będzie można to w sposób niskokosztowy połączyć? Na dziś nie mamy takiego systemu ze względów finansowych, a za wszystkie licencje już teraz płacimy bardzo dużo. W naszym urzędzie cyfryzacji się nie boję, ale na pewno będą takie, które będą miały z tym problem. Dopiero dwa tygodnie temu po raz pierwszy dostałam ze starostwa powiatowego prawidłowo podpisane pismo przez ePUAP. Jak zostałam wójtem w 2018 r., to też nie mogłam zrozumieć, dlaczego do Wód Polskich mamy wysyłać dokumenty papierowe, a nie przez ePUAP. Walczyłam z tym jakiś czas, pytałam o podstawę prawną i jakoś to przewalczyliśmy. Teraz wysyłamy wszystko przez ePUAP. Nie jest to więc tylko problem małych urzędów, lecz braku zaufania do cyfrowych narzędzi.
Kodeks postępowania administracyjnego jest z 1960 r. i też nie wszędzie się jeszcze przyjął. Mamy dużo zaległości w różnych obszarach. ePUAP nie wszędzie się przyjął właśnie dlatego, że jest narzędziem, w którym mamy czekać. Jak nie było po drugiej stronie klientów, to system nie był używany. Teraz następuje przebudzenie biznesu. Widzę to po zapytaniach w sprawie szkoleń. Przedstawiciele biznesu wymuszą na sektorze publicznym taki rodzaj komunikacji. Co do elektronicznego zarządzania dokumentacją, to można używać e-Doręczeń bez systemu klasy EZD. Dzięki ostatnim funkcjonalnościom, które wprowadza Centralny Ośrodek Informatyki – w postaci folderów, wątkowania, dodatkowych ról, uprawnień – już dziś można zrobić sobie taki minisystem w skrzynce do e-doręczeń. Poukładać to w taki sposób, żeby nie wszystko wpadało do jednego wora. Problem polega natomiast na tym, że potem to wszystko trzeba wydrukować. W tym momencie urzędnicy, którzy już dziś mają dużo pracy, będą musieli jeszcze drukować korespondencję przychodzącą elektronicznie. To będzie frustrować. Dlatego mówiłem, że ci, którzy się nie przygotowali, sami są sobie winni. Oczywiście jest problem finansowy, ale przez jakiś czas były też darmowe licencje EZD PUW, pilotaże EZD RP. Namierzyłem też przynajmniej 10 firm, które świadczą takie usługi. Koszty mogą być różne, ale mieliśmy na to trzy lata. Założenie skrzynki powinno być wisienką na torcie. Wcześniej trzeba było mentalnie przygotować urzędników na komunikację elektroniczną. System EZD na pewno pomoże. Jeśli jest to podstawowy system, w którym prowadzimy postępowania, to nie będziemy musieli drukować pisma, bo wszystko mamy już w aktach. Część urzędów jednak bała się EZD i tworzyła masę wyłączeń na procedurę papierową. W takim przypadku EZD też im nie pomoże. Przejście na elektroniczny obieg wewnętrzny nie jest proste. W 2014 r. przechodziło to Ministerstwo Cyfryzacji, w 2015 r. Ministerstwo Finansów. Teraz robią to Warszawa czy Łódź. Nawet duże organizacje muszą mieć czas na przygotowanie się. Tego nie da się zrobić w miesiąc.
Docelowo będzie obowiązek przejścia na systemy klasy EZD. Na pewno ułatwią one obsługę korespondencji elektronicznej, ale wiążą się też ze zmianą obiegu dokumentów, co może być dla urzędów trudne. Ale nie wiem, czy to nie jest obawa przed samą zmianą, bo do tej pory pisma były drukowane. Trzeba zmienić mentalność. 1 stycznia będzie wymuszał posiadanie ADE, a jeśli ktoś nie ma systemu kancelaryjnego, to może korzystać z wersji webowej e-Doręczeń, która jest bardzo podobna do obsługi skrzynki e-mailowej. Nieposiadanie systemu kancelaryjnego nie zwalnia z obowiązku wyszukiwania adresata pisma w BAE i – jeśli ma ADE – wysłania wiadomości przez e-Doręczenia. Planowane jest pozyskanie dodatkowych środków w zakresie modernizacji EZD. Na pewno w najbliższym czasie będzie w tym zakresie informacja.
Docelowo planujemy udostępnienie historii wyszukiwania. Na razie nie ma takiej funkcjonalności. Gdy będzie potrzeba, aby przekazać takie informacje np. dla celów dowodowych, to będziemy odpowiadać na konkretne zapytania – tak jak jest to w przypadku ePUAP. Oczywiście logujemy w systemie wszelkie zdarzenia, ponieważ BAE to rejestr publiczny, i będziemy rozpatrywać takie wnioski indywidualnie.
Ten wątek pojawia się w kuluarowych rozmowach podczas różnych spotkań czy konferencji dotyczących wdrażania EZD czy e-Doręczeń. Interpretacja tej przesłanki trochę nam ucieka. W ramach współpracy z Ministerstwem Cyfryzacji postulowaliśmy, żeby dotyczyła ona tylko masowego wyszukiwania klientów w BAE i masowej wysyłki korespondencji. W każdej gminie na początku roku rozpoczyna się akcja wysyłania decyzji o wymiarze podatku od nieruchomości. W przypadku Warszawy to 800 tys. przesyłek w trzy miesiące, więc dziennie wysyłamy ok. 15 tys. listów do mieszkańców. W związku z wejściem w życie e-Doręczeń musimy wszystkich naszych klientów wyszukać w BAE. Czy to będzie możliwe, okaże się po testach po Nowym Roku. Niektórzy rozumieją przesłanki organizacyjne jako możliwość niestosowania e-Doręczeń przez najbliższy rok. Słychać głosy, że wójtowie będą w tej sprawie podejmowali decyzje obowiązujące przez cały 2025 r., w całym urzędzie, skoro np. będzie brakować systemu do elektronicznego zarządzania dokumentacją. Wiemy, że Ministerstwo Cyfryzacji, wraz z Centralnym Ośrodkiem Informatyki, przygotowało przewodnik dla podmiotów publicznych, w którym wskazuje się, co można rozumieć jako przesłankę organizacyjną. Ale ten dokument też jest jeszcze opiniowany i mamy do niego pewne zastrzeżenia. Ustawa w art. 6 wskazuje, kiedy konkretnie można wyłączyć stosowanie e-Doręczeń, i pojawiają się tam m.in. ograniczenia techniczno-organizacyjne wynikające z objętości korespondencji oraz inne przyczyny mające charakter techniczny. Przesłanka organizacyjna z art. 147 ust. 5 ustawy trochę się z tym kłóci. Musimy teraz analizować, czy dany przypadek jest przesłanką organizacyjną, czy jednak można go zaliczyć do katalogu przesłanek z art. 6. Borykamy się z interpretacją przepisów, przygotowując pracowników do realizacji nowych obowiązków. Wierzę, że wspólnie przygotujemy katalog wyłączeń, który pozwoli nam przejść przez 2025 r. bez większych trudności. Uważamy, że przesłanka organizacyjna powinna być wyjątkowym odstępstwem od stosowania e-Doręczeń, nie zamierzamy z niej nagminnie korzystać, ale problemy interpretacyjne są.
Wiemy, że Polacy są dosyć kreatywni. Od tego zresztą zaczęliśmy, że robimy wszystko na ostatni moment i kombinujemy, żeby wszystko się udało. Potrafię sobie różne rzeczy wyobrazić. Pewnie tak się zdarzy. Pani sekretarka mówiła mi, że na szkoleniach były pokazywane całe listy wyłączeń. Pojawiało się to w takim kontekście, że jak totalnie nie będziemy sobie radzić, to można znaleźć jakąś przesłankę. Ale uważam, że nie powinniśmy iść tą drogą. W całym naszym urzędzie jest 25–26 osób. My nie mamy 15 tys. korespondencji dziennie, tylko kilka tysięcy we wszystkich decyzjach podatkowych. Skala jest więc zupełnie inna. Jedyne, czego się obawiam, to czy – nie mając systemu klasy EZD – będzie można za pomocą Excela sprawdzać te przesyłki. Jak będą dobre narzędzia, to ludzie sobie poradzą. Dla komputera nie ma znaczenia, czy sprawdzić 15 tys. rekordów, czy 1 tys. Ważne, żeby wdrożenie tych narzędzi nie było drogie. Wydatki na poczcie są spore. Dlatego, kiedy zostałam wójtem, naciskałam na korzystanie z ePUAP, bo był za darmo. A wydrukowanie i spakowanie dokumentów do Wód Polskich – bo z nimi najczęściej się „boksowałam” – to było czasem kilkadziesiąt złotych. Do dzisiaj walczę w sprawie arkuszy organizacyjnych szkół do opiniowania przez kuratorium. Oni chcą w papierze, a my wysyłamy przez ePUAP. Ale dyrektorzy dowożą po cichu papier, bo boją się kontroli. Podejrzewam, że gdyby zapytać panią minister edukacji, to byłaby przekonana, że kuratoria korzystają z rozwiązań elektronicznych. I czasem korzystają, bo część rzeczy wysyłają do nas przez ePUAP. Ale w niektórych sprawach nie chcą takiej korespondencji. Padło tutaj też stwierdzenie, że chodzi o zmianę mentalności. Pytanie tylko: czyjej? Niedawno mieliśmy kontrolę archiwum gminnego i zarzucono nam pewne nieprawidłowości. Ale zapytałam, jak długo będziemy musieli jeszcze generować te papiery. Mówię to dlatego, że dochody gminy Pawonków nie są zbyt duże i koszty papieru, którego kupujemy tony, stanowią istotny wydatek w skali budżetu. Chciałabym, żebyśmy mogli zanieść do archiwum płytkę. A pani na szkoleniu mówi, że nie ma takiej możliwości. Czyli nawet jak wdrożymy nowe rozwiązania elektroniczne, to potem i tak przyjedzie pani do archiwum i będzie chciała papier. Czyją więc mentalność musimy zmienić? Uważam, że urzędnicy w małych gminach mają tak dużo pracy, że skorzystają z każdego rozwiązania, które będzie szybsze, tańsze i efektywniejsze.
Udostępniliśmy możliwość wgrania do skrzynki e-Doręczeń danych adresowych z pliku CSV (obsługiwany przez Excel – red.). Można wgrać tam informacje o maksymalnie 1 tys. podmiotów. Umożliwia to weryfikację każdego podmiotu osobno i pojawia się komunikat, gdy występują jakieś braki. Można je wtedy indywidualnie uzupełnić. Zbieramy różne postulaty i wiemy, że są oczekiwania co do zmiany wyszukiwarki w BAE. Pracujemy nad tym. To zadanie na 2025 r., które wiąże się także z nowelizacją ustawy. Chcemy ze stroną samorządową wypracować ostateczne rozwiązania w zakresie wyszukiwania adresów, również masowego, i tego, o czym mówiliśmy wcześniej, czyli zapisywania historii wyszukiwania na potrzeby dowodowe. Zapowiedzi dużej nowelizacji już się pojawiły, ale do tej pory pracowaliśmy nad małą, wprowadzającą okres przejściowy.
Fajnie, że będzie plik CSV, bo on generuje się z różnych narzędzi, których używamy na co dzień, np. przy wysyłaniu SMS-ów i miękkiej windykacji. Nasi urzędnicy są już do tego przyzwyczajeni. A co w przypadku pojedynczej korespondencji? Czy będzie trzeba wklepywać adres, czy można go wyszukać? Pan Sylwester Szczepaniak kiwa głową, że nie będzie trzeba wpisywać, co cieszy.
Na pewno przesłanką organizacyjną nie jest nieposiadanie adresu do doręczeń elektronicznych ani brak systemu kancelaryjnego. Przesłanki należy rozpatrywać w kontekście organizacji danej jednostki, jej sposobu działania. Istotne jest to, że muszą być one obiektywne, uzasadnione i udokumentowane na dzień wysyłki. Poza masową wysyłką może chodzić np. o specyfikę danej jednostki, jej rozproszenie w formie delegatur. Mogą to być też specyficzne potrzeby czy brak możliwości korzystania z jakichś narzędzi, które są niezbędne do stosowania e-Doręczeń. Ważne, aby było to na moment wysyłki. Z czasem na pewno uda nam się wypracować więcej szczegółów i będziemy mogli zaktualizować przewodnik korzystania z e-Doręczeń. Pamiętajmy, że wyłączenie związane z przesłanką organizacyjną będzie miało zastosowanie tylko w okresie przejściowym. Zagadnienia dotyczące okresu przejściowego zostały wyjaśnione w przewodniku dotyczącym stosowania e-Doręczeń.
Nowelizacja realizuje podstawowy cel, czyli uporządkowanie chaosu związanego z tym, czy ADE ma zakładać organ, czy urząd go obsługujący (postawiono na urząd – red.), i wprowadza okres przejściowy. Wszyscy o nim mówiliśmy, właśnie ze względu na masowe wysyłki podatkowe na początku roku. Ale dyskusja o szczegółach tych przepisów była bardzo burzliwa. Niektóre korporacje samorządowe miały inne pomysły, my – jako Unia Metropolii Polskich – chcieliśmy wpisać „przesłanki organizacyjne, w szczególności…”, co nie zostało uznane przez ministerstwo za zasadne. Mieliśmy też inne spojrzenie na funkcjonowanie ePUAP i e-Doręczeń w okresie przejściowym. Nasza wyjściowa propozycja sprowadzała się do sformułowania: skąd przyszło, tam odpowiadamy. Związek Powiatów Polskich miał inne zdanie, do którego przychylił się resort. Muszę powiedzieć wprost, że nie są to przepisy moich marzeń. To, że dzisiaj rozmawiamy o przesłance organizacyjnej, jest tego najlepszym przykładem. W legislacji jest taka zasada, że przepisów przejściowych raczej nie powinno się nowelizować. To zawsze ryzyko. Dziś przecież przepisy przejściowe już obowiązują w obrocie prawnym. Już dziś na ich podstawie sądy orzekają, czy doręczono korespondencję, czy nie. A my teraz wchodzimy z kolejną nowelizacją. Zawsze jest ryzyko związane z tym, jak podejdą do tego samorządowe kolegia odwoławcze i sądy administracyjne. Z tego, co widzę, orzecznictwo stara się te przepisy wykładać w sposób jak najbardziej racjonalny.
W takim, że jeśli strona dowiedziała się o korespondencji, nawet jeśli są wątpliwości co do trybu jej dostarczenia, to orzecznictwo skłania się do stwierdzenia, że skoro wiedziałeś o piśmie, to ci je doręczono. To daje optymizm na przyszłość. Wrócę jeszcze do mentalności, bo wydaje mi się, że pani wójt odnosiła się do moich słów. Tu nie chodzi o krytykę urzędników. Uważam, że ustawa o doręczeniach elektronicznych wymusi na wszystkich zmianę mentalności. Zdaję sobie sprawę np. z problemów z organami kontrolnymi. Dziś mamy sytuacje kuriozalne, np. w zamówieniach publicznych. Mamy zakaz drukowania tego, co dostaliśmy elektronicznie, a przychodzi kontrola i mówi: proszę mi to wydrukować.
Z punktu widzenia mieszkańca nie będzie to trudnością, bo skrzynka do e-doręczeń jest połączona z ePUAP.
Tak, dlatego warto nie logować się już przez epuap.gov.pl, tylko przez obywatel.gov.pl. Tam te skrzynki są połączone.
Nie przyjdzie powiadomienie na adres e-mail?
Tak, przyjdzie.
Warto na pewno promować mObywatel i obywatel.gov.pl, żeby tam szukać korespondencji. Dla urzędników będzie to dość skomplikowane. Staramy się wyjaśniać pismem obrazkowym, jak postępować z korespondencją z ePUAP. Warto pamiętać, że nie zawsze mamy tryb wnioskowy, czyli wniosek i odpowiedź. Mamy mnóstwo spraw, kiedy to my wszczynamy sprawy z urzędu, i do tej pory wysyłaliśmy korespondencję przez ePUAP, bo ktoś kiedyś nas poprosił o tę formę. Tak jest chociażby przy decyzjach podatkowych. Mamy wnioski od mieszkańców sprzed kilku lat, kiedy poprosili o przesyłanie tych pism przez ePUAP.
Sami ich do tego zachęcaliśmy.
Tak. A teraz, z końcem roku, te zgody przestaną obowiązywać. W okresie przejściowym mamy takie zawężenie, że ePUAP możemy zastosować w odpowiedzi na pismo, o ile ktoś nie ma ADE albo kiedy zgłosi się do nas z żądaniem doręczenia na ePUAP. Trzecia opcja to wykorzystanie przesłanki organizacyjnej i doręczenie na konto w systemie teleinformatycznym, które ministerstwo interpretuje jako ePUAP. Są duże wątpliwości, czy wtedy zachowana jest fikcja doręczenia, szczególnie na gruncie ordynacji podatkowej. Pierwsze miesiące i wyroki sądów pokażą, które interpretacje są właściwe.
Taki był pierwotny pomysł. Później politycy zdecydowali, że będziemy to „schodkować”. Nikt nie pamięta już o tym, że w 2019 r. w projektowanych przepisach przejściowych, w art. 147, był ust. 6, który mówił o tym, że minister do spraw cyfryzacji dostosowuje system ePUAP do doręczeń elektronicznych. Ten przepis został usunięty. Wtedy się przeraziłem. Niektórzy mieli mnie już dość, bo chodziłem i mówiłem, że trzeba zrobić integrację tych systemów. Na szczęście resort zdecydował się przynajmniej na wspólny dashboard. I to jest OK. Tylko teraz trzeba inteligentnie tych użytkowników, którzy nie wchodzą przez panel urzędników, przekierować na gov.pl, zamiast wyświetlać im: załóż adres do e-Doręczeń. Dzięki temu przejdą tam nawet niezauważenie. To rozwiązuje kwestię pisma ogólnego, ale nie rozwiązuje problemu e-usług na ePUAP. Mam taki pomysł, żeby zrobić katalog usług lokalnych i wyjustować je jako element wyszukiwany na gov.pl. Najgorsze, co możemy zrobić, to zniechęcić obywateli do korzystania z tych narzędzi, bo nie będą wiedzieli, gdzie są. Rzeczywiście jest tak, że jeśli dałem dwa różne adresy e-mailowe do skrzynek, to mogę się w tym wszystkim pogubić.
To na pewno będzie problem. W tych interfejsach można się pogubić. A czy powiadomienia będą przychodziły na mObywatel? Widziałam, że na razie nie ma takiej zakładki.
Na razie takich powiadomień nie ma, ale jest planowane wdrożenie push w aplikacji mObywatel. Planowaliśmy wdrożenie tych funkcjonalności w ubiegłym roku, ale wymagana jest legislacja.
To byłoby dobre rozwiązanie, bo mObywatel jest dosyć popularny.
Na razie stworzyliśmy dashboard, staramy się stworzyć jedyne źródło prawdy o e-Doręczeniach – stronę informacyjną – na gov.pl, z której jest przekierowanie do zakładania adresów i logowania. Na dashboardzie są dostępne skrzynki do e-doręczeń i ePUAP. Docelowo będziemy chcieli także zrobić jedyne źródło dostępu dla podmiotów publicznych. e-Doręczenia i powiadomienia w aplikacji mObywatel to plan na 2025 r. Pracujemy nad tymi rozwiązaniami informatycznymi i jak tylko będzie podstawa prawna, będziemy je wdrażać. ©℗