Dziś wchodzi w życie nowelizacja rozporządzenia Rady Ministrów z 12 lipca 2024 r. w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych (Dz.U. z 2024 r. poz. 1071), która podwyższa stawki minimalnego wynagrodzenia zasadniczego na poszczególnych stanowiskach.

Zgodnie z nią od I do XV kategorii zaszeregowania kwoty uposażeń wzrosły o 700 zł. Z kolei od XVI do XVIII – o 800 zł, w XIX – o 900 zł, w XX – o 1000 zł. Oznacza to, że minimalne wynagrodzenia zasadnicze na najniższych stanowiskach wzrosły do 4 tys., a na najwyższych do 6,2 tys. zł.

Dla lokalnych włodarzy te regulacje ustanawiane przez rząd od lat nie mają wielkiego znaczenia. Powód? Od 1 lipca minimalna płaca wzrosła do 4,3 tys. zł. Dlatego nawet jeśli na najniższych stanowiskach w samorządach Rada Ministrów określiła płace na poziomie 4 tys. zł, to i tak jest to kwota niższa od minimalnej, która musi zostać zagwarantowana każdemu pracownikowi zatrudnionemu na podstawie umowy o pracę. Organizacje związkowe również negatywnie odniosły się do tych propozycji. W ich ocenie stawki powinny rozpoczynać się co najmniej na poziomie płacy minimalnej.

Weronika Czajor, naczelnik wydziału organizacyjnego i spraw obywatelskich Urzędu Miasta Jędrzejów (woj. świętokrzyskie), potwierdza, że wszyscy pracownicy samorządowi mają już wynagrodzenia powyżej minimalnej krajowej. Podobnie jest w innych samorządach.

Niezależnie od tych zmian samorządowcom pozostaje szukać pieniędzy i analizować sytuację kadrową.

– W związku z dwuetapowym wzrostem płacy minimalnej w 2024 r. (od 1 styczna do 4242 zł i od 1 lipca do 4300 zł) prezydent podjął decyzję o regulacji wynagrodzeń dla wszystkich pracowników podległych jednostek budżetowych, instytucji kultury oraz pracowników spółek transportowych. Od stycznia płace wzrosły średnio o 700 zł brutto. Pieniądze na ten cel zostały zabezpieczone w tegorocznym budżecie w wysokości 103,3 mln zł – mówi Dariusz Sadowski z Urzędu Miasta w Szczecinie.

Piotr Wojciech Płochocki, burmistrz Wyszkowa (woj. mazowieckie), zauważa, że lipcowy wzrost płacy minimalnej spowodował zauważalne spłaszczenie struktury wynagrodzeń w zarządzanym przez niego urzędzie – między tymi, którzy rozpoczynają karierę, a specjalistami z długoletnim stażem.

– Niestety wiele samorządów nie ma odpowiednich funduszy, aby obok wymuszonej prawem podwyżki płacy minimalnej decydować się na podnoszenie pensji pozostałych osób – mówi dr hab. Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Jego zdaniem w lepszej sytuacji są urzędnicy administracji rządowej, bo tam wszyscy w tym roku mieli zagwarantowany wzrost płac na poziomie 20 proc. Eksperci podkreślają, że zwiększanie tylko pensji minimalnych, bez podniesienia płac dla pozostałych, skutecznie zniechęci specjalistów do pracy w administracji samorządowej. Strona rządowa tłumaczy, że odgórne podwyższanie pensji dla wszystkich pracowników samorządowych również o 20 proc. byłoby niezgodne z ideą samorządności i niezależności, a także z polityką obecnej władzy, prowadzącą do niemal całkowitej decentralizacji jednostek samorządów terytorialnych.©℗