Kolejne urzędy wprowadzają nowoczesne technologie, by usprawnić kontakt z obywatelami. Do zgłaszania usterek w mieście mają służyć proste aplikacje i portale cyfrowe. Popularność zdobywają usługi NaprawmyTo i Jeden Numer. W większości miejscowości wciąż jednak brakuje nowoczesnych platform do obsługi mieszkańców. Samorządy tracą tym samym potencjał drzemiący przede wszystkim w aktywnych młodych ludziach, którzy chcą uczestniczyć w procesie kształtowania swojej gminy. Tam, gdzie samorządy stawiają na nowoczesność, dawna, roszczeniowa postawa młodzieży wobec samorządów coraz częściej przyjmuje formę partycypacji w celu stworzenia przystępniejszego i atrakcyjniejszego miejsca do życia.
/>
/>
Ewolucja zachowań młodych ludzi ma bliski związek z rozwojem technologii. Dzięki popularności idei Smart Cities – inteligentnych miast wykorzystujących nowoczesne narzędzia w celu zwiększenia interaktywności i wydajności swojej infrastruktury oraz świadomości wśród mieszkańców. Internauci przyzwyczaili się do załatwiania osobistych spraw w sieci bez wychodzenia z domu, to dla nich rozwiązanie szybkie, wygodne i bezpieczne. Potwierdza to fakt, że chętnie korzystają z aplikacji bankowych w swoich telefonach oraz wykorzystują mnóstwo aplikacji monitorujących ich dane biometryczne lub kształtujące ich osobisty wizerunek w ogólnodostępnej sieci.
Jeden Numer
Wielu samorządowców wciąż jeszcze nie dostrzega tej przemiany, więc w wielu gminach brak nowoczesnych technologii umożliwiających kontakt z mieszkańcami. System ePUAP w tym względzie się nie sprawdza, zresztą nie do tego był tworzony. Dlatego te aglomeracje, które chcą być nowoczesne, starają się odpowiadać na potrzeby swoich mieszkańców. Chodzi o zgłaszanie usterek, uszkodzonych fragmentów ulic, nielegalnych wysypisk śmieci czy też zdewastowanej przestrzeni miejskiej. Ten niezagospodarowany segment wyczuły już komercyjne podmioty. Pod koniec ubiegłego roku ruszyła aplikacja LocalSpot firmy Xentivo, a na początku maja br. projekt ten wszedł w partnerstwo z Integrated Solutions należącym do grupy kapitałowej Orange Polska. Zaowocowało to stworzeniem usługi Jeden Numer, będącej ogólnie przyjętym rozwiązaniem dla firm, także dla sektora administracji publicznej. Inspiracją okazała się stolica. W Warszawie ponad połowa wszystkich zgłoszeń na numer 19 115 jest dokonywana przy pomocy aplikacji na smartfony lub przez portal elektroniczny.
Przykład z Nowego Jorku
Skąd wzięła się idea tworzenia aplikacji do zgłaszania usterek? Otóż jest ona związana z podstawowym założeniem koncepcji Smart City, która narodziła się w Stanach Zjednoczonych, w Nowym Jorku. Jak opowiadał wiceprezydent Łomży lokalnemu serwisowi Lomzynskie24.pl, nowojorski burmistrz szedł ulicą ze swoim zastępcą. Zauważyli cieknący hydrant. Zastępca burmistrza został poproszony o zgłoszenie tej usterki odpowiedniej jednostce, aby ją szybko usunięto – trwało to jednak aż dwa dni. Burmistrz doszedł do wniosku, że skoro jego zastępcy zajęło to dwa dni, to zwykłemu pracownikowi nie udałoby się nigdy, nie mówiąc już o zwykłych mieszkańcach. I w związku z tym został wprowadzony jeden numer telefonu, jeden e-mail, gdzie można się było kontaktować i zgłaszać takie usterki w celu szybkiego usunięcia. W wielu miejscowościach w Polsce, nawet w tych uchodzących za dobrze rozwinięte pod względem komunikacji z urzędem, mieszkańcy właściwie nie wiedzą, do kogo się zwrócić w sprawie prostej usterki. Bo na stronie internetowej urzędu znajduje się kilkadziesiąt telefonów do przeróżnych działów, kierowników oraz sekretarek. Dzwonienie na ogólny numer urzędu skutkuje odsyłaniem petenta od jednego numeru do drugiego lub przekierowywaniem do kolejnych urzędów. To może nie tylko sfrustrować zaniepokojonego problemem mieszkańca, ale i skutecznie odstraszyć go od podejmowania tego typu obywatelskich czynów w przyszłości. Brakuje jednego, dobrze widocznego numeru dla mieszkańców.
I choć wydaje się, że innowacyjne sposoby raportowania problemów to dopiero przyszłość, pierwsze tego typu konstrukcje powstały już kilka lat temu.
Chcą naprawiać
Od września 2012 r. w Lublinie działa serwis NaprawmyTo, będący wspólnym projektem warszawskiej Pracowni Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia”, urzędu miasta i lubelskiego Stowarzyszenia Homo Faber. Zainspirowany został zagranicznymi stronami, jak FixMyStreet.com (działający w Wielkiej Brytanii) oraz SeeClickFix.com (ze Stanów Zjednoczonych). W ciągu trzech lat od uruchomienia serwisu NaprawmyTo, udało się dzięki niemu rozwiązać ponad siedem tysięcy problemów. Większość zgłoszeń jest realizowana w ciągu kilku dni. Oczywiście urzędnicy nie są w stanie spełnić wszystkich życzeń mieszkańców. Około 10 proc. zgłoszeń otrzymuje status „nie zostanie naprawiony”. Dlaczego? Bo te problemy najczęściej dotyczą źle zaparkowanych aut, osób prowadzących psy bez kagańca lub smyczy albo też zgłoszenie zakłada remont całej ulicy bądź zamontowania skomplikowanego systemu sygnalizacji świetlnej. Wspomniany serwis działa już także w: Dąbrowie Górniczej, Jarocinie, Łazach, Markach, Mińsku Mazowieckim, Nysie i Świdniku.
Serwis jest komercyjny, jednak przygotował specjalną ofertę dla gmin poniżej 10 tys. mieszkańców – płacą one najniższą stawkę wynoszącą 123 zł brutto miesięcznie.
Jak to robią w Rudzie...
Własny system zgłoszeń wdrożyła na początku 2014 r. Ruda Śląska. Dzięki tamtejszej elektronicznej geomapie można nie tylko poznać dokładną topografię miasta czy przebieg ścieżek rowerowych, lecz także zgłosić wiele problemów na terenie miasta. Począwszy od dziury w asfalcie, awarii sieci elektrycznej czy zaśmieconego miejsca, a kończąc na zgłaszaniu wandalizmu czy przypadków zakłócania porządku publicznego.
– W dobie rozwoju cyfryzacji i społeczeństwa obywatelskiego naturalna jest konieczność stworzenia tego typu systemów – mówi Grzegorz Ogórek, geodeta miasta Ruda Śląska. I dodaje, że koszt stworzenia i administrowania systemem jest niewielki. System jest według niego dobrym uzupełnieniem pozostałych ścieżek kontaktu z mieszkańcami – standardowego telefonu i spotkań bezpośrednich. Podobny system działa w Luboniu. Przyjaźnie zaprojektowana mapa na stronie Napraw.lubon.pl w prosty sposób pozwala na zgłoszenie usterki. Nowoczesny portal może być również zainstalowany w formie aplikacji na telefon.
...a jak w stolicy i w Szczecinie...
System Warszawa 19 115, funkcjonujący w stolicy, jest przykładem dobrze zaprojektowanej platformy. Na portalu można znaleźć numer telefonu do dyspozytorni, samodzielnie użyć wirtualnej mapy do zgłoszenia problemu, pobrać aplikację mobilną na telefon, napisać wiadomość elektroniczną bądź skorzystać z elektronicznego czatu. Jest nawet tłumacz z języka migowego. Czy taki system jest przydatny? Nie ma wątpliwości. Między 4 listopada 2013 r. a 29 kwietnia br. zgłoszono w nim 558 416 spraw, z czego tylko niewielki procent zgłoszeń nie został zrealizowany przez samorząd. Stolica przoduje zatem, jeśli chodzi o raportowanie awarii.
Na dobrze skonstruowanym systemie korzystają nie tylko ludzie, lecz także samorządy. Takie systemy mogą bowiem wygenerować szczegółowe raporty dotyczące realnych bolączek mieszkańców oraz wskazać obszary wymagające inwestycji. Tym samym może to być przydatne narzędzie nawet w procesie planowania budżetu miejscowości.
Innowacyjnością nie odbiega od stolicy chociażby Szczecin. Tamtejszy system „Alert Szczecin” kosztował 52 tys. zł. Dziura w drodze, zarośnięty park, zatkana studzienka kanalizacyjna czy nierówny chodnik nie są już straszne mieszkańcom. – System jest szybkim łącznikiem między mieszkańcami a urzędem i jego właściwymi służbami – opowiadał prezydent Szczecina Piotr Krzystek lokalnemu portalowi wSzczecinie.pl. Dodał, że dzięki temu urząd zdobywa niezbędną wiedzę do rozwiązywania przeważnie drobnych, acz uciążliwych problemów życia codziennego mieszkańców. „Alert Szczecin” poza aplikacją mobilną oraz stroną internetową składa się też z systemu wewnętrznego udostępnionego wszystkim służbom podległym miastu. Dzięki temu w jednym miejscu jest zbierana cała baza i historia zgłoszeń, co pozwala wyeliminować dużą liczbę dokumentów papierowych. Właściwe służby mogą więc szybciej podejmować działania. Jak zaznacza prezydent Szczecina, system nie jest jednak karetką pogotowia i nie można oczekiwać, że każda sprawa zostanie rozpatrzona natychmiast (zwłaszcza gdy zgłoszenie dotyczy np. renowacji budynku, co zajęłoby trzy lata), natomiast odzew ze strony miasta wobec otrzymanego alertu od mieszkańca jest znacznie szybszy niż w przypadku standardowych form komunikacji z urzędem.
...a jak w Łodzi
Już samo zgłoszenie dziury w asfalcie może stanowić problem, gdyż w każdym mieście funkcjonuje odrębny sposób raportowania takich kwestii. Przykładowo w Łodzi zgłoszenia przyjmuje Zarząd Dróg i Transportu, jednak dla każdej dzielnicy miasta istnieje oddzielny numer telefonu. Podobne telefony i skrzynki pocztowe posiadają chociażby Poznań oraz Toruń. Ten ostatni zachęcał nawet mieszkańców do aktywnego zgłaszania problemów z nawierzchnią, aby odpowiednio rozlokować przeznaczony na ich naprawę budżet w wysokości 4 mln zł. I choć taki sposób komunikacji nie jest najgorszy, to dla młodych ludzi nie jest zbyt atrakcyjny.
Funkcjonująca w Złotowie aplikacja do zgłaszania zepsutych latarni to światełko w tunelu, ale samorządy powinny myśleć o jednej, zbiorczej aplikacji dla mieszkańców. – Sam fakt posiadania przez służby miejskie telefonu, pod który można zadzwonić, nie rozwiązuje sprawy. Tym bardziej że jest cała masa problemów, jak zniszczony chodnik, cieknący hydrant, złamane drzewo, z którymi po prostu nie wiemy, do kogo mamy się udać, gdzie zadzwonić, kto jest za nie odpowiedzialny – komentuje Witold Sroga, kierownik w dziale instytucji publicznych Orange Polska.
W Łodzi każde pogotowie (np. ciepłownicze czy gazownicze) posiada oddzielny numer telefonu.
– W przypadkach zwiększonej liczby zgłoszeń, a co za tym idzie – utrudnionego kontaktu bezpośrednio z właściwą merytorycznie jednostką, mieszkańcy mogą dokonywać zgłoszeń w Centrum Kontaktu z Mieszkańcami w Urzędzie Miasta Łodzi lub w Centrum Zarządzania Kryzysowego w Wydziale Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa. Od stycznia do listopada 2015 r. centra przyjęły łącznie ponad 22 tys. zgłoszeń dotyczących sugestii i nieprawidłowości tylko w funkcjonowaniu infrastruktury technicznej, zdarzeń w pasach drogowych oraz zagrożeń komunalnych – informuje Grzegorz Gawlik z biura rzecznika prasowego prezydenta miasta Łodzi. I dodaje, że w obu jednostkach mieszkańcy mogą zgłosić awarie oraz różnego rodzaju sugestie, które zostają niezwłocznie przekazane do właściwych merytorycznie służb. Nie jest to jednak rozwiązanie ani idealne, ani nowoczesne. – Ale bywa jeszcze gorzej, są miejscowości, gdzie mieszkańcy zwyczajnie nie wiedzą, do kogo zadzwonić z problemem, więc najczęściej po prostu powstrzymują się od jego zgłoszenia. Trudno wymagać, aby obywatel doskonale znał strukturę każdego urzędu i wiedział, do jakiego wydziału z daną sprawą ma się zgłosić – komentuje Witold Sroga. Jego zdaniem miasto to spora korporacja, dlatego potrzebuje jednego, spójnego i sprawnie działającego „biura obsługi klienta”.
Ponadto warto pamiętać, że młodzi i aktywni mieszkańcy spędzają mnóstwo czasu w internecie, ale coraz więcej także przed ekranem swojego smartfona. I są przyzwyczajeni, że jeśli coś działa nie tak, jak powinno, to telefon z internetem pozwoli im rozwiązać ten problem. Dla nich nawet dobrze skonstruowane formularze internetowe, jak ten przygotowany przez samorząd Piaseczna (można wskazać dokładną lokalizację awarii oraz załączyć dokumentację zdjęciową), nie są wystarczające. – Młodzi i aktywni obywatele chcą mieć aplikację, która szybko pozwoli im na zgłoszenie problemu oraz w łatwy sposób da im możliwość monitorowania zgłoszonej przez siebie sprawy – mówi Grzegorz Ogórek. Komunikat zwrotny mówiący o skutecznym rozwiązaniu kwestii będzie bowiem sygnałem dla mieszkańca, że urząd działa sprawnie.
Głos w słuchawce
A jak jest w innych miastach? Tam często trzeba się zadowolić klasycznymi sposobami zgłoszeniowymi, bowiem niektóre miejscowości nie widzą problemu w braku innowacyjnych rozwiązań. Grzegorz Gawlik z Łodzi uważa, że zgłoszenia telefoniczne są skuteczne, ponieważ osoby łączą się bezpośrednio z dyspozytorem właściwej merytorycznie służby, u którego nie tylko można dokonać zgłoszenia o awarii, ale uzyskać także informację zwrotną, np. jak długo awaria będzie likwidowana. Zapytaliśmy, czy Łódź powinna wprowadzić nowy system z platformą elektroniczną.
– Trudno stwierdzić, czy jest to zasadne, skoro już teraz jest tak dużo zgłoszeń – odpowiada Gawlik. Ale co z mniejszymi miejscowościami? W końcu problemy zdarzają się w całej Polsce, a informowanie o nich przez mieszkańców jest utrudnione lub nawet niemożliwe.
– Z uwagi na bardzo duży koszt indywidualnego wdrożenia w urzędzie tego typu systemu ogromna większość samorządów nie decyduje się na taką inwestycję – komentuje Maciej Dopierała, odpowiedzialny za projekt LocalSpot. Komercyjne aplikacje mają być według niego alternatywą dla mniej zamożnych samorządów. Koszty związane z przygotowaniem, rozwojem i utrzymaniem systemu informatycznego ponosi bowiem usługodawca.
Nie tylko dla bogaczy
Rzecz w tym, że w większości przypadków rozwój nowoczesnych platform nie wynika jednak z braku pieniędzy w budżecie, lecz ze zwyczajnego braku wyobraźni urzędników. Skąd takie przypuszczenie? Otóż ciekawie zaprojektowane i przekrojowe aplikacje posiadają takie miejscowości, jak: Dzierżoniów, Mielec, Łęczna, Dębno, Olecko, a także gmina Dobrcz. Ich mobilne platformy stanowią medium komunikacji obustronnej, bowiem samorządy umieszczają w nich informacje o atrakcjach turystycznych czy aktualności z życia gminy, natomiast użytkownicy mogą za jej pośrednictwem zgłaszać usterki.
Zastanawiam się, czy polski rząd nie powinien zamówić ogólnokrajowej aplikacji i wdrożyć ją we wszystkich miastach. Powstałaby przy okazji ogromna ilość danych do analiz
– System kosztował około 31 tys. zł i służy nie tylko mieszkańcom i turystom. Jako samorząd traktujemy go również jako narzędzie praktyczne, które pozwala nam na pewnego rodzaju monitoring działań urzędników – mówi Rafał Pilśniak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Dzierżoniowie. To niejedyny przykład kreatywności tamtejszego samorządu. Ich aplikacja „Dzierżoniów przed wiekami” pozwala na obejrzenie wirtualnej projekcji miasta z XIX w. Do stworzenia nowoczesnej platformy rozwijającej ideę Smart City przymierza się Łomża. Planowana w tym roku aplikacja na smartfony ma zawierać informator, możliwość kupienia biletu komunikacji miejskiej, zgłaszanie usterek do urzędu miasta z komunikacją zwrotną, a także przewodniki dla turystów oraz informacje o atrakcjach na terenie gminy. Jak widać, innowacyjność mniejszych miejscowości potrafi przyćmić zbiurokratyzowane duże miasta. Grzegorz Ogórek z Rudy Śląskiej uważa, że każda miejscowość powinna pomyśleć o zaprojektowaniu własnych aplikacji, ponieważ daje to możliwość rozwoju platformy w dogodnym dla siebie kierunku oraz gromadzenia przydatnych danych o gminie. – To naprawdę niewielki koszt – przekonuje Ogórek. Zdaniem eksperta relatywnie łatwo otrzymać dofinansowanie na tak nowoczesny cel, zatem warto z takiej opcji skorzystać. Jeśli jednak urzędy nie chcą ponosić kosztów utrzymania i administrowania serwerów, to warto rozpatrzeć opcje proponowane w ramach serwisów Jeden Numer lub NaprawmyTo. Jakie samorządy najbardziej mogą skorzystać na takiej usłudze? Witold Sroga twierdzi, że ich oferta jest skierowana przede wszystkim do dużych i średniej wielkości miast. W ich przypadku zwrot z inwestycji będzie bowiem najszybszy. Z LocalSpot korzystają już chociażby urzędy w Białymstoku, Wrześni, Pruszkowie, Grodzisku Mazowieckim czy Nadarzynie.
Jedno jest pewne – jeśli samorządy zdecydują się na uruchomienie własnej platformy do zgłaszania usterek, należy pamiętać o jej odpowiednim wypromowaniu. – Z przeprowadzonej przez nas sondy wynika, że trzy czwarte młodych warszawiaków chętnie skorzystałoby z aplikacji do raportowania problemów. Rzecz w tym, że mało który z nich wie, że takowy system już od dłuższego czasu funkcjonuje w stolicy. A co z osobami, które nie potrafią korzystać z aplikacji na smartfonie lub przez internet? – Im pozostaje zgłaszanie w tradycyjny sposób, czyli tak, jak robią to dotychczas, np. telefonicznie lub listownie – podsumowuje Maciej Dopierała.
WAŻNE
Od 4 listopada 2013 r. do 29 kwietnia br. zgłoszono pod numer 19 115 w Warszawie 558 416 spraw, z tego tylko niewielki procent zgłoszeń nie został zrealizowany przez samorząd.
Jak zgłosić problem
Wrocław
Dzwoniąc na numer (71) 777 77 77(71) 777 77 77, połączymy się z jedną z 15 dyżurujących osób, która odpowie na nasze pytania lub skieruje do kompetentnej osoby. Numer jest dostępny od poniedziałku do piątku w godzinach 8.00–18.00, w weekendy zapowiedzi automatyczne poinformują o godzinach pracy oraz o numerze do Centrum Zarządzania Kryzysowego dla zgłaszających sytuacje alarmowe. Mieszkańcy mają także możliwość połączenia z Centrum Obsługi Mieszkańców poprzez czat online>>
Dzierżoniów
Aplikacja mobilna ma szerokie możliwości. Turyści mogą się dzięki niej zapoznać z najważniejszymi miejscami w Dzierżoniowie oraz sprawdzić najważniejsze numery telefonów (obejmujące urzędy i szpitale, ale także bazy noclegowe i punkty gastronomiczne). Z kolei mieszkańcy mogą wykorzystać czytnik kodów QR, dowiedzieć się najnowszych wieści z gminy oraz zgłosić usterki na jej terenie.
Łęczna
Smartfonowa aplikacja „Usterki Łęczna” służy mieszkańcom do zgłaszania i monitorowania problemów. Problemy, takie jak: rozrzucone śmieci, uszkodzony znak drogowy, przewrócone drzewo czy bałagan, mają być szybko i sprawnie rozwiązane przez służby porządkowe. Wystarczy zrobić zdjęcie, wskazać punkt na mapie, zamieścić kilka słów komentarza i przesłać urzędnikom. Dodatkowo w aplikacji znajdziemy książkę telefoniczną z numerami do różnych instytucji na terenie gminy. Co ciekawe, urząd za aplikację nie zapłacił ani złotówki. Jej powstanie to wynik kilku miesięcy uzgodnień między urzędnikami a programistą z Łęcznej, który wykonał aplikację bezpłatnie.
Słowniczek
Grywalizacja lub gryfikacja, lub gamifikacja (ang. gamification) – wykorzystanie mechaniki znanej np. z gier fabularnych i komputerowych do modyfikowania zachowań ludzi w sytuacjach niebędących grami w celu zwiększenia zaangażowania ludzi.
PYTANIA DO EKSPERTA
System powinien być prosty w obsłudze
Załóżmy, że miejscowość chciałaby mieć elektroniczny system raportowania usterek przez mieszkańców. Czy lepszym rozwiązaniem jest formularz na stronie internetowej, czy aplikacja na smartfony?
Aplikacja na smartfony jest droższa w wykonaniu i pojawia się problem, gdyż użytkownicy muszą ją samodzielnie pobrać. Zapewnia jednak wygodną i natychmiastową możliwość zgłoszenia usterki. Poprzez aplikację łatwiej też o dołączenie zdjęcia do zgłoszenia – obsługa aparatu z poziomu przeglądarki bywa bardziej problematyczna ze względu na zgodność z wielością systemów i przeglądarek mobilnych. Wersja pilotażowa aplikacji mogłaby być jednak stworzona jako aplikacja hybrydowa, dzięki której, pisząc jeden kod, otrzymamy zarówno stronę internetową, jak i aplikację mobilną. Niestety problem obsługi aparatu pozostaje. Logika systemu do zgłaszania usterek jest dość prosta, dlatego stworzenie prostego formularza internetowego nie powinno być drogie ani czasochłonne, a będzie dobrym uzupełnieniem dla osób słabo obeznanych z komórkami typu smartfon. Pisanie na dużej klawiaturze jest także wygodniejsze niż na klawiaturze telefonu, więc może pozwolić mieszkańcom na przesyłanie obszerniejszych i dokładniejszych opisów awarii. Dlatego moim zdaniem najlepiej jest stworzyć podwójne rozwiązanie: formularz internetowy wraz z aplikacją.
Od czego zależy wycena serwisu zgłoszeniowego? Czy korzystniejsze jest zamówienie go u małej, czy dużej firmy tworzącej takie rozwiązania?
Cena jest uzależniona od liczby funkcji, które ma zawierać aplikacja. Prosty formularz tekstowy może być dobry na początku, ale z biegiem czasu może nie wystarczyć, aby efektywnie wspomagać samorząd w naprawie miasta. Obsługa mapy, geolokalizacji, aparatu lub wideo, tworzenie kont mieszkańców, integracja z pozostałymi systemami samorządu, obsługiwane mobilne systemy operacyjne, analiza zgłoszeń, śledzenie zgłoszeń przez mieszkańców i przejrzysty interfejs użytkownika, który będzie dostarczał te wszystkie funkcje mieszkańcom – to inne elementy wpływające na wycenę. Dlatego można rozważyć pracę w metodyce zwinnej i z czasem dodawać kolejne funkcje do aplikacji – w zależności od zapotrzebowania i jej popularności wśród mieszkańców.
Czy korzystniejsze jest zatrudnienie informatyka do administrowania systemem, czy też lepiej jest zlecić to zewnętrznej firmie specjalistycznej?
Rozwój własnego działu oprogramowania aplikacji samorządu może być kosztowny i zająć dużo czasu. Tworzenie aplikacji mobilnych nie jest też – z tego, co wiem – główną działalnością samorządu. Podążając za obecnymi trendami zlecania działalności pobocznych na zewnątrz, sugerowałbym powierzenie stworzenia takiego systemu tzw. software house’owi zajmującemu się aplikacjami i stronami internetowymi. Bolączką może być wtedy konieczność rozpisania przetargu. Warto pamiętać, że głównym kryterium nie powinna być cena, ale doświadczenie firmy przy podobnych projektach. Pomocne może być stworzenie przez nich tzw. API, kodu źródłowego, który umożliwia łatwą integrację aplikacji z pozostałymi systemami, oraz intuicyjnego interfejsu systemu, który żadnemu mieszkańcowi nie nastręczy trudności w zgłaszaniu awarii, a wręcz przeciwnie – sprawi, że chętnie będą wracali do aplikacji i aktywnie brali udział w życiu miasta.
Jak można zachęcić ludzi do korzystania z aplikacji?
Wart rozważenia może być system aktywizacji mieszkańców przez grywalizację i nagrody za zgłoszenia, co planuje np. amerykańskie miasto Boston. Z kolei aplikacja „Improve Detroit” działająca w mieście dotkniętym głęboką recesją pokazuje, że takie systemy faktycznie mają sens – w ciągu sześciu miesięcy dzięki aplikacji udało się tam rozwiązać 10 tys. problemów. Dlatego zastanawiam się, czy to nie polski rząd powinien zamówić ogólnokrajową aplikację i wdrożyć ją we wszystkich miastach. Powstałaby przy okazji ogromna ilość danych do analizy.
You'll need Skype CreditFree via Skype