Miasta rozpoczęły zdecydowaną walkę z promocyjnym chaosem. Tymczasem branża reklamy zewnętrznej z niepokojem czeka na ostateczne regulacje.
/>
Ciechanów jako pierwsze miasto w Polsce pochwalił się pod koniec kwietnia uchwałą porządkującą reklamy. Nowe regulacje zabraniają instalowania reklam na zabytkach, mostach, wiaduktach i kładkach, na budowlach i urządzeniach infrastruktury technicznej, jak np. latarnie, a także wzdłuż ulic w sposób, który zakłócałby odczytanie znaków drogowych lub ograniczał widoczność kamer monitoringu miejskiego.
– Co najmniej 25 kolejnych gmin w Polsce przygotowuje podobne uchwały – mówi Krzysztof Madejski, prezes Stowarzyszenia Miasto Moje a w Nim, które monitoruje efekty uchwalonej w zeszłym roku ustawy krajobrazowej. Dokument dał zielone światło samorządom do tworzenia kodeksów określających zasady lokalizacji różnego rodzaju nośników i szyldów, a także wprowadził kary za nielegalne reklamy. To właśnie kształt lokalnych uchwał i szczegółowe zapisy, jakie się tam znajdą, spędzają sen z powiek przedstawicielom outdooru w Polsce, którzy od początku bardzo krytykowali zapisy ustawy krajobrazowej.
– Teraz wszystko zależy od mądrości samorządów. A z tym bywa różnie – przyznaje prezes Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej Lech Kaczoń. Prace nad rekomendacjami i regulacjami dotyczącymi warunków umieszczania tablic i urządzeń reklamowych, obiektów małej architektury, a także ogrodzeń trwają m.in. w Krakowie, Łodzi, Warszawie czy Gdańsku. – Nasz rynek, mam na myśli profesjonalne nośniki, skupia się głównie w 10–12 największych aglomeracjach, gdzie znajduje się większość nośników. Są miasta, które zleciły przygotowanie rekomendacji pracownikom uczelni naukowych i twierdzą, że branża będzie mogła się odnieść po zakończeniu prac. Ale są i takie, gdzie powołano zespoły ekspertów z różnych dziedzin – mówi Kaczoń.
Rynek reklamy zewnętrznej w naszym kraju, w odróżnieniu od europejskiego, gdzie przez ostatnie trzy lata odnotowano spadki w granicach 5,5 proc., jest stabilny. Z danych IGRZ wynika, że wartość rynku reklamy zewnętrznej w pierwszym kwartale 2016 r. wzrosła w porównaniu do analogicznego okresu 2015 r. o 5 proc., do 99 mln zł. – Bazujemy na czterech sektorach: handlu, żywności, telekomunikacji i mediach – przyznaje Kaczoń. Zaostrzający się kurs samorządów na wojnie z chaosem reklamowym skutkuje spadkiem liczby billboardów. IGRZ zwraca uwagę, że w ostatnich latach liczba nośników zmniejszyła się o ponad 30 proc.
– Zbieramy cięgi za nie swoje grzechy. Brak aparatu, który by ścigał dzikie reklamy. Łatwiej namierzyć nośnik AMS, Ströer czy Clear Channel, a nie jakąś szmatę na płocie – utyskuje Marcin Grabowski z AMS. Branża coraz lepiej radzi sobie z wprowadzaniem innowacji i walczy o utrzymanie podaży, mimo mało sprzyjających warunków zewnętrznych w niektórych miastach. W tym roku spodziewa się przełomu, jakim ma być wprowadzenie nowego standardu badań Outdoor Track, opracowanego w ramach Instytutu Badań Outdooru. Standard ma umożliwić planowanie i kupowanie powierzchni reklamowych na podstawie takich samych wskaźników, jak w innych mediach. Grabowski zapowiada, że po konsultacjach z domami mediowymi standard zadebiutuje pod koniec roku.