- Obowiązkiem dostawcy wody nie może być monitorowanie wody w obszarach zasilania dla punktów poboru, tak jak nikomu do głowy nie przyjdzie, aby robiący zakupy w sklepie monitorował jakość kupowanych produktów czy temperaturę w chłodniach i zamrażarkach - mówi Prof. Izabela Zimoch, Katedra Inżynierii Wody i Ścieków na Wydziale Inżynierii Środowiska i Energetyki Politechniki Śląskiej.

Prof. Izabela Zimoch, Katedra Inżynierii Wody i Ścieków na Wydziale Inżynierii Środowiska i Energetyki Politechniki Śląskiej / Materiały prasowe / fot. Materiały Prasowe
Jaka jest dziś jakość wody w naszych kranach - czy można ocenić to w skali kraju, czy w zależności od regionu?
Tak naprawdę tego nie wiemy. Inspekcja sanitarna głosi, że jakość wody pitnej jest bardzo dobra. Zgodzę się, że tak jest w dużych i średnich wodociągach, gdzie jakość wody badana jest codziennie lub co kilka dni, ale w Polsce funkcjonują tysiące małych wodociągów, w których woda badana jest raz lub kilka razy w roku. Znam przypadki, że w małym wodociągu wyniki badania wody wykonywane w porze letniej wskazywały, że jest ona bardzo dobra, podczas gdy wczesną wiosną zawierała wiele azotanów, na poziomie mogącym stanowić zagrożenie dla zdrowia niemowląt. W przypadku małych wodociągów trudno arbitralnie stwierdzić, jaka ta woda jest rzeczywiście, ponieważ jest zbyt rzadko kontrolowana. Zatem o jakości wody możemy mówić w kontekście regionalnym. W większości przypadków złej jakości woda w kranie jest skutkiem jej zanieczyszczenia w wewnętrznych systemach wodociągowych będących najczęściej poza kompetencjami dostawcy wody.
Co zmieni nowelizacja ustawy o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę, która ma przełożyć do polskiego prawa unijną dyrektywę w sprawie jakości wody przeznaczonej do spożycia przez ludzi?
Najważniejsze jest skuteczne wdrożenie podejścia opartego na ryzyku w całym łańcuchu dostaw - od obszarów zasilania do kranu u konsumenta, czyli wprowadzenie oceny ryzyka i zarządzania nim. Realizacja dostaw wody oparta na zarządzaniu ryzykiem zupełnie zmieni istniejące dotychczas w Polsce podejście do zaopatrzania konsumentów w wodę. Nowa dyrektywa (DWD) w art. 7-10 jasno określa elementy zarządzania ryzykiem i podmioty odpowiedzialne za ich realizację, wskazując jednocześnie konieczność współdziałania między wszystkimi interesariuszami, w celu zapewnienia bezpieczeństwa zdrowotnego konsumenta.
Na czym polega podejście do jakości wody oparte na ryzyku?
Na zapobieganiu występowania niekorzystnych incydentów mogących mieć wpływ na jakość wody i zdrowie, a nie na podejmowaniu działań dopiero z chwilą pojawienia się problemów. Celem zarządzania ryzykiem jest eliminowanie zagrożeń oraz zwiększenie zaufania konsumentów do jakości wody z kranu, a tym samym ograniczenie spożywania wody konfekcjonowanej i zmniejszenie zanieczyszczenia środowiska plastikiem.
Kto wedle dyrektywy powinien przede wszystkim odpowiadać za jakość wody?
Odpowiedzialność stworzenia całego, spójnie funkcjonującego systemu kierowana jest do państw członkowskich, które powinny opracować strategiczne ramy działania. Organy rządowe odpowiedzialne są także za zarządzanie zasobami wodnymi, nadzorowanie budowy i eksploatacji systemów zaopatrzenia w wodę (w tym wewnętrznych systemów wodociągowych) oraz jakości wody i związanego z nią zdrowia publicznego. Gminy, dla których zaopatrzenie w wodę jest zadaniem własnym, oraz dostawcy wody pitnej mają w tym systemie współuczestniczyć, w szczególności realizując to zadanie.
Jak więc dostawcy wody, w tym samorządy, powinny współuczestniczyć w nowych zadaniach?
Odpowiedź nie jest prosta. Do tej pory zadanie zaopatrzenia w wodę rozumiano zazwyczaj jedynie jako zbiorowe zaopatrzenie. Nowa dyrektywa zmienia to podejście, obejmując regulacjami prawnymi wszystkie dostawy wody. Nowe obowiązki to poprawa powszechnego dostępu do bezpiecznej wody. Wszyscy jej dostawcy, także prywatni lub wykorzystujący ją w działalności publicznej, będą musieli wprowadzić podejście oparte na ryzyku. Problemem jest to, że właściwie wszystkie obowiązki nowej dyrektywy przerzucono na gminy i dostawców. Jak na razie, w wyniku dyskusji strony samorządowej z ministerstwami odpowiedzialnymi za zarządzanie wodami i środowiskiem, wstępny projekt zmieniono w odniesieniu do pierwszego etapu, jakim jest obszar zasilania ujęć wody, dzieląc obowiązki pomiędzy dostawców wody (ocena ryzyka) a Wody Polskie (zarządzanie ryzykiem). Wprowadzenie systemu zarządzania ryzykiem wymaga wiedzy w zakresie identyfikacji zagrożeń i zdarzeń niebezpiecznych, analizy i ewaluacji ryzyka oraz doboru odpowiednich środków bezpieczeństwa, do których należą właściwe procedury i instrukcje, kontrole wizyjne, przeglądy, monitorowanie jakości wody, ale także działania modernizacyjne, inwestycyjne. Małe, kilkutysięczne gminy wiejskie i wiejsko-miejskie nie mają fachowców mogących takie zadanie realizować - oceny ryzyka wymagają stałej weryfikacji i aktualizacji - zatem gminy te muszą płacić specjalistom za analizy, co oczywiście przełoży się na cenę wody, która dla wielu mieszkańców i tak jest już trudna do udźwignięcia. W Polsce nie mamy zbyt wielu specjalistów zajmujących się zarządzaniem zaopatrzeniem w wodę, pomimo że od kilkunastu lat było wiadomo, że zarządzanie ryzykiem stanie się obowiązkowe.
Jak to zmienić?
W pierwszej kolejności należy zbudować cały system edukacji, podnoszenia kwalifikacji, budowania świadomości, a to obowiązek rządu. W 2018 r. udało mi się uruchomić studia podyplomowe na Politechnice Śląskiej - Systemy bezpieczeństwa zaopatrzenia w wodę, jednak kształcą się tam przede wszystkim pracownicy dużych i średnich przedsiębiorstw wodociągowych. A co z małymi dostawcami? Ich nie stać ani na tworzenie specjalnych etatów ani na opłacanie studiów dla tych pracowników. Trzeba dla nich budować system darmowych lub dofinansowywanych form dokształcania, bo bez właściwej wiedzy nie będą potrafili realizować nowych obowiązków.
Jak dużym wyzwaniem dla gmin będzie ocena ryzyka w wewnętrznych systemach wodociągowych?
Wiele obiektów priorytetowych jest własnością samorządów (szkoły, internaty, obiekty kultury, sportowe itp.). Tu także niezbędne jest zbudowanie odpowiedniego systemu wsparcia merytorycznego i finansowego, ale przede wszystkim wprowadzenie zmian w przepisach prawa budowlanego, w szczególności w odniesieniu do sposobu eksploatacji systemów zaopatrzenia w wodę, w tym wewnętrznych systemów wodociągowych, gdzie najczęściej dochodzi do wtórnego zanieczyszczenia mikrobiologicznego lub metalami (w wyniku zastosowania nieodpowiednich wyrobów). W Polsce montowanie zaworów antyskażeniowych jest obowiązkowe jedynie w nowych budynkach, a miliony starych - w tym szpitale czy domy opieki, gdzie przebywają ludzie chorzy - takich zaworów nie posiadają. A to istotne ryzyko dla całej sieci wodociągowej.
Jakie zadania powinny pozostać po stronie Wód Polskich?
Wody Polskie sprzedają dostawcom wodę i wpływają na kształtowanie taryf. Zgodnie z Ramową dyrektywą wodną i prawem wodnym mają dbać o jak najwyższą jakość wody wykorzystywanej na cele zaopatrzenia ludności, aby minimalizować procesy uzdatniania i ryzyko z nimi związane. Dostawca wody kontroluje jej jakość w punkcie poboru jedynie w kontekście oceny skuteczności stosowanych technologii uzdatniania, a nie stanu jednolitych części wód. Skoro dostawca kupuje wodę, to chce wiedzieć, jaka jest jakość wody i czy stosowane technologie będą wystarczające. Obowiązkiem dostawcy wody nie może być monitorowanie wody w obszarach zasilania dla punktów poboru, tak jak nikomu do głowy nie przyjdzie, aby robiący zakupy w sklepie monitorował jakość kupowanych produktów czy temperaturę w chłodniach i zamrażarkach.
Jak zostało to rozwiązane w innych krajach UE, które mają już ten etap za sobą?
Należy przyznać, że dyrektywa nie reguluje szczegółowo tej kwestii, pozostawiając państwom członkowskim decyzje dotyczące stosowanych rozwiązań. Są oczywiście kraje, gdzie część tych zadań realizuje dostawca wody. Są to z reguły kraje, gdzie funkcjonuje kilku, a nie tysiące dostawców, jak jest w Polsce. Tak duże przedsiębiorstwa zatrudniają specjalistów (hydrologów, hydrogeologów, chemików, mikrobiologów), mają własne świetnie wyposażone laboratoria, a koszt badań rozkłada się na miliony metrów sześciennych wody produkowanej rocznie. Nakładanie takich obowiązków na małe gminy i dostawców jest niedopuszczalne. W szczególności np. badanie substancji chemicznych uwzględnionych na tzw. liście obserwacyjnej. W państwach, którym się przyglądamy, próbując poznać stosowane tam rozwiązania - lepiej uczyć się na doświadczeniach i błędach innych - zazwyczaj stosowany jest system, w którym rząd poprzez swoje agencje lub poprzez np. ośrodki naukowe zleca badania przesiewowe poprzedzone wcześniejszą dogłębną analizą, gdzie należy spodziewać się określonych substancji. Samorządy i dostawcy wody oczekują więc, że wszelkie informacje o jakości wody będą im przekazywane natychmiast po przeprowadzeniu badań w ramach państwowych monitoringów jakości wód powierzchniowych i podziemnych, a nie, jak jest to obecnie, dopiero po sporządzeniu przez RZGW rocznych raportów. Natomiast oni zobowiązują się do przekazywania wyników badań wody surowej prowadzonych na potrzeby technologiczne oraz wszelkich informacji o odstępstwach od normy, zauważonych potencjalnych źródłach zanieczyszczenia wody itp. W tym miejscu należy podkreślić, jak ważna w zarządzaniu ryzykiem jest współpraca wszystkich interesariuszy, jakimi są gminy, dostawcy wody, jak również organy nadzorujące, właściciele wewnętrznych systemów wodociągowych i sami konsumenci. Projektodawca nie przewidział jakichkolwiek form współpracy i wymiany informacji, najlepiej w ramach wspólnej bazy danych czy obowiązku udziału organów rządowych w zespołach tworzących plany bezpieczeństwa wody. Woda środowiskowa nie jest utrzymywana w jednej gminie, ale przyjmuje charakter regionalny, konieczne jest zatem tworzenie polityk i strategii na wszystkich poziomach, nie tylko gminnym czy regionalnym (wojewódzkim, zlewniowym), ale także krajowym.
Jaka w całym procesie powinna być rola organów sanitarnych, a jak widzi to projektodawca?
W dalszym ciągu w projekcie stosuje się skrytykowane w dokumentach wprowadzających rewizję DWD przez Światową Organizację Zdrowia i Komisję Europejską podejście reaktywne polegające na podejmowaniu działań naprawczych dopiero w momencie stwierdzenia przekroczeń wartości parametrycznych w trakcie badania wody wypływającej z kranów. Proponuje się utrzymanie starego systemu niewynikającego z zaleceń DWD ani niestosowanego w innych krajach, czyli wydawanie decyzji o warunkowej przydatności lub braku przydatności wody do spożycia. Wiele problemów wynika z niewłaściwej interpretacji, czym są wartości parametryczne określone w DWD i przepisach krajowych. Wbrew przekonaniu wielu przedstawicieli nadzoru sanitarnego nie są to najwyższe dopuszczalne wartości, powyżej których woda stanowi zagrożenie dla zdrowia, ale wartości, poniżej których woda jest na pewno bezpieczna. Zgodnie z nową DWD i podejściem opartym na ryzyku każda niezgodność powinna być zbadana zarówno w aspekcie miejsca i przyczyny jej wystąpienia (to rola dostawcy wody), jak i potencjalnego zagrożenia dla zdrowia ludzkiego (to rola inspekcji sanitarnej). W przypadku gdy takie ryzyko istnieje, organ nadzoru sanitarnego zobowiązany jest wydać stosowne zalecenia, jak je minimalizować. Co do zasady, przy zanieczyszczeniu mikrobiologicznym zaleca się gotowanie wody, pobranie większej liczby próbek celem ustalenia miejsca i przyczyny zanieczyszczenia oraz zwiększenie poziomu lub wprowadzenie dezynfekcji. Nie ma potrzeby rozwożenia wody cysternami, bo to stwarza większe zagrożenie dla zdrowia publicznego.
Bierze pani udział w rozmowach strony samorządowej z rządem w sprawie ostatecznego kształtu nowelizacji. Czy widzi pani szansę na zmianę tego podejścia?
Pomimo obecnie rozbieżnych stanowisk w kwestii zakresu i sposobu transpozycji DWD, szczególnie ze strony GIS reprezentującego Ministerstwo Zdrowia, uważam, że skoro prace nadal trwają, to doprowadzą one do wypracowania ustawy, która uwzględni istotę i ducha DWD oraz rozdzieli obowiązki i odpowiedzialność sprawiedliwie pomiędzy wszystkich interesariuszy, tworząc grunt do współpracy i współodpowiedzialności wynikającej z zasad zarządzania ryzykiem dostaw bezpiecznej wody do konsumenta. Jestem optymistką! ©℗
W dużych i średnich wodociągach jakość wody badana jest codziennie lub co kilka dni, ale w Polsce funkcjonują tysiące małych wodociągów, w których woda badana jest raz lub kilka razy w roku
Rozmawiał Krzysztof Bałękowski