Adam Struzik nie wygrał w pojedynkę batalii z rządem o janosikowe. To także osobisty sukces jego największego sojusznika – warszawskiego przedsiębiorcy Rafała Szczepańskiego.
Szczepański dzięki własnej antyjanosikowej krucjacie stał się niemal równie rozpoznawalny jak sam marszałek. Ale wciąż zapewnia, że do polityki się nie wybiera.
Jego upór w trwającej już kilka lat batalii o zmianę sposobu naliczania Mazowszu regionalnego haraczu zadziwia coraz więcej osób. Ale Rafał Szczepański ma gotową odpowiedź na każdy atak. Gdy jeszcze kilka lat temu zbierał podpisy pod inicjatywą „Stop janosikowe”, w środowisku Krytyki Politycznej określano go mianem ulicznego neoliberała. – Nie obraziłem się, bo w końcu mam liberalne poglądy – kwituje Szczepański. Osoby popierające system janosikowego chętnie mu wytykają, że skoro statutowo sam siebie określa mianem przedsiębiorcy, to widocznie firma daje mu zbyt dużo wolnego czasu. – Najcenniejsze, co przedsiębiorca może dać od siebie społeczeństwu, to właśnie czas i kompetencje – odpowiada im Szczepański.
Ale on zawsze lubił iść pod prąd, by osiągnąć cel. W latach 90. wraz z kolegami założył spółdzielnię mieszkaniową, by zbudować dla siebie i znajomych 30 mieszkań w prawobrzeżnej części stolicy. Jednak przy okazji po to, by przełamać monopol jednej spółdzielni obejmującej działaniem całe miasto. Wówczas doszedł do dwóch wniosków. Pierwszy – że branża związana z nieruchomościami jest całkiem perspektywiczna. Drugi – że nie ma takiego systemu, którego nie dałoby się złamać.
W maju 1995 r. wraz ze wspólnikiem, architektem z wykształcenia, założył firmę budowlaną Juvenes. Zaczynali na Pradze, bo tam było łatwiej o kupno działek. Po kryzysie na rynku nieruchomości postanowili połączyć siły ze znajomymi z Poznania, którzy prowadzili firmę BBI Development. Przedsiębiorstwo brało lub bierze udział w takich warszawskich inwestycjach, jak budowa kompleksu handlowo-biurowego Plac Unii u zbiegu ulic Puławskiej i Waryńskiego czy słynnego Konesera przy ul. Ząbkowskiej. W przyszłym roku firma będzie obchodziła dwudziestolecie działalności. W rozmowie z nami Rafał Szczepański zapewnia, że szum wokół sprawy janosikowego nie przełożył się specjalne traktowanie przez kontrahentów. – Nie taki był mój cel – mówi.
Mimo to można odnieść wrażenie, że bardziej niż ze swoją działalnością biznesową Szczepański kojarzony jest z Urzędem Marszałkowskim Województwa Mazowieckiego. – Osoby mniej zaangażowane w sprawy województwa czasem nawet mylą go z oficjalnym rzecznikiem Adama Struzika – śmieje się jeden z naszych rozmówców. Z dość oczywistych powodów na korytarzach urzędu mówi się o nim niemal w samych superlatywach. – Bardzo nam pomógł w walce z janosikowym, szczególnie w zakresie społecznego odbioru tego problemu. Choć jego zapał nie wystarczył, by sprawę załatwić w Sejmie za pierwszym razem. Zdarzały się też gorsze pomysły, np. by zrobić tournee po całym kraju i namawiać inne województwa, by nas poparły. A przecież one zyskują na janosikowym. Ale cały czas coś się działo – mówi nam jeden z pracowników urzędu marszałkowskiego.
Niewątpliwe Szczepański przez ostatnie 4 lata zdobył spory kapitał – także polityczny. Stał się rozpoznawalny, nie stroni od mediów, a wiele osób popiera jego działalność. Swoją drogą jego dziadek Henryk Jędrusik był piłsudczykiem, senatorem II RP, a także wiceprezesem Związku Nauczycielstwa Polskiego. Dlatego też coraz liczniejsze domysły o próbie zaangażowania się w polityczne sprawy nie są pozbawione sensu. Szczepański jednak deklaruje, że polityka kompletnie go nie interesuje. – Pochodzę z rodziny angażującej się w działalność społeczną. Chcę się w tej sferze udzielać, a ewentualna działalność polityczna mogłaby mi to uniemożliwić. Poza tym jestem przedsiębiorcą, więc tym bardziej nie powinienem się mieszać w politykę – przekonuje.