Miasta stanęły przed koniecznością inwestowania w odpady. I robią to, budując biogazownie, kompostownie, centra recyklingu i PSZOK-i. Nie są jednak w stanie samodzielnie nadgonić wieloletnich opóźnień w gospodarce odpadami.
Miasta stanęły przed koniecznością inwestowania w odpady. I robią to, budując biogazownie, kompostownie, centra recyklingu i PSZOK-i. Nie są jednak w stanie samodzielnie nadgonić wieloletnich opóźnień w gospodarce odpadami.
Horyzont myślenia o planowanych przedsięwzięciach wykracza poza spalarnie, o których zwykle jest najgłośniej. Jednak samorządy nie zapominają o nich i wkrótce mają pojawić się kolejne instalacje (m.in. w Gdańsku, Olsztynie, Warszawie). Nowe zasady obliczania poziomów recyklingu obowiązujące w Unii Europejskiej i rosnące wymagania dotyczące selektywnej zbiórki (patrz infografika) sprawiają, że miasta chcą mieć w pobliżu kompostownie, biogazownie, centra recyklignu, a mieszkańcom umożliwić bezproblemowy dostęp do punktów selektywnej zbiórki odpadów komunalnych (PSZOK), do których nie tylko oddadzą pojemniki po farbach czy baterie, ale będą mogli tam naprawić zużyty sprzęt. Samorządowcy podkreślają jednak, że gminy same wszystkich problemów nie rozwiążą.
W obliczu wyzwania
Poznań ostatnio zapowiedział wystąpienie ze związku międzygminnego Gospodarka Odpadami Aglomeracji Poznańskiej (GOAP). Powód? Konieczność inwestycji, których nie da się przeprowadzić w ramach związku. – Potrzebna jest dodatkowa instalacja do zagospodarowania bioodpadów czy nowoczesna sortownia wraz z centrum recyklingu odpadów, które będą uzupełniać obecny system – mówią urzędnicy.
Białystok zbuduje kompostownię odpadów zielonych i bio, która będzie mogła przetworzyć ponad 24 tys. ton w ciągu roku. Będzie ją prowadzić miejska spółka PUHP Lech. Koszt to ponad 15 mln zł, a obiekt ma być gotowy w 2022 r.
Przypomnijmy, że w rozliczeniach z poziomów recyklingu za 2021 r. bioodpady będą już uwzględniane. Tymczasem, jak zaznacza Marta Bartoszewicz, rzeczniczka prasowa urzędu miasta Olsztyn, odpady kuchenne to frakcja uciążliwa, mokra, źle segregowana. – Brakuje instalacji do przetwarzania, dlatego jest bardzo droga: 1,2 tys. zł za tonę. Jej selektywne zbieranie podraża koszty odbioru, a ostatecznie najczęściej i tak kończy jako odpad zmieszany – dodaje.
W Gdańsku budowę instalacji do metanizacji odpadów bio planuje Zakład Utylizacyjny. – Przygotowania są jeszcze w fazie wstępnej, więc nie są jeszcze znane sposoby oraz formuła finansowania. Jedną z możliwości branych pod uwagę jest realizacja inwestycji w formule PPP – informuje gdański magistrat.
Także w planach warszawskiego MPO jest budowa biogazowni i pozyskiwanie z przetwarzanych odpadów ulegających biodegradacji ciepła i gazu. Biometan ma zasilać pojazdy spółki realizujące usługi odbioru odpadów z terenu miasta.
Samorządy przyznają, że ilość odpadów bio systematycznie rośnie. – Z całą pewnością ta frakcja będzie największym wyzwaniem w najbliższych latach, z uwagi na mało rozwiniętą sieć instalacji zajmujących się ich zagospodarowaniem w województwie – zaznacza Karolina Gałecka, rzeczniczka stołecznego magistratu.
Łódź już teraz rozbudowuje miejską kompostownię odpadów zielonych – przyjmie o 5 tys. ton rocznie więcej. Jest ona finansowana z Regionalnego Programu Operacyjnego.
Poważne braki
Co miasto, to inny problem. – W Łodzi największym wyzwaniem jest obecnie i pozostanie zagospodarowanie odpadów zmieszanych, których jest najwięcej, a cena za ich utylizację wciąż rośnie – mówią urzędnicy.
Gdańsk przyznaje, że jest to zagospodarowanie żółtego worka. Obecna sortownia nie jest przystosowana do zmienionego, m.in. przez zasady segregacji u źródła, strumienia odpadów. – Niezbędna jest modernizacja, dostosowanie wydajności i uzyskania wymaganych poziomów odzysku i odpowiedniej jakości surowców – mówią urzędnicy.
Także dla Olsztyna tworzywa sztuczne są największym wyzwaniem. Tylko część zebranych przez mieszkańców odpadów poddawanych jest recyklingowi. – Nie dlatego, że zostały źle wysegregowane, tylko dlatego że nie ma na nie zbytu. Recyklerzy nie chcą dużej części odpadów (ok. 70 proc.), bo im się to nie opłaca, ze względu na fakt, że na wprowadzeniu nowego plastiku na rynek ciągle zarabia się większe pieniądze niż na jego ponownym wykorzystaniu – podkreśla rzeczniczka olsztyńskiego urzędu.
Samorządy od lat domagają się – na razie nieskutecznie – wprowadzenia rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP). I podkreślają, że potrzeba współdziałania podmiotów gospodarczych i samorządów, ale również strategicznej, wieloletniej wizji państwa.
– Gminy poważnie zainteresowały się możliwością budowy własnych instalacji recyklingu – potwierdza Hanna Marliere, prezeska Green Management Group. – O ile jednak dla PSZOK-ów ustawodawca odstąpił od konieczności uzyskania decyzji środowiskowej przed realizacją inwestycji, o tyle jakakolwiek instalacja wymaga przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko. To wiąże się z długotrwałą procedurą i często problemami związanymi z zapisami miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego – dodaje.
Mieszkaniec nie wyrzuci, ale naprawi
W najbliższej przyszłości w miastach pojawią się kolejne PSZOK-i. Sześć dodatkowych planuje postawić Gdańsk. Kolejne trzy staną w Lublinie. Ma być nowocześnie, czyli zgodnie z hierarchią postępowania z odpadami. – Stare, zużyte przedmioty będą mogły być ponownie wykorzystane przez innych mieszkańców – mówi Marta Smal-Chudzik, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Lublin.
Lublin planuje dalszy rozwój sieci kontenerów do zbiórki małogabarytowego sprzętu elektrycznego i elektronicznego oraz kontenerów dla aptek zbierających przeterminowane leki.
W Warszawie planowana jest budowa wzorcowego PSZOK-u ze strefą edukacyjną oraz punktem napraw. Miasto zamierza również ubiegać się o dofinasowanie na ten cel ze środków krajowych z programu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Budowę PSZOK-u ma również w planach warszawska spółka MPO w ramach Centrum Recyklingu i Edukacji Ekologicznej.
PSZOK-i są potrzebne: powinno ich być dużo, blisko mieszkańców i powinny oferować usługi, które zapobiegają powstawaniu odpadów. – Obecnie wiele z nich robi to tylko z nazwy – mówi Hanna Marliere. Zauważa jednak, że trafia do nich jedynie niewielki strumień odpadów i – jak przekonuje – nie da się nimi naprawić wieloletnich opóźnień systemowych.
Wymogi UE dotyczące recyklingu
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama