Choć od ogłoszenia rządowego programu minęły już dwa lata, to z jego 15 punktów udało się zrealizować w pełni dwa. Z kolei plan dofinansowywania termomodernizacji i wymiany źródeł ciepła zdaje się łapać zadyszkę.
ikona lupy />
Jadwiga Emilewicz, minister przedsiębiorczości i technologii / DGP
Polski Alarm Smogowy już po raz trzeci rozliczył rząd z działań antysmogowych, oceniając je ostro i jednoznacznie – nadal nie przynoszą efektów. Nie znaczy to jednak, że zapowiadane działania nie zostały podjęte. Przeciwnie. Wiele z nich nawet zostało wprowadzonych w życie. Tyle, że egzekwowanie przepisów idzie jak po grudzie. W wielu są też niedociągnięcia, które będą wymagały zmian. Poniżej przedstawiamy sześć głównych problemów związanych z „Czystym powietrzem”.

1 Najgorsze paliwa nadal w użyciu

W lipcu 2018 r. zostały znowelizowane przepisy o jakości paliw stałych, co było jednym z punktów szerokiego rządowego programu „Czyste powietrze”.Dzięki niej z rynku miały zostać wyeliminowane węgle najgorszej jakości, m.in. muły i flotokoncentraty. Tyle tylko, że rozporządzenie do tej ustawy pozwala na ich mieszanie z lepszym węglem, czyli zmiana jest pozorna. Rewizji rozporządzenia należy się spodziewać w dwa lata po jego wydaniu (obowiązuje od listopada 2018 r.). Ma ono jednak swoje plusy. Wprowadziło obowiązek wydawania klientom składów opałowych certyfikatów pochodzenia węgla – tzn. mają oni znać nie tylko jego parametry, ale i kopalnię, w której został wydobyty. Ma to zapobiec oszustwom – w ubiegłym roku bowiem zdarzały się przypadki, że klienci mogli się naciąć na węgiel np. z kopalni Kazimierz Juliusz, która została zamknięta w 2014 r.
Jednak do tej pory nie przeprowadzono ani jednej kontroli w tym zakresie. Być może wynika to z tego, że Inspekcja Handlowa, która dostała na takie działania dodatkowe 6 mln zł rocznie, zaczęła liczyć obowiązane do tego składy węgla dopiero od początku tego roku. Tymczasem w niektórych składach ich właściciele nie mają nawet pojęcia, że muszą wydawać klientom certyfikaty pochodzenia węgla.
Są dwa programy o tej samej nazwie
Jeden z nich to szeroki 15-punktowy dokument „Czyste powietrze”, przedstawiony dokładnie dwa lata temu, gdy świadomość istnienia zjawiska, jakim jest smog, wzrosła w społeczeństwie m.in. ze względu na aplikacje na smartfony pokazujące jakość powietrza. Program zakłada szeroko rozumianą walkę ze smogiem – od rozporządzeń dotyczących wymagań jakościowych dla kotłów węglowych po wsparcie elektromobilności.
Drugi, priorytetowy program „Czyste powietrze” został uruchomiony we wrześniu 2018 r. i planowany jest na lata 2018‒2027. Obejmuje dofinansowanie przedsięwzięć związanych z wymianą lub likwidacją źródeł ciepła na paliwo stałe starej generacji oraz realizację zadań związanych m.in. z termomodernizacją. Skierowany jest do osób fizycznych posiadających prawo własności lub współwłasności budynków jednorodzinnych. Dotacja wynosi od 90 proc. wartości przedsięwzięcia dla grupy gospodarstw o najniższych dochodach na jednego członka gospodarstwa domowego (do 600 zł), do 30 proc. dla gospodarstw o najwyższych dochodach (powyżej 1600 zł). Budżet tego programu to 103 mld zł.

2 Walka z kopciuchami – w internecie handel kwitnie

Nim jeszcze znowelizowano ustawę o jakości paliw stałych, pierwszym zrealizowanym punktem szerokiego programu „Czyste powietrze” było wydanie rozporządzenia ministra rozwoju i finansów z 1 sierpnia 2017 r. w sprawie wymagań dla kotłów na paliwa stałe (Dz.U. z 2017 r. poz. 1690). Zgodnie z nim od 1 lipca 2018 r. wszystkie wprowadzane na rynek kotły miały być klasy piątej, a więc najwyższej jakości. Miało to wyeliminować możliwość sprzedaży kopciuchów, a więc najgorszych pieców, w których spalać można niemal wszystko, a już na pewno najgorszy węgiel. Jednak w myśl zasady „Polak potrafi” przepisy można też omijać. ‒ Rzeczywiście, w marketach „kopciuchów” próżno szukać. Ale handel w internecie kwitnie, bo sprzedawcy argumentują, że nie jest to pierwsze wprowadzenie pieca do obrotu, a takiego właśnie zakazuje rozporządzenie – mówi Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego.
Warto przy tej okazji dodać, że piece klasy piątej, a więc kotły węglowe najlepszej jakości, są bardzo wymagające. Potrzeba do nich węgla najlepszej jakości, niskosiarkowego, którego w Polsce po prostu brakuje, a co za tym idzie – trzeba go importować. Chodzi przynajmniej o ok. 2 mln ton paliwa. A że wydobycie węgla w Polsce spada, konieczny jest coraz większy import węgla kamiennego. W 2018 r. był rekordowy – po 10 miesiącach według danych Eurostatu sprowadziliśmy z zagranicy 15,73 mln ton tego surowca, z czego 11,18 mln ton z Rosji (stamtąd też pochodzi niskosiarkowe paliwo do kotłów klasy piątej, którego w Polsce brakuje).
Obserwując praktykę stosowaną przez niektóre podmioty na rynku kotłów, w resorcie opracowano projekt nowelizacji przepisów rozporządzenia (m.in. rezygnację z niektórych wyłączeń stosowania jego przepisów oraz modyfikację definicji wprowadzania do obrotu kotłów na paliwo stałe), co ma prowadzić do uszczelnienia systemu wymagań dla kotłów na paliwo stałe. Projekt zmian przeszedł etap uzgodnień międzyresortowych, został zaaprobowany przez Komisję Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego i Rządowe Centrum Legislacji i uzyskał 16 października 2018 r. notyfikację Komisji Europejskiej. Okres obowiązkowego wstrzymania procedury legislacyjnej (tzw. standstill) upływa 17 stycznia 2019 r. Po tym terminie rozporządzenie będzie mogło być podpisane i wejść w życie.
Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii opracowało też projekt nowelizacji niektórych przepisów prawa ochrony środowiska oraz przepisów o inspekcji handlowej. Chodzi o ukrócenie nieuczciwych praktyk wprowadzania na rynek kotłów o złych parametrach. Zmiany w projekcie dotyczą zwiększenia uprawnień Inspekcji Handlowej oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów w zakresie kontroli – poinformował nas resort przedsiębiorczości. Jeszcze w I kw. 2019 r. propozycje mają trafić pod obrady Rady Ministrów.

3 Kłopoty z dofinansowaniem

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej poinformował na początku roku, że wstrzymuje przyjmowanie wniosków o dofinansowanie termomodernizacji i wymiany źródeł ciepła w priorytetowym programie „Czyste powietrze”. Ale uspokaja, że to sytuacja przejściowa. Wojewódzkie fundusze wznowią nabór wniosków niezwłocznie po przeprowadzeniu niezbędnej aktualizacji programu oraz dostosowaniu systemów informatycznych do zmian w prawie. – Zmiany te wynikają z wejścia w życie wprowadzającej termomodernizacyjną ulgę podatkową ustawy z 9 listopada 2018 r. o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych i ustawy o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne (Dz.U. z 2018 r. poz. 2246) – mówi nam Sławomir Kmiecik, rzecznik NFOŚiGW. Zapewnia, że nadal będzie można występować o zastąpienie nieefektywnych źródeł ciepła na paliwa stałe niskoemisyjnymi źródłami ciepła w istniejących budynkach oraz montaż niskoemisyjnych źródeł ciepła w budynkach nowo powstających. Z danych departamentu czystego powietrza i nowych projektów NFOŚiGW wynika, że zgodnie z umową o udostępnianiu środków na realizację zadań określonych w programie priorytetowym „Czyste powietrze”, zawartą 18 grudnia 2018 r. między NFOŚiGW a WFOŚiGW, wstępnie szacowana kwota na realizację projektu w 2019 r. wynosi ok. 1,3 mld zł.
Innym problemem jest to, czy zaplanowanego na 10 lat programu dofinansowań nie zablokuje Unia Europejska. „Gazeta Wyborcza” napisała niedawno, że w nowej perspektywie budżetowej UE od 2021 r. plan jest taki, by nawet najlepsze jakościowo kotły węglowe nie mogły korzystać z dofinansowania. Może się więc okazać, że późniejsza wymiana źródeł ciepła będzie obejmować jedynie jednostki gazowe – gaz bowiem jest paliwem emitującym mniej CO2 niż nawet najlepszy węgiel. Tymczasem, jak dowiedział się DGP, kotły, aby były dotowane, muszą mieć wysoką klasę nie tylko emisyjności, lecz także efektywności energetycznej (A lub A+). Tego warunku w regulaminie programu „Czyste powietrze” nie ma. Zdaniem ekologów taka interpretacja przepisów może spowodować zakwestionowanie przez Unię nie tylko „Czystego powietrza”, lecz także innych programów pomocowych przy wymianie kotłów.

4 Wsparcie tylko dla niektórych

NFOŚiGW chciałby też, by dotacje były niższe i bardziej zróżnicowane. Według naszych niedawnych informacji zmiany wynikają z tego, że o dofinansowanie z „Czystego powietrza” występowały osoby dobrze sytuowane. Mogły one otrzymać 30 proc. dotacji i podobna kwotę odliczyć od dochodu w PIT dzięki wprowadzonej od tego roku uldze termomodernizacyjnej (im wyższe dochody, tym wyższa ulga). W sumie, według różnych wyliczeń, mogły więc liczyć na zastrzyk gotówki w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych. Fundusz chce to ukrócić. Wsparcie miałoby być przyznawane na podstawie nowych, zmienionych wymogów. Poza dotychczasowym kryterium średniego miesięcznego dochodu na członka rodziny o wysokości wsparcia miałby też decydować roczny dochód wnioskodawcy. Dotyczyć to będzie tych, którzy zarabiają powyżej 1,6 tys. zł miesięcznie w przeliczeniu na osobę. Z kolei ci, którzy wpadną w drugi próg podatkowy (dochód roczny powyżej 85 528 zł), zamiast 30 proc. dotacji uzyskają maksymalnie 18 proc. Do kwoty 125 528 zł będzie to 15 proc., a potem nic, a w zasadzie tylko możliwość skorzystania z preferencyjnej pożyczki i ulgi termomodernizacyjnej. Jednak ta skądinąd dobra zmiana uderzy też w osoby niezamożne, bo jak mówi Andrzej Guła, ekspert Polskiego Alarmu Smogowego, progi są ustawione zbyt nisko.
Termomodernizacyjna ulga podatkowa to inicjatywa uzupełniająca do „Czystego powietrza”. Sejm przyjął ustawę o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, dzięki której ulga działa od 1 stycznia 2019 r. Zgodnie z nowelizacją podatnik podatku dochodowego będzie mógł odliczyć od podstawy opodatkowania koszt przeprowadzonej termomodernizacji w maksymalnej kwocie 53 tys. zł.

5Dotacje dla ubogich energetycznie, ale nie w kamienicach

Program dotacyjny termomodernizacji i wymiany źródeł ciepła, czyli priorytetowe „Czyste powietrze”, oraz ulga termomodernizacyjna przeznaczone są jedynie dla domów jednorodzinnych. – Osoby mieszkające w domach wielorodzinnych i używające paliw stałych (zazwyczaj w piecach kaflowych funkcjonujących np. w kamienicach) zostały pozbawione wsparcia przy wymianie źródła ogrzewania. W wielu województwach jest to poważny problem społeczny – mówi Andrzej Guła.
Rząd dostrzegł tylko, że mocniej trzeba wspierać wykluczonych energetycznie. I ustawą z 6 grudnia 2018 r. o zmianie ustawy o wspieraniu termomodernizacji i remontów oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. z 2019 r. poz. 51) wprowadza kolejny program dotacyjny. Jednak i on kierowany jest do domów jednorodzinnych w gminach, w których zapylenie jest największe. W tym przypadku ustawa stanowić będzie podstawę do realizacji przedsięwzięć związanych z termomodernizacją mieszkalnych budynków jednorodzinnych połączonej z wymianą wysokoemisyjnych źródeł ciepła w tych budynkach na kotły niskoemisyjne lub ich likwidacją na rzecz podłączenia do sieci. „Dzięki temu znaczącej poprawie ulegnie efektywność energetyczna budynków, a ich mieszkańcy mogą liczyć na redukcję zapotrzebowania na energię, a co za tym idzie, obniżenie kosztów ogrzewania budynku przy jednoczesnej likwidacji wysokoemisyjnego źródła zanieczyszczenia powietrza. Inwestycje te można będzie sfinansować nawet w 100 proc. ze środków publicznych, bez finansowego udziału rodzin ubogich energetycznie” – czytamy w stanowisku resortu przedsiębiorczości dla DGP. Do tego programu będą się dokładały samorządy (do 30 proc.). W sumie budżet tego programu na lata 2019‒2024 jest szacowany na ok. 1,2 mld zł (z czego ponad 880 mln to środki budżetu państwa). To pozwoli na termomodernizację ok. 20 tys. budynków jednorodzinnych.
Dotacje będą wypłacane bezpośrednio do gmin. Ich zadaniem będzie identyfikacja gospodarstw domowych, których dotyczy problem ubóstwa energetycznego oraz przestarzałych urządzeń grzewczych, a następnie realizacja inwestycji termomodernizacyjnej. W pierwszej kolejności wsparcie zostało zaprojektowane dla miejscowości poniżej 100 tys. mieszkańców, wśród których są m.in. te umieszczone przez WHO na liście europejskich miast z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem. Wnioski o dofinansowanie będą jednak mogły składać wszystkie gminy, które borykają się z problemem smogu spowodowanego emisją zanieczyszczeń z przestarzałych urządzeń grzewczych w budynkach jednorodzinnych.

6 Smog samochodowy nadal problemem

W miastach zjawisko smogu niemal w połowie jest spowodowane właśnie transportem. W antysmogowe działania wpisuje się więc też walka z emitowaniem spalin przez samochody. Tym, co boli ekologów, jest brak przepisów uszczelniających kontrolę i dokumentację jakości spalin z samochodów. Wytknął to niedawno Polski Alarm Smogowy. W listopadzie 2018 r. Sejm odrzucił też projekt Nowoczesnej zaostrzający kary za wycinanie z aut filtrów DPF (to taki element, który zmniejsza zawartość spalin, ale po paru latach używania auta już nie działa, jak trzeba, i nie pomaga jego czyszczenie w warsztacie; wielu kierowców decyduje się wtedy na jego wycięcie ze szkodą dla środowiska i zdrowia ludzi). – Skandaliczne jest zaniechanie prac nad redukcją smogu samochodowego, dalsze patrzenie przez palce na proceder wycinania filtrów DPF i brak kontroli jakości spalin, szczególnie wobec prognoz zwiększonego importu diesli wycofywanych pomału z Europy Zachodniej – komentuje Jan Ruszkowski z Polskiej Zielonej Sieci. – Gdyby premier poważnie traktował słowa ze swojego exposé, takie zaniechania byłyby nie do pomyślenia. Ten punkt nie tylko nie został zrealizowany, ale zaobserwować można łagodzenie przepisów w porównaniu do ubiegłych miesięcy.
Na plus w szerokim programie „Czyste powietrze” należy zaliczyć uchwalenie ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Wsparcie dla transportu niskoemisyjnego, zarówno publicznego, jak i prywatnego, jest, m.in. dlatego w polskich miastach pojawia się coraz więcej autobusów elektrycznych i na gaz (chodzi o skroplony LNG i sprężony CNG). Nowe przepisy przewidują też rozbudowę infrastruktury niezbędnej do ładowania pojazdów – w gminach do końca przyszłego roku ma w sumie powstać nie mniej niż 6 tys. ładowarek (plus 400 o dużej mocy) i 70 stacji tankowania CNG. Elektryki mogą też poruszać się buspasami przeznaczonymi dotychczas głównie dla autobusów i taksówek.
W przypadku kupujących auta elektryczne zniesiona została akcyza na te pojazdy. Jednak na razie w Polsce jest zarejestrowanych ok. 2 tys. takich aut i trudno uwierzyć w zapewnienia premiera Mateusza Morawieckiego z 2016 r., że w 10 lat będziemy mieć milion takich pojazdów. Kłopotem, zdaniem użytkowników samochodów, są dziś zbyt małe zasięgi aut elektrycznych, wciąż za mało stacji ładowania, postój na tankowanie częstszy i dłuższy niż w przypadku aut spalinowych (przynajmniej kilkanaście minut). Obawy budzą też wyższe ceny prądu, choć obecnie przejechanie 100 km autem elektrycznym jest kilkakrotnie tańsze niż benzynowym. ©℗
Ustawa o jakości paliw stałych wprowadza nowy system świadectw jakości paliw stałych, dzięki któremu konsumenci dostaną informację dotyczącą poziomu kaloryczności i jakości kupowanych przez nich paliw stałych.
Tak wnioskowano o pieniądze
Od września do końca 2018 r. do programu priorytetowego „Czyste powietrze” zakładającego dopłaty do termomodernizacji i wymiany źródeł ciepła złożono w NFOŚiGW ok. 22 tys. wniosków. Największe zainteresowanie odnotowano na Śląsku, gdzie złożono ich ponad 3,5 tys. oraz na Mazowszu – ponad 2,3 tys. Fundusze wojewódzkie są na etapie podpisywania umów z beneficjentami.
Jeśli jednak porównać tę liczbę z liczbą kopciuchów (ok. 3,5 mln), to wspomniane 22 tys. są kroplą w morzu potrzeb. Rząd zakłada, że program dopłat funkcjonować będzie przez 10 lat – oznacza to, że programem powinno być objęte co najmniej 400 tys. domów rocznie.
Wyniki z pierwszego kwartału działania programu wskazują, że liczba wymienionych kotłów w pierwszym roku funkcjonowania programu nie przekroczy 100 tys. Oznacza to, że program obsłuży głównie tych, którzy i tak wymieniliby kocioł ze względu na jego techniczne zużycie (żywotność pieca jest szacowana na ok. 15 lat).

opinia eksperta

Nasze działania są obliczone na lata

ikona lupy />
Jan Ruszkowski Polska, Zielona Sieć / DGP
Nasz rząd jako pierwszy podszedł do problemu złej jakości powietrza w sposób systemowy i kompleksowy. Zdefiniowaliśmy źródła fatalnej jakości powietrza i wprowadziliśmy standardy jakościowe dla kotłów. Uszczelniamy rynek obrotu kotłami, ponieważ Polacy potrafią być bardzo kreatywni. Wprowadziliśmy normy jakościowe dla paliw stałych, przygotowane wspólnie z Ministerstwem Energii. Już niedługo wejdzie w życie ustawa o wspieraniu termomodernizacji i remontów, która ma eliminować podstawową przyczynę smogu, jaką jest niska emisja. Nasza ustawa umożliwi sfinansowanie nawet 100 proc. kosztów wymiany pieców i ocieplenia domów najbardziej potrzebujących osób. Walka ze smogiem wymaga czasu i dlatego nasze działania są obliczone na parę lat. Jestem jednak przekonana, że dzięki naszym konsekwentnym działaniom Polacy w końcu będą mogli oddychać lepszej jakości powietrzem.

W rządzie brakuje konsekwencji i jednomyślności

Największą siłą kompleksowego programu „Czyste powietrze” mógł być jedyny słuszny sposób zarządzania nim – ponad resortami, z premierem w roli lidera, który ważyłby słowa, miałby wizję i rozliczałby z tego swoich ministrów. Tymczasem po dwóch latach wyraźnie widać, że w rządzie brakuje konsekwencji i jednomyślności oraz pieniędzy na jego realizację. Widzimy chlubne wyjątki, np. resort finansów od tego roku nie naliczy podatku od dotacji przyznawanych przez resort środowiska osobom fizycznym w ramach programu termomodernizacji domów. Bardzo doceniamy też poprawę zasad wyliczania ulgi termomodernizacyjnej. Ale generalnie dotychczasowe wdrażanie programu oceniamy jako dalece nieskuteczne. Rzeczywistość wciąż boleśnie weryfikuje szczerość intencji i prawdziwość priorytetów deklarowanych przez poszczególnych ministrów. Przykładem może być treść ultraliberalnych rozporządzeń przygotowywanych w Ministerstwie Energii oraz ich groteskowych konsultacji, ogłaszanych na czas długiego weekendu. Socjalny program NFOŚiGW dofinansowania termomodernizacji domów, potencjalnie skuteczny, ale bardzo kosztowny, uruchomiono na siłę przed wyborami samorządowymi z wielkim rozgłosem, ale bez gigantycznego zapowiadanego tam budżetu. Dziś słyszymy, że to była bardziej „deklaracja polityczna” niż zobowiązanie. To oczywiste, że Komisja Europejska nie zamierza się do niego dołożyć, skoro program (nomen omen) „Czyste powietrze” wciąż oferuje dotacje na zakup kotłów węglowych. W tym samym czasie polskie przychody z europejskiego systemu handlu emisjami zamiast na wsparcie inwestycji niskoemisyjnych przeznaczane są na przedwyborcze zamrażanie cen prądu i udawanie, że energia węglowa jest tania, chociaż jest droga.
15,73 mln ton – tyle węgla kamiennego sprowadziliśmy w ciągu 10 miesięcy 2018 r.