Pandemia to nie tylko większe wydatki i mniejsze wpływy do kas samorządów. To także oszczędności. Te jednak nie będą na tyle duże, by zasypały dziury w budżecie.
W ubiegłym roku samorządy finansowały dożywianie 71,6 tys. dzieci. To o 10 tys. mniejsza grupa niż w 2018 r., co pozwoliło zaoszczędzić samorządom 2 mln zł – wydatki na ten cel zmalały do 11,5 mln zł. W tym roku spodziewane jest utrzymanie tego trendu, czyli dalszy spadek liczy dożywianych dzieci. Tym razem jednak nie będzie to zasługa poprawy materialnej rodzin, ale pandemii. Zdalne nauczanie i konieczność zachowania reżimu sanitarnego powoduje ograniczenie w świadczeniu pomocy w formie posiłków dla uczniów.
– W tym roku szkolnym korzysta z niej 523 dzieci, co przekłada się na wydatki na poziomie 208 tys. zł miesięcznie. Dla porównania w poprzednim roku szkolnym dożywianiem objętych było 693 dzieci, a nakłady na ten cel wynosiły 272, 3 tys. zł w skali miesiąca – tłumaczy Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy UM Częstochowa.
Podobnie jest w innych miastach. MOPR w Opolu w ubiegłym roku finansował posiłki dla 52 dzieci, w tym dla 19. Kraków wylicza, że liczba dzieci objętych posiłkami w placówkach edukacyjnych i opiekuńczych maleje z roku na rok o kilka procent.
Miasta nie ukrywają, że starają się szukać rozwiązań pozwalających na dotarcie do potrzebujących. Szczególnie że wnioskują o to sami rodzice czy opiekunowie.
– Alternatywą jest zastąpienie posiłków świadczeniem pieniężnym na zakup posiłku lub żywności, które kierowane jest w pierwszej kolejności do osób i rodzin nieposiadających żadnych środków utrzymania bądź utrzymujących się z minimalnych dochodów – wyjaśnia Marta Stachowiak, rzecznik prasowy UM Bydgoszcz, i dodaje, że powyższe znajduje odzwierciedlenie w bazie statystycznej MOPS w Bydgoszczy. Wynika z niej, że w roku 2019 rozdysponowano 2253 jednostkowych świadczeń w ramach zasiłku celowego na zakup posiłku lub żywności, zaś w roku 2020 na pomoc dla dzieci wymagających wsparcia przekazano 2951 jednostkowych świadczeń.
– Obecnie z zasiłku celowego korzysta w naszym mieście 568 rodzin, w sumie 921 osób. To mniej niż w roku ubiegłym, kiedy objęto nim 948 osób z 580 rodzin – mówi Katarzyna Oborska-Marciniak z UM Opole.
Ale dożywianie to niejedyny obszar, w którym miasta i gminy wydadzą mniej. Na mniejszą skalę są prowadzone – lub wręcz w ogóle zostały wstrzymane – programy profilaktyczne. Mowa m.in. o tych prowadzonych w ramach ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Na przykład do budżetu Opola z tytułu niezrealizowania programu profilaktycznego dla rodzin z problemem uzależnienia od alkoholu lokalny Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie zwrócił już 52 tys. zł niewykorzystanych środków.
Pandemia przełożyła się też na oszczędności wynikające z tytułu organizacji wydarzeń kulturalnych, sportowych, ale i współpracy międzynarodowej. Niemożliwa jest np. wymiana studentów. Ale nie tylko. Gminy wiejskie mniej wydają na organizowanie dojazdów dzieci do szkół, a miasta z kolei zaoszczędziły, likwidując niektóre połączenia autobusowe czy tramwajowe w związku ze spadkiem zainteresowania.
W sumie, jak wyliczają eksperci, samorządy w ten sposób ograniczą roczne wydatki od kilkuset do kilku milionów złotych w zależności od wielkości miasta czy gminy. Nie są to więc duże kwoty. Dlatego część miast sygnalizuje, że niewydane w tym roku pieniądze na programy profilaktyczne przeniesie na przyszły rok. Tym samym budżety na ich realizację będą większe. Wiele jednak zamierza nimi zasypać tegoroczne dziury w wydatkach, by przynajmniej choć trochę zmniejszyć deficyt.
– Oszczędności nie starczą na zbyt wiele. Są zbyt małe, by zrekompensowały wyższe koszty ponoszone w związku z pandemią. Mowa m.in. o doposażaniu szpitali, zakupie środków epidemicznych itd. Szczególnie że jednocześnie pandemia obniżyła wpływy do lokalnych budżetów z tytułu różnego rodzaju podatków czy opłat – uważa Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.