- Wsparcie musi uwzględniać rzeczywisty ubytek w finansach danej jednostki. Taką wiedzę będziemy mieć w maju. Dziś samorządy nie mają pełnego rozeznania strat - mówi w rozmowie z DGP Robert Nowicki, wiceminister rozwoju.
DGP
Ile samorządy stracą z powodu pandemii?
Sytuacja epidemii jest trudna dla wszystkich, zwykłych obywateli, przedsiębiorców, także dla samorządów. Rozmawiamy ze Związkiem Miast Polskich, z poszczególnymi miastami, także mniejszymi, i przyglądamy się problemom, które pojawiły się u nich w związku z COVID-19. Prognozujemy, co może się jeszcze zdarzyć, bo przecież skutki epidemii będą rozciągnięte w czasie. Chcemy być aktywni. Liczymy na to, że tarcza antykryzysowa i zapowiedziane niedawno stopniowe odmrażanie gospodarki zahamują choć częściowo tę utratę dochodów i zmniejszą skutki zastoju gospodarczego.
Samorządy już policzyły, że stracą co najmniej 13,5 mld zł.
To jest ok. 10 proc. ich budżetów, ale mam nadzieję, że ta kwota będzie mniejsza. Pierwszym, choć niejedynym krokiem do poprawy tej sytuacji jest przygotowany w MR pakiet rozwiązań osłonowych dla samorządów. W tej chwili trwają ustalenia międzyresortowe w tej sprawie. Przyświecało nam w resorcie przekonanie, że musimy rozmawiać i z samorządami, bo gospodarka kraju to system naczyń połączonych – część rządowa, samorządowa, przedsiębiorcy i obywatele. Wszystkie te elementy mają znaczenie, jeśli chodzi o to, jak szybko odbijemy się z kryzysu.
Dlaczego rząd zajmuje się pomocą JST dopiero teraz, a nie zrobił tego równolegle z pomocą przedsiębiorcom?
Od początku kryzysu rozmawiamy z samorządami. Pakiet przygotowanych przez nas rozwiązań jest odpowiedzią na ich pilne postulaty. Wsparciu samorządów będą służyły kwestie związane z płynnością finansową. Trzeba pamiętać, że kryzys najszybciej dotyka mikroprzedsiębiorstwa, małe firmy, a to z kolei ma wpływ na dochody jednostek samorządu terytorialnego.
Jaką kwotą rząd jest skłonny wesprzeć samorządy?
Chcemy, żeby do kieszeni powiatów z tytułu gospodarowania nieruchomościami Skarbu Państwa trafiała co druga, a nie – jak do tej pory – co czwarta złotówka. Te pieniądze mogłyby wydać według własnego uznania, nie tylko na działania związane z COVID-19. Do tego dochodzą kwoty z wydawania przyspieszonych decyzji o warunkach zabudowy, szacujemy je na ok. 300 mln zł. Trwają międzyresortowe rozmowy o wielkości ewentualnych innych środków.
To wydaje się być niewielkim wsparciem, patrząc na skalę problemu…
Musimy patrzeć na cały budżet państwa i racjonalnie gospodarować środkami. Jak wspomniałem, trwają ustalenia międzyresortowe. Niemniej dostrzegamy, że jednostki samorządu terytorialnego, tak jak wszystkich uczestników polskiej gospodarki, dotykają straty spowodowane epidemią. Proponujemy złagodzenie reguły finansowej i zrównoważenie budżetów samorządów, możliwość zadłużania się do wysokości straty finansowej. Ale to wsparcie musi uwzględniać rzeczywisty ubytek w finansach danej jednostki samorządu terytorialnego. Taką wiedzę będziemy mieć w maju. Dziś samorządy nie mają pełnego rozeznania strat.
W projekcie jest mowa o wcześniejszym przekazaniu JST w 2020 r. rat części oświatowej, wyrównawczej, równoważącej i regionalnej subwencji ogólnej – to znaczy kiedy? Co jest możliwe?
Planujemy, by ta wcześniejsza wypłata była możliwa tuż po wejściu w życie rozwiązań osłonowych dla samorządów. Liczę na szybkie ich procedowanie.
Ile środków może wpłynąć do kasy gminy dzięki uelastycznieniu wydatków środków z funduszu korkowego (pieniądze pozyskiwane od przedsiębiorców ubiegających się o zezwolenia na sprzedaż alkoholu) w 2020 r.?
W funduszu korkowym znajduje się ok. 880 mln zł. W tej chwili restrykcyjne bariery uniemożliwiają wydawanie środków z tego tytułu na walkę z epidemią albo na jej skutki. Chcemy, by samorządy mogły pieniądze z funduszu korkowego wydawać na ten cel.
Złagodzona ma być reguła fiskalna ograniczająca zadłużenie JST. Czy oznacza to także, że w związku z przeciwdziałaniem COVID-19 samorządy będą mogły zaciągać nowe zobowiązania, także korzystać z niestandardowych instrumentów finansowych?
Do budżetów JST trzeba dziś podejść elastycznie i dlatego proponujemy luzowanie wymogów art. 243 ustawy o finansach publicznych. Będzie można zwiększyć swoje zobowiązania do równowartości ubytku finansowego spowodowanego COVID-19. One nie będą brane pod uwagę w limicie zadłużenia. Ale, zgodnie z projektem, ryzyko związane z zaciągnięciem tych zobowiązań przez gminę nie może zagrażać realizacji zadań publicznych. Będą to sprawdzały regionalne izby obrachunkowe.
Z powodu COVID-19 szczególnie zagrożone są budżety najbogatszych jednostek, tj. płatników janosikowego. Unia Metropolii Polskich i Związek Miast Polskich zaapelowały o zaniechanie w tym roku poboru wpłat na janosikowe. Tymczasem w tym projekcie mówi się jedynie o ich odroczeniu. Czy to nie za mało? Może lepiej zmienić jakoś cały mechanizm – przecież wpłaty w tym roku są wyliczone na podstawie dochodów z 2018 r.? Dziś wszystko się zmieniło…
Likwidacja janosikowego zdestabilizowałaby system finansów samorządowych.
Ale może jakoś inaczej to wyliczać, nie na podstawie dochodów sprzed dwóch lat.
Janosikowie to słuszne i potrzebne rozwiązanie, którego celem jest bardziej zrównoważony rozwój całego kraju. Ma ono charakter solidarnościowy. A dziś – wyjątkowo – potrzeba nam w Polsce właśnie solidarności i współdziałania głównych graczy, w tym rządu i samorządów, a także bardzo zamożnych miast z mniej uprzywilejowanymi regionami.
Dlaczego rząd przyspiesza z działaniami i chce, by planowanie przeszło swoistą rewolucję cyfrową? Przecież część mieszkańców, wykluczonych cyfrowo, może zostać poszkodowana. No i nie wszystkie samorządy są przygotowane do tego, by debatować nad dokumentami planistycznymi zdalnie.
O reformie ustawy o planowaniu przestrzennym mówi się prawie od roku. Samorządy podnosiły kwestię kosztów, jakie się z tym wiążą. Ale analizy pokazują, że posiadanie planu jest w ostateczności tańsze niż jego brak. Powszechnie wiadomo, że kryzys wyzwala impuls do zmiany, stąd nasza propozycja, by właśnie teraz usprawnić, dzięki narzędziom cyfrowym, procesy planistyczne. Jeżeli chcemy szybciej wyjść z kryzysu wywołanego przez COVID-19, to ta faza przygotowania musi toczyć się szybciej. Tak by niezwłocznie po zniesieniu ograniczeń w życiu społeczno-gospodarczym inwestycje weszły w fazę realizacji.
Sądzi pan, że samorządy i mieszkańcy są na to przygotowani?
Rewolucja cyfrowa przyniesie korzyści także gminom. Jeżeli zaś chodzi o kontakt z obywatelem, to nie mamy dziś bariery w postaci braku komputerów czy internetu. Nie wszyscy mają jeszcze profil zaufany, dlatego proponujemy, by swoje wnioski, uwagi składali za pomocą e-maila czy formularza na stronie urzędu gminy. Nie bałbym się też debat publicznych online. Wiele osób przeprowadza zdalnie konferencje, spotkania i dla JST też nie powinno to stanowić trudności. Będziemy wraz z resortem cyfryzacji je w tym wspierać.
Wyłożenie planu miejscowego na BIP będzie czytelne dla radnych i dla mieszkańców?
Dziś, w dobie cyfryzacji, większość osób posługuje się narzędziami informatycznymi. Ale, co ważne, nie wyłączamy tradycyjnych form wniesienia wniosku czy sprzeciwu. Nadal w taki sposób będzie można to zrobić. Jeszcze raz podkreślę, że celem jest szybkie przygotowanie procesu inwestycyjnego, na którym wszyscy, także samorządy, skorzystają.