Wejście w życie 17 grudnia rozporządzenia o wizyjnym systemie kontroli magazynowania odpadów stawia samorządy przed trudnym wyzwaniem. Muszą one poprawić, uzupełnić, a często wręcz wymienić zainstalowany przed niespełna rokiem system
Mateusz Karciarz prawnik w Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy sp.k. w Poznaniu / DGP

– Spełniający wymagania rozporządzenia system monitoringu wizyjnego kosztuje od pół do nawet czterech milionów złotych – mówi Tomasz Uciński, prezes Krajowej Izby Gospodarki Odpadami reprezentującej zakłady komunalne. – Wydatek stanowią m.in. kamery o rozdzielczości osiem megapikseli, które zgodnie z nowymi wymogami trzeba zainstalować na składowiskach – dodaje. Tyle że mało kto takie ma, bo w obowiązującej od lutego ustawie o odpadach konkretnych wymogów nie było.

Co więcej, kamery trzeba będzie ustawić w konkretnych miejscach, na prawie całym składowisku. – To oznacza konieczność postawienia słupów energetycznych, by było z czego zasilać urządzenia – zauważa dr inż. Jacek Pietrzyk z opolskiej spółki Atmoterm S.A., zajmującej się doradztwem w zakresie ochrony środowiska. Większość składowisk takiej sieci energetycznej nie ma i teraz musi zlecić projekt, zatwierdzić go, a to wymaga czasu. – Do tego wszystkiego dochodzą procedury przetargowe – uzupełnia Tomasz Uciński.

I uczciwie się przyznaje, że nie ma szans, by koszaliński zakład, któremu szefuje, zdążył się wyrobić do 17 grudnia, czyli do dnia wejścia w życie rozporządzenia w sprawie wizyjnego systemu kontroli miejsca magazynowania lub składowania odpadów. – Do ogłoszonego przez nas przetargu nikt się nie zgłosił – wyjaśnia i dodaje, że liczy na odsunięcie wejścia w życie przepisów lub przynajmniej niekaranie za ich niewykonanie. Liczą na to także samorządowcy, którzy zwracają uwagę, że na realizację nowego obowiązku ich zakłady z uwagi na konieczność ogłoszenia przetargów miały zbyt mało czasu – rozporządzenie zostało wydane z trzymiesięcznym vacatio legis. Czy tak się stanie? Czekamy na odpowiedź na nasze pytania od głównego inspektora ochrony środowiska i z resortu klimatu.

Przepisy o monitoringu wizyjnym odpadów obowiązują od nieco ponad trzech kwartałów, a zarządzający składowiskami czy punktami ich magazynowania znów muszą im się bacznie przyjrzeć. W międzyczasie regulacje te zmieniła obowiązująca od 6 września nowelizacja ustawy o porządku i czystości w gminach (Dz.U. z 2019 r. poz. 1579). A 17 grudnia wchodzi oczekiwane przez branżę rozporządzenie ministra środowiska z 29 sierpnia 2019 r. w sprawie wizyjnego systemu kontroli miejsca magazynowania lub składowania odpadów (Dz.U. poz. 1755). Do jego wymogów trzeba będzie obowiązkowo dostosować rodzaj, sposób ustawienia i działania kamer.
ok. 22 mln odpadów komunalnych czeka obecnie na przetworzenie
od 5 tys. zł do 1 mln zł wynosi kara administracyjna za niewywiązanie się z obowiązku monitoringu
Zgodnie z ustawą z 14 grudnia 2012 r. o odpadach (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 701; ost.zm. Dz.U. z 2019 r. poz. 1579) monitoringowi podlegają składowiska i miejsca magazynowania śmieci, w tym komunalnych, o ile do ich prowadzenia niezbędne jest odpowiednie zezwolenie bądź pozwolenie określone w art. 6a (nie dotyczy to wstępnego magazynowania odpadów przez ich wytwórcę – red.). – Trzeba przy tym pamiętać, że nie zawsze te odpady, które są zbierane czy przetwarzane, gmina magazynuje – zwraca uwagę Mateusz Karciarz, prawnik z kancelarii Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy. Jeżeli są one tylko segregowane i od razu przekazywane do przetworzenia, to systemu wizyjnego nie potrzeba. Pytanie jednak, czy takie szybkie oddanie jest realne, bo możliwości przetwarzania odpadów wciąż jest zbyt mało. Jak mówi nam Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich RP, na przetworzenie czeka obecnie ok. 22 mln ton odpadów komunalnych (to blisko dwa razy więcej niż jest zbieranych w ciągu roku). A jeżeli śmieci w jakieś miejsce się zwozi i magazynuje, np. do bazy przeładunkowej, to już potrzeba na to zezwolenia, a tym samym musi tam być zainstalowany monitoring.

Potrzebna sieć energetyczna

– Ci, którzy już zastosowali u siebie monitoring, mogą go teraz przenieść sobie do domu – irytuje się Leszek Świętalski, narzekając na ciągłe zmiany przepisów. – Tego obawialiśmy się, że rozporządzenie wejdzie w życie dużo później niż ustawa i tak się stało. Teraz widzimy tego efekt – dodaje przedstawiciel małych samorządów (czytaj też opinię Mateusza Karciarza). A dr inż. Jacek Pietrzyk, ekspert w dziedzinie odpadów z opolskiej spółki Atmoterm S.A., zwraca uwagę, że nie chodzi tylko o wymianę kamer, które muszą mieć odpowiednie parametry techniczne. Tłumaczy, że by spełnić określone w rozporządzeniu odległości – ustalające, co muszą obejmować kamery – trzeba ustawić je prawie na całym składowisku czy terenie magazynowania. A to oznacza konieczność postawienia tam słupów energetycznych, żeby było z czego zasilać urządzenia. Tymczasem zdecydowana większość składowisk takiej wewnętrznej sieci nie ma. Kolejny problem to konieczność zakupu urządzeń podtrzymujących zasilanie monitoringu (np. generatorów) – zgodnie z przepisami energii musi starczyć na dwie godziny pracy urządzenia w sytuacji, gdy zabraknie prądu.
WAŻNE Zgodnie z prawem praktycznie wszystkie odpady komunalne, w tym także osady ściekowe, o ile są magazynowane lub składowane, muszą być monitorowane.

Palne śmieci – przepisy zaostrzone

O ile zwykłe odpady wymagają tylko monitoringu, o tyle już przy łatwopalnych system kamer powinien umożliwiać ich obserwowanie w czasie rzeczywistym przez wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska. Chodzi o te śmieci, które są wymienione w art. 25 ust. 6f ustawy o odpadach (m.in. papier, drewno, odpady wielkogabarytowe). Niestety, zalicza się do nich także duża grupa śmieci komunalnych. A to poza generatorem prądu wymaga też przekazania wojewódzkiemu inspektorowi loginu i hasła do strony internetowej, na której można śledzić obraz z kamer. Tymczasem jak zauważa Jacek Pietrzyk, mimo iż od wprowadzenia tego obowiązku minęło trochę czasu, to wciąż nie bardzo wiadomo, jak bezpiecznie takie uprawnienia przekazać – by informacje nie dostały się w niepowołane ręce. Poza tym wcale nie jest łatwo o specjalistów, którzy taki system zechcą prowadzić – dodaje ekspert.
To określa rozporządzenie
1. System kontroli ma co do zasady zarejestrować obraz obejmujący:
• całą powierzchnię magazynowanych lub składowanych odpadów,
• drogi dojazdowe (do 15 m od krawędzi zewnętrznej magazynowanych lub składowanych odpadów),
• pas zewnętrzny o szerokości 5 m od odpadów (jeśli właściciel terenu ma tytuł prawny do węższego pasa – to ten pas),
• pas o minimum 15 m od krawędzi zewnętrznej odpadów do środka, gdy miejsce magazynowania (składowania) przekracza 2 ha,
• odrębne regulacje dotyczą odpadów umieszczonych w zamkniętych pomieszczeniach czy np. silosach.
2. Parametry urządzeń systemu kontroli mają spełniać co najmniej wymagania normy PN-EN 62676-4: 2015-06 Systemy dozoru wizyjnego stosowane w zabezpieczeniach – Część 4; a kamery powinny być dostosowane do działania przez noc i dzień. Ponadto muszą spełniać odpowiednie funkcje, np. zatrzymania obrazu czy wykonania kopii.
3. Pojemność nośnika ma być na tyle duża, by umożliwić miesięczne przechowywanie zebranych danych. Nośnik musi być zabezpieczony przed ich utratą, szkodliwym działaniem środków chemicznych, temperatury, światła, promieniowania lub pożaru oraz przed uszkodzeniami mechanicznymi, a także dostępem osób nieuprawnionych. Dodatkowo, od 22 lutego 2021 r. pomieszczenie, w którym znajduje się nośnik, ma stanowić odrębną strefę pożarową.
4. Konieczność zastosowania urządzenia zasilającego, które pozwoli na działanie w razie awarii prądu minimum przez dwie godziny.
5. System ma być dostępny w czasie rzeczywistym dla właściwego WIOŚ, o ile składowane czy magazynowane są:
1) paliwo alternatywne oraz odpady przeznaczone bezpośrednio do produkcji takiego paliwa,
2) papier oraz tektura,
3) tekstylia,
4) odpady wielkogabarytowe, z wyłączeniem metali,
5) tworzywa sztuczne, w tym folia, opony i inne odpady z gumy,
6) drewno i odpady drewnopochodne,
7) odpady pochodzące z przetwarzania odpadów komunalnych, z wyłączeniem tych z termicznego przetwarzania,
8) odpady wielomateriałowe złożone z materiałów takich jak np. papier, plastik, drewno czy tekstylia. Opr. ZJ

Tu kamer nie potrzeba

Wyjątków od obowiązku stosowania monitoringu jest niewiele. Dotyczy to niektórych odpadów niepalnych, które są wymienione w ustawie. I tak kamery nie są potrzebne w miejscach, gdzie składowane są popioły, żużel, gips, fosfogipsy oraz wydobyta w trakcie robót budowlanych niezanieczyszczona ziemia. Ale jest jeszcze jeden istotny dla samorządów wyjątek. Otóż okazuje się, że systemu wizyjnego nie trzeba mieć w punktach selektywnej zbiórki odpadów (PSZOK) prowadzonych samodzielnie przez gminę lub wspólnie z inną gminą czy gminami. Wynika to z art. 45 ust. 1 pkt 11 ustawy o odpadach, który wylicza podmioty niepotrzebujące zezwolenia na zbieranie czy przetwarzanie śmieci. Przy czym jeśli taki punkt jest prowadzony przez spółkę gminną lub inny podmiot, to już takiego zwolnienia nie ma.

opinia eksperta

Kto przestrzegał przepisów, zapłaci dwa razy

Mateusz Karciarz prawnik w Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy sp.k. w Poznaniu
Generalny obowiązek prowadzenia wizyjnego systemu kontroli miejsca magazynowania lub składowania odpadów został wprowadzony w ustawie o odpadach od 22 lutego 2019 r. Jednak dopiero 17 grudnia 2019 r. wejdzie w życie rozporządzenie, które uszczegóławia zasady prowadzenia tego monitoringu. Problem braku zbieżności obu tych dat niejednokrotnie był sygnalizowany Ministerstwu Środowiska, zwłaszcza w kontekście ponoszenia – w wielu przypadkach – podwójnych kosztów wprowadzenia takiego monitoringu.
Nierzadko mogą one sięgać kilkudziesięciu tysięcy złotych (lub nawet więcej). Wiele podmiotów chcąc bowiem zrealizować obowiązek posiadania wizyjnego systemu kontroli, wprowadziło go już przed 22 lutego 2019 r. (ponosząc przy tym niemałe koszty), a teraz po raz drugi muszą się przygotować do wdrożenia tego obowiązku, tym razem już spełniając wymagania określone w rozporządzeniu. Efektem tego całego zamieszania jest sytuacja, na której najlepiej wyjdą podmioty, które czekały z wprowadzeniem monitoringu do czasu pojawienia się rozporządzenia ministra środowiska. Podmioty takie nie muszą bowiem dwukrotnie ponosić kosztów. Tymczasem to racjonalny ustawodawca, wprowadzając obowiązek, który podlega uszczegółowieniu w akcie wykonawczym do ustawy (właściwym rozporządzeniu), na dodatek mając długi (sześciomiesięczny) okres vacatio legis, powinien zrobić wszystko, aby rozporządzenie zostało wydane w terminie wejścia w życie przepisów ustawy.