To niejedyny paradoks, który wynika z projektowanych przepisów. Wywóz odpadów ze 120-litrowego worka ma być bowiem prawie trzy razy droższy niż z pojemnika o tej samej objętości.

Samorządowcy alarmują, że maksymalne stawki opłat za odbiór firmowych śmieci, które znalazły się w projekcie ustawy o czystości i porządku w gminach, są zbyt niskie. Niższe od tych, które obowiązują dzisiaj

W ustalaniu opłat za odpady komunalne odbierane od firm panuje wolnoamerykanka. Dla przykładu – za 1100-litrowy pojemnik przedsiębiorca w Rzeszowie płaci obecnie 411 zł, w Gdyni – tylko 60 zł. Jednak i w pierwszym, i w drugim przypadku są to stawki wyższe od tych, które przewiduje procedowany właśnie w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Jeśli wszedłby on w życie w obecnym brzmieniu, za tej wielkości pojemnik firmy płaciłyby maksymalnie jedyne 54,17 zł. A to często za mało, by odbieranie tych śmieci się opłacało. – Wszystko wskazuje, że mieszkańcy będą dopłacali do tego, co jest wywożone z nieruchomości niezamieszkanych – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich. – Będziemy występowali o zmianę tego przepisu, by stawki uwzględniały ponoszone przez nas koszty. Nie można liczyć, że zbilansujemy to w inny sposób. Zasada solidaryzmu nie polega na tym, że mieszkańcy mają dopłacać do przedsiębiorców – konkluduje Wójcik.

O to, czy maksymalne stawki rząd ustawił właściwie, zapytaliśmy też Tomasza Ucińskiego, prezesa Krajowej Izby Gospodarki Odpadami zrzeszającej komunalne spółki. – Są może miasta, które w projektowanej stawce się zmieszczą. Ale są i takie, dla których będzie ona zbyt niska – mówi. Dodaje, że zarządzane przez niego Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Koszalinie w nowych widełkach ledwo się mieści. Zdaniem Ucińskiego stawki za odbiór śmieci powinny być ustalane lokalnie. – A to, czy ich wysokość jest zasadna, może sprawdzić RIO lub UOKiK – dodaje. A Mateusz Karciarz, prawnik z kancelarii Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy sp.k. w Poznaniu, zwraca uwagę, że przy takich stawkach nie tylko gminne, ale i prywatne firmy odpadowe nie zechcą odbierać śmieci od przedsiębiorców. Tymczasem resort środowiska wprowadzenie górnego limitu opłat dla firm tłumaczy wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. TK orzekł w 2013 r., że brak maksymalnych stawek za odbiór odpadów z nieruchomości niezamieszkanych jest niekonstytucyjny.

Choć prace nad projektem nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach toczą się już w Sejmie, to samorządowcy wciąż znajdują w rządowej propozycji wątpliwe zapisy. Jeden z nich dotyczy stawek za odpady komunalne odbierane z nieruchomości niezamieszkałych, czyli zazwyczaj od firm. Z art. 6k ust. 2a pkt 5 projektowanej nowelizacji wynika bowiem, że wartość maksymalnej stawki opłaty w przypadku odpadów zbieranych przez przedsiębiorców selektywnie, w pojemnikach o pojemności 1100 litrów określono jako 3,2 proc. przeciętnego miesięcznego dochodu rozporządzalnego na jedną osobę ogółem, natomiast w workach o pojemności 120 litrów – jako jeden procent ww. dochodu. Ponadto za pojemniki lub worki o mniejszej lub większej pojemności stawki opłaty mają być ustalane w wysokości proporcjonalnej do ich pojemności. Konsekwencją takiego zapisu jest absurdalna sytuacja. Otóż maksymalne stawki dla przedsiębiorców mają być znacznie niższe od tych, które już dziś obowiązują w wielu miastach (przy czym ich wysokość jest obecnie bardzo zróżnicowana). Co więcej, projektowane opłaty dla firm mogą okazać się niższe od tych, które uiszczają w niektórych miejscowościach mieszkańcy za odpady segregowane. A to nie jedyny absurd – z projektu nowelizacji wynika bowiem, że odbiór firmowych śmieci z 120-litrowego pojemnika będzie niemal trzykrotnie tańszy niż odbiór odpadów z foliowego worka o takiej samej pojemności [ramka].

Brak uzasadnienia

Gminni urzędnicy już ostrzegają, że ograniczenie stawek dla przedsiębiorców spowoduje, że wzrosną opłaty dla mieszkańców. A to dlatego, że zgodnie z obowiązującymi przepisami samorząd nie może ani mieć zysków z gospodarki odpadami komunalnymi, ani ponosić z tego tytułu strat. Zaskoczenia projektowaną nowelizacją nie kryją także eksperci. – Biorąc pod uwagę obecnie stosowane przez JST stawki dla nieruchomości niezamieszkałych, maksymalne poziomy ustalone w projekcie dziwią – stwierdza Maciej Kiełbus, partner w kancelarii Dr Krystian Ziemski & Partners, zajmujący się odpadami komunalnymi. – Tym bardziej że RIO, które kontrolują stawki opłat za odbiór śmieci w poszczególnych gminach, nie miały zastrzeżeń do ich obecnej wysokości – dodaje prawnik. Zwraca też uwagę, że podobna sytuacja jest przy ustaleniu maksymalnych stawek z działek rekreacyjnych. – Rocznie nie można będzie wziąć od właściciela takiej posesji więcej niż 169 zł, a to zdecydowanie za mało, chociażby licząc tylko dojazdy do tych nieruchomości w ciągu roku. Bo przecież nie wiadomo, czy na działce ktoś był, czy stoi pusta, podjechać i sprawdzić, czy są wystawione śmieci trzeba – mówi ekspert.

Wymaga tego TK

O wyjaśnienie tego paradoksu poprosiliśmy resort środowiska. Ministerstwo tłumaczy nam, że ustalenie maksymalnej stawki ma związek z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 28 listopada 2013 r. (sygn. akt K 17/12). Orzekł on, że art. 6k ust. 1 i 2 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach w zakresie, w jakim nie przewiduje maksymalnej wysokości opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi na nieruchomościach niezamieszkałych przez mieszkańców, jest niezgodny z art. 84 i art. 217 konstytucji. Resort naprawił ten zapis projektowaną nowelizacją, przy czym wyliczeń dokonano w oparciu o wyniki ankiet przeprowadzonych na początku poprzedniego roku w gminach. Zgodnie z tymi danymi maksymalna stawka za 2018 r. (podana też w OSR do projektu) wyniosła 51,10 zł. MŚ nie skorygowało tych wyliczeń po tym, jak pod koniec ub. r. i na początku bieżącego opłaty za odpady w wielu samorządach znacząco wzrosły. Dlaczego? Na to pytanie odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Jednak zdaniem Mateusza Karciarza, prawnika w Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i Wspólnicy sp.k. w Poznaniu, w ten sposób zostaje naruszona podstawowa zasada w ochronie środowiska, że za odpady płaci zanieczyszczający.
Najwyżej tyle mają zapłacić przedsiębiorcy
Zgodnie z projektem nowelizacji stawki będą wynosiły:
pojemnik 1100 l – 54,17 zł (3,2 proc. x 1693 zł*)
pojemnik 120 l5,9 zł (54,17 zł x 120:1100)
worek 120 l 16,93 zł (1693zł x 1 proc.)
*wg komunikatu GUS z 27 marca 2019 – tyle wymosi przeciętny miesięczny dochód rozporządzalny na 1 osobę w 2018 r. wyniósł 1693 zł
A tyle kosztuje to ich obecnie
Opłaty za odpady komunalne odbierane od firm, które w poszczególnych miastach są bardzo zróżnicowane i znacząco przekraczają maksymalne stawki z projektu, wynoszą w:
Gdańsku: pojemnik 120 l – 16 zł, pojemnik 1100 l – 127 zł
Gdyni: pojemnik 120 l – 7 zł, pojemnik 1100 l – 60zł.
Wrocławiu: pojemnik 120 l – 18,57 zł, pojemnik 1100 l – 154,73 zł
Krakowie: pojemnik 120 l – 14 zł, pojemnik 1100 l – 65 zł
Rzeszowie: pojemnik 120 l – 61 zł, pojemnik 1100 l – 411 zł
Białymstoku: pojemnik 120l – 12 zł, pojemnik 1100l – 77 zł