Warszawa będzie drugim Neapolem – ostrzega resort środowiska. Władze stolicy uspokajają, że śmieci nie będą zalegać na ulicach, a winę zrzucają na rząd

Sytuacja wokół warszawskich śmieci staje się coraz bardziej napięta. Wczoraj głos w tej sprawie zabrał szef resortu środowiska. – Grozi nam paraliż śmieciowy. Został miesiąc, można go jeszcze w miarę sensownie wykorzystać – powiedział minister Henryk Kowalczyk, zwracając uwagę, że nieodbieranie odpadów na terenie miasta rodzi zagrożenie sanitarno-epidemiologiczne. Jego zdaniem są bardzo małe szanse na to, że władze Warszawy zdążą z przetargiem na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych zgodnie z nowymi zasadami (selektywna zbiórka na pięć frakcji). Stąd widmo śmieci zalegających na ulicach – tak jak latem na warszawskim Mokotowie, gdy doszło do zamieszania po zmianie firmy odbierającej śmieci.

Co w takiej sytuacji? – Ministerstwo nie może odbierać śmieci zamiast prezydenta Warszawy. Mamy tylko możliwość ingerencji poprzez kontrole inspekcji ochrony środowiska, jeśli odpady będą zalegały w nieodpowiednich miejscach. To się wiąże oczywiście z potencjalnymi karami nakładanymi na właściciela odpadów, czyli na miasto – stwierdził dopytywany przez nas minister Kowalczyk.