Dziś mija ustawowy termin na przedstawienie przez samorządy projektów budżetów na 2019 r. Nie wszyscy zdążą.
Zgodnie z ustawą o finansach publicznych samorządy co roku muszą przygotować projekty uchwał budżetowych na rok następny najpóźniej do 15 listopada. Nie wszyscy wywiązują się z tego obowiązku. W 2010 r. tylko nieco ponad połowa samorządów przedłożyła projekty w ustawowym terminie. W ostatnich latach ten wynik poprawił się do 70–80 proc.
Jak wyglądają plany finansowe wybranych miast na 2019 r. / Dziennik Gazeta Prawna
Na razie nie wszystkie miasta chcą się dzielić szczegółami. – Trwają jeszcze ostatnie prace nad projektem budżetu. Pojawi się on w biuletynie informacji publicznej najprawdopodobniej w czwartek po południu – mówi Beata Krzyżanowska, rzeczniczka prezydenta Lublina. Urzędnicy z Krakowa twierdzą, że informacje o przyszłorocznym planie finansowym miasta będą w stanie przekazać najwcześniej jutro.
Inne miasta już zaczynają odsłaniać karty. Warszawa stawia na zbijanie długu. Jak informuje nas ratusz, wydatki pozostaną na podobnym poziomie (prawie 3 mld zł na koniec tego roku i planowane ok. 2,9 mld na rok przyszły). Za to poziom zadłużenia ma spaść z 28 proc. dochodów do 22,8 proc. na koniec 2019 r.
– Miasto jest bezpieczne, jeśli chodzi o poziom zadłużenia. Duże inwestycje, takie jak metro, będą kontynuowane. Tak samo jak mniejsze przedsięwzięcia, np. edukacyjne – mówi DGP ustępująca prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Wzrost inwestycji planuje Gdańsk. W przyszłym roku wydatki majątkowe mają wynieść ponad 823 mln zł (w tym roku jest poniżej 800 mln). W efekcie zwiększy się skala zobowiązań finansowych miasta – z 25 proc. do prawie 35 proc. rocznych dochodów.
Zdaniem samorządowców i ekspertów w większości miast należy oczekiwać wydatków na podobnym lub większym poziomie niż teraz. – Mamy końcówkę perspektywy unijnej, więc miasta chcą w maksymalnym stopniu wykorzystać szansę na konsumpcję środków unijnych, do których potrzebny jest wkład własny. Trzeba pamiętać, że mówimy jednak o planach, a one są zawsze wyższe niż faktyczne wykonanie na koniec roku – mówi dr Aleksander Nelicki, ekspert od finansów komunalnych.
Choć projekty budżetów trzeba zawsze przygotować do 15 listopada, to w tym roku sytuacja jest inna niż zazwyczaj. Powód: niedawne wybory.
W wielu miejscach w Polsce dojdzie do zmiany władzy. A to oznacza, że projekty budżetów przygotowały ekipy, które lada moment oddadzą stery komuś innemu. Prace często ruszają w okolicach września. – Szykowanie budżetu dla swojego następcy jest jak szykowanie go dla siebie – przekonuje Hanna Gronkiewicz-Waltz. – Trzeba pamiętać, że oprócz budżetu jest jeszcze WPF – wieloletnia prognoza finansowa, która musi być realna. I to ona wskazuje, w jakim kierunku powinien iść budżet. Oczywiście będzie on opracowany jeszcze przez tę radę, natomiast głosować nad nim będzie już nowa – dodaje.
W niektórych samorządach – zwłaszcza tam, gdzie właśnie zmieniła się opcja polityczna u władzy – w dopiero co opracowanych dokumentach mogą się pojawić korekty. Jak daleko idące? Pole manewru raczej nie jest zbyt duże. – Około 80–85 proc. to wydatki sztywne, takie jak na cele oświatowe czy administracyjne – mówi Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich. Jak dodaje, niektóre inwestycje są realizowane w pewnej sekwencji, inne zaś wymagają długich przygotowań. – Jeśli ktoś wchodzi w środek inwestycji rozplanowanej np. na dwa lata, to nie jest łatwo podjąć decyzję o jej zaprzestaniu i tym samym zmarnowaniu już wydanych pieniędzy – wskazuje Kubalski.
Przy tej okazji samorządowcy kolejny raz wracają do postulatów, by wybory lokalne organizować nie jesienią, lecz wiosną. Tak odbyły się zresztą pierwsze wybory samorządowe – w maju 1990 r. Przesunięcie ich na terminy późnojesienne wynikało z szykowanej przez rząd Jerzego Buzka reformy, wprowadzającej 16 samorządowych województw i powiaty.
Drugi powód, dla którego sytuacja z przygotowaniem budżetów jest inna niż zazwyczaj, to fakt, że będzie to pierwszy plan finansowy w dłuższej, bo pięcioletniej kadencji nowych władz. Do tej pory były to 4 lata. – Dłuższa kadencja daje większą swobodę działania w planowaniu inwestycji – wskazuje dr Nelicki.
Grzegorz Kubalski zwraca uwagę, że budżet jest dokumentem jednorocznym. – W związku z tym długość kadencji nie ma żadnego znaczenia. To powoduje jedynie, że zamiast czterech takich dokumentów, trzeba będzie przygotować pięć. Można co najwyżej się zastanawiać, czy dłuższa kadencja nie ma wpływu na WPF. Władze samorządowe mają teraz pięć lat na rozplanowanie swoich działań inwestycyjnych, dlatego mogą je planować w innym horyzoncie czasowym. Ale pamiętajmy, że różnica czasowa nie jest aż tak znacząca – uważa Kubalski.
W większości miast należy oczekiwać wydatków na podobnym poziomie