Informacje na temat wykorzystania krajowych i regionalnych środków europejskich przedstawiono na ostatnim posiedzeniu Sejmu na wniosek Prawa i Sprawiedliwości.
– Na koniec września średni poziom wykorzystania funduszy unijnych w kontraktacji w programach krajowych wynosił 67 proc. dostępnych środków, natomiast w RPO tylko 59 proc. – podał Hamryszczak.
Wymienił też regiony, które najbardziej odstają od reszty. Mowa o województwach: lubelskim, świętokrzyskim, podlaskim i warmińsko-mazurskim. Według danych na 30 września br. w RPO wciąż jest zagrożona kwota 34 mln euro na Podlasiu i 29 mln euro na Warmii i Mazurach. Niewiele lepiej jest w Świętokrzyskiem (22 mln euro), Śląskiem (13 mln euro) i Małopolskiem (blisko 10 mln euro).
Według ministerstwa głównymi czynnikami, które wpłynęły na opóźnienia w realizacji RPO, są m.in. zbyt późne przyjęcia kryteriów wyboru projektów, co w konsekwencji opóźniło ogłaszanie konkursów.
Wypowiedź wiceministra oburzyła samorządowców, których wywołano do tablicy jako niechlubne przykłady niewykorzystywania środków UE. Ostro zareagowali członkowie zarządów regionu śląskiego, warmińsko-mazurskiego i zachodniopomorskiego. W ich ocenie zarzuty ministerstwa wpisują się w element politycznej gry i zwyczajnie mijają się z prawdą.
Samorządowcy zapewnili, że nie ma ryzyka, aby ich województwa miały stracić jakiekolwiek pieniądze z UE. – Województwo śląskie wyda każde unijne euro dla dobra regionu i jego mieszkańców – mówi micemarszałek woj. śląskiego Michał Gramatyka. Analogiczną deklaracje złożył Miron Sycz, wicemarszałek woj. warmińsko-mazurskiego.