Jeśli wójt, burmistrz czy prezydent miasta zostanie tymczasowo aresztowany, na jego stanowisko przyjdzie osoba wyznaczona przez premiera. Do tej pory było to niemożliwe, jeśli włodarze mieli swoich zastępców.
ikona lupy />
Dr Stefan Płażek adwokat, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego / Dziennik Gazeta Prawna
Taki zapis znalazł się w projekcie założeń do ustawy o jawności życia publicznego, który w tym tygodniu został zaprezentowany przez Mariusza Kamińskiego, ministra koordynatora ds. służb specjalnych.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami w przypadku przemijającej przeszkody w wykonywaniu zadań i kompetencji np. wójta – spowodowanej m.in. tymczasowym aresztowaniem czy odbywaniem kary pozbawienia wolności wymierzonej za przestępstwo nieumyślne – zadania i kompetencje z automatu są przejmowane przez zastępcę włodarza. Dopiero jeśli go nie ma lub on także trafi za kraty, premier może wyznaczyć gminie osobę, która zastępuje samorządowca. Takie przepisy pojawiły się w 2005 r. w art. 28g ustawy z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1875 ze zm.). Miało to ukrócić liczne przypadki rządzenia włodarzy zza krat.
Zastępca blokuje komisarza
Jak to wygląda w praktyce? W połowie czerwca na wniosek CBA i prokuratury burmistrz miasta i gminy Połaniec został tymczasowo aresztowany. – Zgodnie z procedurą powiadomiliśmy o tym wojewodę, który zawnioskował do premiera o wyznaczenie osoby, która ma zastąpić prezydenta. Do takiego wyznaczenia doszło w ciągu dwóch tygodni – mówi Mieczysław Machulak, sekretarz gminy Połaniec.
– Jeśli prezydent miałby zastępcę, to zgodnie z przepisami premier nie mógłby delegować takiej osoby – wskazuje.
W lipcu tymczasowy areszt został uchylony przez sąd i prezydent wrócił do pracy.
Z naszych informacji wynika, że komisarzem został lokalny działacz PiS. I właśnie przed takimi przypadkami przestrzega opozycja. – Mogę sobie wyobrazić taką sytuację, że pisowska prokuratura stawia zarzuty prezydentom dużych miast, a sąd zgadza się, aby trafili oni na kilka miesięcy do aresztu. W trakcie postępowania okazuje się, że zarzuty są bezpodstawne i te osoby wracają na urząd. Niestety, w tym czasie komisarz przysłany z automatu zdąży narobić już wiele szkód – przestrzega Marta Golbik z Platformy Obywatelskiej. – Zwolni część urzędników, zatrudni swoich, a w międzyczasie będzie szukał haków na aresztowanego prezydenta – dodaje.
Więcej zimnej krwi zachowuje PSL, który borykał się przecież z zatrzymaniami związanych z nim samorządowców.
– Poczekajmy na projekt i szczegółowe rozwiązania, które wpłyną do Sejmu – mityguje Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes PSL. – Ale oczywiście istnieje obawa, że taki przepis może być narzędziem w nadchodzącej kampanii wyborczej – zaznacza.
Wspólnota decyduje
Samorządy również nie zgadzają się na propozycje Kamińskiego.
– Nie można wprowadzać komisarza, jeśli nie mamy pewności, że ktoś popełnił przestępstwo. Do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia przez sąd nie może być takich ruchów. Przez takie zabiegi cała wspólnota otrzymuje wotum nieufności od rządzących. Już widzę, jak premier będzie się tłumaczył, że musiał wprowadzić komisarzy, bo prawo go do tego obliguje – oburza się Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
– Będziemy się stanowczo sprzeciwiać tego typu rozwiązaniu. Wprowadzenie tego przepisu będzie kolejnym dowodem na to, że mamy coraz mniej samorządu w samorządzie – dodaje.
Pojawiają się też obrońcy tego rozwiązania. Oczywiście po stronie ekipy rządzącej.
– Nie może być zarzutu, że to jest polityczne narzędzie, bo to sąd będzie decydował o tymczasowym areszcie. Teraz zastępca wykonuje wolę wójta, który jest pozbawiony wolności, a to prowadzi do patologii. Wielokrotnie były tego typu sytuacje – zauważa Piotr Uściński, poseł PiS i były starosta wołomiński. – Powierzenie czasowego pełnienia obowiązków osobie, która była związana z aresztowanym, może prowadzić do różnego rodzaju matactw w prowadzonym postępowaniu – wyjaśnia.
Także prawnicy, którzy pracują w administracji rządowej, przekonują, że taki przepis jest jak najbardziej zasadny. – Tymczasowe aresztowanie jest poważnym środkiem zapobiegawczym. Dlatego rozsądnym jest, aby na ten czas premier wyznaczał do pełnienia obowiązków osobę niezwiązaną z urzędem – stwierdza Mirosław Chrapusta, dyrektor wydziału prawnego i nadzoru w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim w Krakowie.
– Taki przepis nie będzie w sprzeczności z przyjętymi zasadami ustrojowymi, a także nie ma nic wspólnego z ograniczaniem samorządności – przekonuje.
Innego zdania jest Julia Pitera, która zajmowała się przepisami antykorupcyjnymi w poprzedniej ekipie rządowej.
– To jest skandal, bo przecież regułą demokratyczną jest podejmowanie decyzji w samorządzie przez osobę wybraną przez lokalną społeczność, a nie wyznaczoną przez premiera do wylansowania się przed kolejnymi wyborami – przekonuje Pitera.
– PiS w haniebny niedemokratyczny sposób dokonuje próby przejęcia samorządów – dodaje.
Eksperci proponują inne rozwiązanie tego problemu.
– Rządzenie zza krat nie jest dobre, powierzanie tego zastępcy też nie, bo ta osoba nie ma legitymacji społecznej, czyli nie była wybrana przez społeczeństwo, tylko powołana. PiS proponuje leczenie cholery dżumą – uważa Jerzy Stępień, współtwórca samorządów i były prezes TK. – W przypadku tymczasowego aresztowania samorządowca jego zadania powinien przejąć jeden z radnych delegowanych przez radę gminy. Inaczej proponowane rozwiązanie będzie prowadzić do jeszcze większej centralizacji, która prowadzi do niekonstytucyjności – przestrzega.
Ustawa o jawności życia publicznego ma zacząć obowiązywać od stycznia 2018 r.
OPINIA
Komisarz nie zlikwiduje układu
Zapowiedź i wstępne założenia ustawy o jawności w sektorze publicznym przyjmuję z uczuciami mieszanymi. Z jednej strony to bardzo dobrze, bo ustawa antykorupcyjna (o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne) świętowała w sierpniu 20 lat, a przez archaiczność sformułowań służy obecnie głównie już tylko do polowania na przeciwników politycznych, nie zaś ochrony interesów państwa. Z drugiej strony tego rodzaju zapowiedzi prezentowały już wszystkie poprzednie koalicje rządzące, a kończyło się tylko na dalszym psuciu ustawy i popisach elokwencji. Niemniej jednak jako zupełnie chybiony oceniam pomysł automatycznego zastępowania aresztowanego tymczasowo wójta przez rządowego komisarza. Nie sformułowano nawet wymogu, by musiał wiedzieć coś o danej gminie czy miał jakiekolwiek wykształcenie czy doświadczenie. Jeśli odsunięcie dotychczas w tej mierze kompetentnego zastępcy wójta miało by być podyktowane chęcią odsunięcia od władzy domniemanego układu, to po pierwsze jest to sprzeczne z zasadą domniemania niewinności, a po drugie sprzeczne z ideą samorządności. Wspólnota gminna ma prawo być rządzona przez osobę mającą mandat albo w postaci wyboru, albo w postaci uczciwego naboru. Jeśli już, to można w takim przypadku pomyśleć o czasowym przekazaniu władzy w ręce sekretarza gminy, jest to przecież urzędnik o najwyższych w gminie kwalifikacjach i jedyny w niej apolityczny.