Jakie są pana pierwsze wrażenia po zaprezentowaniu przez MKiŚ projektu nowelizacji ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach?

Projekt powstał podobno po konsultacjach z samorządami, jednak z jego treści nie wynikają rozwiązania, które ułatwiałyby i upraszczały gospodarkę odpadami w systemach gminnych. Jest tam za to ujętych wiele elementów, które przekładać się będą na wzrost kosztów systemowych oraz zwiększone zaangażowanie i pracochłonność przy obsłudze systemu.

Piotr Szewczyk prezes zarządu Rady Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych – Związku Pracodawców
ikona lupy />
Piotr Szewczyk prezes zarządu Rady Regionalnych Instalacji Przetwarzania Odpadów Komunalnych – Związku Pracodawców / Materiały prasowe
Jakie na przykład?

Wprowadzono mnóstwo ulg i zwolnień fakultatywnych, których kryteria przyznania są jednak dość enigmatyczne i wymagać będą dodatkowego zaangażowania ze strony pracowników gminy. Ustalanie ostrych kryteriów liczbowych dla lokalizacji punktów selektywnego zbierania odpadów komunalnych (PSZOK) wydaje się również mało zasadne – 5 km lub 50 tys. mieszkańców nie powinny być wielkością limitującą. W przypadku miasta liczącego 40 tys. i otaczającej go gminy o populacji 15 tys. mieszkańców wymagane będą dwa PSZOK-i lub też kombinacje z tymi mobilnymi. Z powodzeniem w takim systemie, nawet przy większej liczbie mieszkańców, wystarczy jeden dobrze zorganizowany i wyposażony oraz pracujący w określonych godzinach PSZOK. Także zwiększanie asortymentu odpadów, w tym odpadów rolniczych, przyjmowanych do PSZOK niepotrzebnie komplikuje system i wprowadza do systemów gminnych odpady, które nie powinny tam trafiać. Duże opony, agrowłókniny i folie rolnicze to przykłady tych odpadów, których trudno się pozbyć. Zaniepokojenie gmin i instalacji komunalnych budzi także rozbudowana sprawozdawczość, która zmienia dotychczasowy jej model. Wymóg przygotowania informacji w ciągu 14 dni na każde żądanie pod groźbą kary administracyjnej uważamy za bezcelowy.

Co zaliczyłby pan na plus w projekcie?

Krokiem w dobrą stronę jest możliwość korzystania przez gminy z baz danych przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych do weryfikacji deklaracji mieszkańców, natomiast nie uwzględniono już możliwości korzystania z bazy USC lub z bazy pomocy społecznej, która świadczona jest w ramach gminy, oraz innych baz będących w gestii samorządu gminnego. Ciekawym rozwiązaniem, ale mało realnym, jest naliczanie opłaty od ilości wytwarzanych odpadów. Ten temat już przerabialiśmy i kończyło się tym, że odnajdywaliśmy nasze odpady u sąsiada lub też na łonie natury. Interesującym rozwiązaniem jest też zbiorowe kompostowanie odpadów w zabudowie wielorodzinnej. O ile jednak wydaje się to możliwe w zabudowie bliźniaczej lub nawet czterolokalowej, choć może to budzić kontrowersje, to już w zabudowie wysokiej jest to trudne do wyobrażenia. Konsekwencje takiego działania mogą być przeciwne do zamierzeń.

Czego zabrakło w ministerialnej propozycji?

Zabrakło przepisu o konieczności bilansowania się systemów gminnych w kilkuletnich okresach, za to pozostała możliwość dopłacania z budżetu i całe rosnące grono ulg i zwolnień dla mieszkańców. Kto ma za to zapłacić? Brak możliwości korzystania z pozostałych baz danych, które są w dyspozycji gminy, wydaje się też dużym niedopatrzeniem. Czyżby RODO rządziło światem? Nie zniesiono także wskaźnika limitującego wysokość opłat naliczanych od gospodarstwa domowego w zależności od ilości zużytej wody. Jeden przypadek przeciekającej spłuczki pani z Warszawy spowodował, że w całej Polsce metoda ta została martwym przepisem. Brak jest także jakichkolwiek zachęt dla gmin do tworzenia PSZOK. Nie ma również zmian w wymaganych tylko polskim prawem, nielogicznych i kosztownych dla gmin poziomach składowania odpadów. Zawierają one dwa progi 30 proc. i 20 proc. niewymagane przez unijną dyrektywę.

Te poziomy to największy problem?

Wbrew logice i zapisom ustawowym za składowanie, które zgodnie z definicją z ustawy o odpadach jest „procesem unieszkodliwiania niebędącym procesem odzysku”, uznaje się procesy odzysku, jak np. budowa z gruzu i popiołów okrywy rekultywacyjnej lub drogi. Odzysk stoi wyżej w hierarchii postępowania z odpadami niż unieszkodliwianie. Totalne pomieszanie pojęć i hierarchii z dyrektywy, wprowadzone kilka lat temu do naszego prawa, wymaga naprawy. Przy braku odpowiedniej liczby instalacji termicznych gminy płacić będą znaczne kary z tego tytułu.

Nie rozwiązano także problemu wyłączającego z systemów gminnych nieruchomości, na których nie zamieszkują mieszkańcy. Powoduje to nieszczelność systemu oraz migracje odpadów do systemów gminnych bez transferu środków finansowych. Brakuje także szablonu, który byłby wzorcem do sporządzenia sprawozdania przez wójta lub marszałka województwa. Szablon taki ułatwiłby przygotowanie sprawozdania, a także umożliwiłby łatwiejsze poszukiwanie wybranych informacji w tym dokumencie.

Nie została także w żaden sposób uregulowana sprawa związków międzygminnych, które przejmują zadania od gmin w zakresie gospodarowania odpadami. Obecnie jest to pole niczyje, a w wielu wypadkach opiera się na wyrokach sądów i często zróżnicowanych interpretacjach organów. Jednoznaczne uregulowanie sytuacji, w której Związek, przejmując zadanie od gminy, przejmuje wszystkie prawa i obowiązki gminy, z pewnością zachęciłoby wiele samorządów do tworzenia tego typu podmiotów.

Dlaczego dziś tak się nie dzieje?

Obecny stan niejasności zniechęca gminy do wspólnego budowania instalacji komunalnych. Dochodzi do paradoksalnych i paranoicznych sytuacji, kiedy gminy, mając swoją własną, wybudowaną za samorządowe fundusze instalację, ogłaszają przetarg na zagospodarowanie odpadów. Współpraca samorządów w budowie i eksploatacji systemów gospodarki odpadami to podstawa wynikająca z ustawy. Wpłynęłoby to pozytywnie na jakość środowiska i koszty gospodarowania odpadami ponoszone przez mieszkańców. Jak widać, marzenia i nadzieje związane z projektem były większe, a realia okazały się mniej zadowalające, niż się tego spodziewaliśmy jako samorządy i jako instalacje komunalne, realizujące zadania będące w gestii samorządów.

Rozmawiał Krzysztof Bałękowski