Ministerstwo Środowiska ma pomysł, jak nakłonić mieszkańców do tego, aby oddzielnie zbierali plastik, metal i szkło. Wprowadzi wyższe różnice w cenach za odpadki.
10 zł – tyle płacą za wywóz śmieci segregowanych mieszkańcy gminy Jarosław (woj. dolnośląskie). 6 zł więcej płacą ci, którzy wszystkie odpady wyrzucają do jednego kosza. W gminie Pawłosiów (woj. podkarpackie) osoby, które prowadzą selektywną zbiórkę, płacą po 8 zł miesięcznie, pozostali o 5 zł więcej.
– Każda gmina sama ustala, jaka będzie różnica w cenie za odbiór śmieci zbieranych selektywnie i nieselektywnie. Są i takie miejscowości, gdzie różnice w opłacie za śmieci zmieszane a posegregowane wynoszą zaledwie 30 gr – mówi Leszek Świętalski ze Związku Gmin Wiejskich RP.
Wygląda jednak na to, że już w przyszłym roku będą one znacznie wyższe.
Kij zamiast marchewki
Obecnie przepisy wskazują jedynie, że opłata za śmieci niesegregowane musi być wyższa od tych zbieranych oddzielnie. Nie wskazują jednak o ile. Zdaniem Ministerstwa Środowiska niewielkie różnice w stawkach za śmieci nie zachęcają do segregacji. A to dla rządu poważny problem. Do końca 2020 roku 50 proc. papieru, metalu, tworzyw sztucznych i szkła ma trafiać do recyklingu – tak wynika z unijnej dyrektywy w sprawie odpadów. Jednak osiągnięcie tego celu wydaje się coraz bardziej nierealne. Obecnie bowiem wskaźnik ten wynosi zaledwie 26 proc. Co gorsza, drugi rok z rzędu praktycznie nie drgnął. „Istnieje realne zagrożenie nieosiągnięcia wymaganego poziomu, a co za tym idzie płacenia kar za niewywiązanie się z przepisów unijnych” – wskazuje resort. Dlatego szuka sposobów, aby temu zapobiec, i zamierza wprowadzić zmiany nowelizując ustawę z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach (t.j. Dz.U. z 2016 r., poz. 250 ze zm.). Chce w niej określić m.in. procentową różnicę pomiędzy stawkami opłat za odpady zbierane w sposób selektywny a odpadami zbieranymi w sposób nieselektywny.
„Trwają prace nad przygotowaniem oceny skutków regulacji tego projektu ustawy. Planuje się, że zostanie on przekazany do konsultacji publicznych w ciągu najbliższych kilku miesięcy” – dowiedzieliśmy się w resorcie środowiska.
MŚ na razie nie zdradza, jakie różnice w stawkach za śmieci mogą zostać wprowadzone.
Szczegółowe rozwiązania w tym zakresie zostaną przedstawione na etapie konsultacji społecznych projektu – usłyszeliśmy jedynie.
Ustawa określa maksymalne stawki / Dziennik Gazeta Prawna
Wiadomo, że kwota za śmieci niesegregowane nie może być wyższa niż dwukrotność maksymalnej stawki za śmieci zbierane selektywnie. Obecnie maksymalna stawka za odbiór nieczystości od jednego mieszkańca wynosi 27,72 zł, czyli osoby, które nie segregują, zapłacą nie więcej niż 55,44 zł miesięcznie za odbiór nieczystości.
Bez wyboru
Eksperci bez entuzjazmu odnoszą się do propozycji resortu. – Rzeczywiście teraz zdarza się tak, że radni nie różnicują znacznie opłat, bo nie chcą podpaść swoim wyborcom – przyznaje Leszek Świętalski.
W jego ocenie potrzebny jest cały pakiet zmian w ustalaniu opłat za śmieci.
– Po pierwsze z ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach powinno wynikać, że odpady trzeba zbierać tylko selektywnie, a niesegregowanie śmieci powinno być karane. Ponadto w przepisach powinno być wprost wskazane, jak wyliczyć stawkę za śmieci, wtedy nie byłoby tak, że w niektórych gminach odbiera się je za 5 zł, a w innych za 20 zł – dodaje.
Podobnie uważa dr Marek Goleń z Katedry Ekonomiki i Finansów Samorządu Terytorialnego w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.
– Na niewiele się zda podwyższenie opłat za śmieci niesegregowane. Przecież obecnie nie jest zdefiniowane, kiedy obowiązek segregowania śmieci jest spełniony. W efekcie zdarza się tak, że osoby, które deklarują, że odpady segregują, płacą niższą opłatę, a w praktyce 80 proc. śmieci oddają zmieszanych, a 20 proc. posegregowanych. Bez doprecyzowania tego w ustawie nie uda się osiągnąć celów określonych w unijnej dyrektywie – wyjaśnia.