Szeregowi nie będą z automatu zwalniani z armii po dwunastu latach służby. Takie zmiany przewiduje ustawa z 30 stycznia 2016 r. o zmianie ustawy o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych.
Służba w armii zawodowej dzieli się na stałą i kontraktową. W przypadku tej drugiej w korpusie szeregowym na podstawie umowy terminowej można służyć tylko przez 12 lat. Ograniczenie to od początku tworzenia zawodowej armii, czyli od 2010 r., było krytykowane przez niektórych ekspertów. Zwracali uwagę, że wojsko w ten sposób traci doświadczonych i wyszkolonych żołnierzy. O zniesienie limitu apelowali też żołnierze kontraktowi, którym limit uniemożliwiał przejście po 15 latach służby na wcześniejszą emeryturę wojskową.
Dzięki przyjętej nowelizacji osoby, które podpisały kontrakt przed 1 stycznia 2013 r., będą mogły liczyć na nabycie uprawnień do minimalnej emerytury wojskowej po 15 latach służby (pozostałe po 25 latach). Ustawodawca wprowadził też przepis przejściowy. Zgodnie z nim żołnierze kontraktowi, którym wszczęto już procedurę zakończenia służby po 12 latach, będą mogli zawrzeć kolejne kontrakty z armią. Przy czym ma o tym decydować dowódca.
Nowelizacja jest krytykowana przed opozycję. – Żołnierzom nie będzie chciało się teraz starać o awans, jeśli będą mieć możliwość służyć w korpusie szeregowym nawet do 60. roku życia. To jest ewenement na skalę całego NATO, bo żadne państwo członkowskie nie ma tak absurdalnych rozwiązań – mówi Czesław Mroczek, poseł PO, były wiceminister obrony narodowej.
Opozycja uważa też, że koszty zmiany przepisów będą nawet trzykrotnie wyższe od oszacowanych przez posłów PiS (wyliczyli je na 1,5 mld zł na 10 lat), a pieniądze na ten cel uszczuplą budżet przeznaczony na modernizację armii.
Nowelizacja zakłada również, że minister obrony narodowej w szczególnie uzasadnionych przypadkach może wyznaczyć żołnierza zawodowego na wyższe stanowisko służbowe bez dokonywania mianowania. – To rozwiązanie służy temu, aby wprowadzać swoich. Już mamy sygnały, że na stanowisko przewidziane dla dwugwiazdkowego generała powołany ma być pułkownik – alarmuje Czesław Mroczek.
– Od 1989 r. w armii dochodziło do selekcji negatywnej. Na stanowiska były powoływane osoby z układów, a profesjonalistów pomijano. Dzięki nowelizacji szef MON będzie mógł swobodnie decydować o tym, komu powierzyć dane stanowisku – stwierdza Michał Jach, przewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej, poseł sprawozdawca z klubu PiS.
Etap legislacyjny
Ustawa trafiła do Senatu