Rząd, PIP i partnerzy społeczni chcą wprowadzenia ruchomego czasu pracy. Rozmowy w tej sprawie nie będą łatwe, bo projekt zmian budzi wątpliwości.
Dziś przedstawiciele pracodawców i związków zawodowych będą pytać ekspertów Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS) o szczegóły zaproponowanych ostatnio zmian w przepisach o czasie pracy. Z pewnością wiele z nich będzie dotyczyć ruchomego czasu pracy. Resort zaproponował bowiem, aby w poszczególnych dniach zatrudnieni mogli rozpoczynać i kończyć dniówkę w różnych godzinach. W takiej sytuacji ponowne rozpoczęcie pracy w tej samej dobie (czyli np. we wtorek o 7.00, podczas gdy dzień wcześniej, w poniedziałek była to godz. 8.00) nie będzie traktowane jako nadgodziny, co wiąże się z obowiązkiem wypłacania dodatku do wynagrodzenia. Dzięki temu zatrudnieni łatwiej mogą łączyć obowiązki zawodowe z rodzicielskimi.

Projekt rozbieżności

Już wiadomo, że takie rozwiązanie zostanie oprotestowane przez związki zawodowe. Ich zdaniem, ruchomy czas pracy powinien być ułatwieniem dla pracowników, a rządowa propozycja może być dla nich niebezpieczna.
– Rozwiązania, które znalazły się w projekcie, znacząco odbiegają od tych, które zgłaszaliśmy w czasie wakacyjnych rozmów roboczych. Ministerstwo chce, by to pracodawca mógł narzucać zatrudnionym ruchomy czas pracy – podkreśla Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ.
Związkowcy mają też wątpliwości dotyczące zliberalizowania zasad wprowadzania przerywanego czasu pracy. Przewiduje on możliwość wprowadzenia przerwy w dniówce (łącznie z przerwą nie może ona przekraczać 13 godz.).

Firmy też się boją

Problemy związane z ruchomym czasem pracy dostrzegają także pracodawcy. Ich zdaniem, zaprezentowane rozwiązania sprawią, że ta forma organizacji czasu pracy nie będzie popularna.
– Projekt precyzuje nowe pojęcie dnia wolnego od pracy jako 24 godziny wolne po zakończeniu doby rozliczeniowej. Przy tak przyjętej definicji pracodawca, który chce wprowadzić rozkład ze zmiennymi godzinami rozpoczynania i kończenia pracy, będzie musiał liczyć się z niebezpieczeństwem polegającym na wykonywaniu przez pracownika obowiązków służbowych w dniu wolnym – ostrzega Witold Polkowski, ekspert Pracodawców RP.



Jego zdaniem będzie tak w sytuacji, kiedy pracownik pracujący w systemie 8-godzinnym np. w poniedziałek rozpocznie pracę o godzinie 8.30, jego doba rozliczeniowa zakończy się we wtorek o 8.30 i o tej godzinie rozpocznie się dzień wolny. Jeżeli podwładny w środę rozpocznie wykonywanie obowiązków o 7.30, to przez godzinę będzie je świadczyć w dniu wolnym. Pracodawca będzie musiał oddać cały dzień w innym terminie.

Inspekcja widzi problem

Konieczność uregulowania ruchomej dniówki w przepisach dostrzega też Iwona Hickiewicz, główny inspektor pracy. W miniony piątek zgłosiła ona wniosek legislacyjny w tej sprawie do MPiPS.
Inspekcja dostrzega zalety stosowania elastycznych rozkładów czasu pracy ze względu na korzyści wynikające zarówno dla zatrudnionych, jak i pracodawców. Jednakże definicja doby pracowniczej uniemożliwia stosowanie takich rozwiązań.
Zdaniem inspekcji resort powinien rozważyć także inne ważne dla pracowników zmiany związane z nieregularną obecnością zatrudnionego w firmie.
Z doświadczeń PIP wynika, że problematyczna jest m.in. kwestia odpracowywania prywatnych wyjść pracownika za zgodą pracodawcy, a także późniejsze przyjście do pracy czy wcześniejsze jej zakończenie. W ocenie inspekcji zgodnie z obecnymi przepisami pracodawca nie może zobowiązać pracownika do odpracowania tych godzin bez wystąpienia pracy w godzinach nadliczbowych.
Na razie w Komisji Trójstronnej nie rozmawiano o zasadach odpracowywania przez zatrudnionych czasu poświęconego na załatwianie prywatnych spraw. Być może jednak – po wniosku inspekcji – projekt przepisów o czasie pracy, nad którymi trwają negocjacje, zostanie uzupełniony.