Przed zatrudnionymi w Krajowej Administracji Skarbowej jeszcze ponad dwa nerwowe miesiące – albo dostaną szanse dalszego zatrudnienia, albo będą musieli odejść. Wilczy bilet może dostać każdy, bo w obliczu potencjalnych zwolnień nikt nie jest chroniony prawem.
Ani kobieta w ciąży, ani związkowiec, ani osoba w wieku przedemerytalnym! I wydaje się, że w obliczu tych zmian to razi najbardziej. Rozwiązanie skarbówki oraz służby celnej zostało uznane za likwidację, mimo że to m.in. one weszły w skład Krajowej Administracji Skarbowej. A to, pozwala na uznaniowość. Gdyby było to klasyczne przejście zakładu pracy, to ta kadrowa wolna amerykanka przy zwolnieniach nie mogłaby mieć miejsca.
Co prawda, nikt o celowych zwolnieniach nie mówi. I zapewne nie będzie tak, że większość straci pracę. Ale w środowisku panuje niepokój. Właśnie także dlatego, że nie zostały przyjęte ustawowe kryteria zwolnień. Co prawda, szef KAS jeszcze w lutym przypominał dyrektorom izb skarbowych, jak mają przebiegać sprawy kadrowe, ale to nie daje poczucia pewności – podobnie jak porozumienie podpisane między szefem KAS a NSZZ „Solidarność”. Póki angażu nie ma w ręce, to nie wiadomo, czy nawet rzetelne wykonywanie obowiązków uchroni przed redukcją. A jeżeli będzie to propozycja przeniesienia np. do innego miasta? Przyjmować ją czy decydować się na wygaśnięcie umowy? W takiej sytuacji może się znaleźć spora grupa właśnie osób chronionych. Jeśli ktoś taki mieszka w stolicy albo w dużym mieście, to może zatrudnienie w innym miejscu znajdzie. W małym miasteczku trudno liczyć na cokolwiek. Ze strachu przed bezrobociem spora grupa osób pewnie przyjmie nawet niekorzystne przeniesienia. Ci, którzy tego nie zrobią, bo z różnych powodów nie mogą, znajdą się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.