Zbigniew Bogucki, szef Kancelarii Prezydenta, jego zastępca Adam Andruszkiewicz, Paweł Szefernaker, szef gabinetu Karola Nawrockiego, Marcin Przydacz, szef biura polityki międzynarodowej, czy Sławomir Cenckiewicz, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. To tylko najgłośniejsze z nazwisk 12 osób, które są zatrudnione w KP i których wysokość zarobków chciała poznać – w trybie dostępu do informacji publicznej – czytelniczka DGP. Jej zapytanie nie zostało jednak rozpatrzone pozytywnie. Organ uznał bowiem, że tego typu informacje nie podlegają udostępnieniu.
Decyzja KP została mocno skrytykowana przez ekspertów zajmujących się jawnością życia publicznego. A to dlatego, że sądy administracyjne dawno temu przesądziły już, że wysokość pensji urzędników państwowych stanowi informację publiczną i powinna być udostępniana w trybie dostępu do informacji publicznej.
Jawność wynagrodzeń to standard
„(…) w świetle orzecznictwa sądów administracyjnych pytanie o informację dotyczącą świadczeń wypłacanych konkretnej osobie jest pytaniem ad personam, gdyż informacja o wypłaceniu konkretnej osobie danych świadczeń nie odzwierciedla wysokości środków z majątku publicznego wydatkowanych w związku z wykonywaniem określonych funkcji w ramach realizowania zadań publicznych, lecz zmierza do uzyskania wiedzy o kwotach wypłacanych konkretnym osobom” – tak uzasadnił odmowę udostępnienia informacji na temat wysokości wynagrodzenia brutto 12 osób zatrudnionych w KP Tomasz Pilarski, radca prawny.
Tłumaczenia te nie przekonują Krzysztofa Izdebskiego, eksperta forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego.
- Powoływanie się na argument, że wnioskowanie o informację o wysokości zarobków funkcjonariusza publicznego to pytanie ad personam, jest już mocno passé – uważa ekspert. Jak bowiem dodaje, sądy administracyjne rzeczywiście uwzględniały taką argumentację, jednak było to ponad 20 lat temu.
- Radziłbym więc temu, kto udziela odpowiedzi na zapytania składane w trybie dostępu do informacji publicznej, odświeżenie bazy orzecznictwa – kwituje Izdebski.
Taki wydźwięk miał m.in. wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 3 marca 2020 r., sygn. akt I OSK 3955/18. W sprawie tej organ nie udzielił wnioskowanych informacji, wskazując, że dane dotyczące pensji wskazanych imiennie nauczycieli są właśnie informacją ad personam i jako takie nie stanowią informacji publicznej. NSA uznał jednak to stanowisko za nieprawidłowe. Jak bowiem podkreślił, „informacja o wysokości środków publicznych wydatkowanych na wynagrodzenie określonego pracownika jednostki publicznej (…) stanowi informację publiczną".
Tendencyjny wybór Kancelarii Prezydenta
Mec. Pilarski w swojej odpowiedzi podkreślił również, że żądanie prywatnych danych dotyczących konkretnego pracownika bądź innego podmiotu nie jest tożsame z żądaniem niespersonifikowanej informacji o wysokości środków finansowych przeznaczonych na działalność i funkcjonowanie organu. W tym również na wypłatę premii i nagród związanych z wykonywaniem określonych funkcji w ramach realizowania zadań publicznych.
- Ktoś tu chyba nie doczytał art. 5 ustawy o dostępie do informacji publicznej, który jasno przecież wskazuje, że to prawo do prywatności jest mocno ograniczone w stosunku do osób pełniących funkcje publiczne – zauważa Krzysztof Izdebski (patrz: grafika). Jak dodaje, KP mogłaby odmówić udzielenia informacji, ale tylko wówczas, gdyby np. częścią składową pensji któregoś z urzędników był np. dodatek przyznawany za opiekę nad osobą niepełnosprawną.
- Wówczas bowiem można by było mówić o naruszeniu prawa do prywatności – uważa Krzysztof Izdebski.
Radca prawny KP, uzasadniając decyzję o nieudzieleniu żądanych przez czytelniczkę informacji, powołuje się również na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 10 lipca 2020 r., sygn. akt I OSK 2623/19. Wynika z niego, że „dla uzyskania informacji o sposobie wydatkowania finansów publicznych nie jest konieczna znajomość kwot wypłacanych osobom określonym z imienia i nazwiska”.
- Ewidentnie ktoś w KP zna orzecznictwo sądów administracyjnych odnoszące się do problemu jawności wynagrodzeń wypłacanych osobom zatrudnionym w instytucjach państwowych. Problem jednak w tym, że dobiera te orzeczenia w sposób tendencyjny – komentuje Szymon Osowski, prezes zarządu Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Jak bowiem tłumaczy, to prawda, że sądy administracyjne stoją na stanowisku, iż opinia publiczna nie zawsze musi wiedzieć, ile zarabia konkretna osoba pracująca np. w ministerstwie.
- Dotyczy to jednak tylko tych osób, które zajmują stanowiska pomocnicze, np. kierowców, a więc w przypadku Kancelarii Prezydenta jakieś 5-10 proc. zatrudnionych. Jeśli zaś chodzi o urzędników wyższego szczebla, których praca wiąże się z podejmowaniem decyzji, wydatkowaniem środków budżetowych, to istnieje utrwalona linia orzecznicza, z której bezsprzecznie wynika, że obywatele mają prawo wiedzieć, ile takie osoby – znane z imienia i nazwiska – zarabiają – wyjaśnia Szymon Osowski.
Watchdog również zwrócił się do KP z wnioskami o udostępnienie pewnych informacji w trybie dostępu do informacji publicznej.
- Jednak i my spotkaliśmy się z odmową. Nie chcę jeszcze niczego przesądzać, ale nie wróży to dobrze na przyszłość. Wygląda bowiem na to, że po zmianie lokatora w pałacu prezydenckim nie będzie łatwo otrzymać jakiekolwiek informacje i o każdą trzeba będzie toczyć walkę przed sądami administracyjnymi – kwituje prezes Osowski.