Zatrudniony nie może domagać się przed sądem premii, jeśli prezes firmy obiecał mu jej wypłacenie w bliżej nieokreślonej przyszłości i wysokości, bez wskazania konkretnych podstaw jej wyliczenia. Tak orzekł Sąd Najwyższy.
Pracownik wniósł pozew przeciwko firmie, w którym domagał się zasądzenia rekompensaty za zaniżone o 4560 zł miesięcznie wynagrodzenie, odprawy pieniężnej zaniżonej o 9120 zł oraz niewypłaconej premii – 13 060 zł. Tłumaczył, że został wprowadzony przez pracodawcę w błąd, bo ten obiecał mu za zmianę stanowiska długą współpracę oraz inne korzyści, np. premie. A ostatecznie i tak po roku pracy został zwolniony. Sąd I instancji uwzględnił powództwo w tzw. wyroku zaocznym. Pracodawca wniósł jednak sprzeciw. Argumentował, że obniżenie wynagrodzenia było związane z objęciem niższego stanowiska. Podkreślił, że nie ma więc podstaw do wyrównania wynagrodzenia ani przyznania wyższej odprawy. Nienależna jest również premia, gdyż wykonywane zadania wchodziły w zakres obowiązków pracowniczych, za które przysługiwało wynagrodzenie.
Wskutek sprzeciwu sprawą ponownie zajął się sąd I instancji, który tym razem zasądził pracownikowi premię, ale pozostałe żądania oddalił. Orzekł, że zatrudniony nie kwestionował tego, że na podstawie zmienionej umowy o pracę przeszedł na niższe stanowisko. Pracodawca wskazał też, że jego podwładny nie uchylił się od oświadczenia woli złożonego w porozumieniu z 30 maja 2012 r. o rozwiązaniu umowy na stanowisku dyrektora biura projektów ani nie uchylił się od oświadczenia woli wyrażonego w umowie z 31 maja 2012 r. na stanowisku senior project menager. – Chcąc skutecznie dochodzić roszczeń, musiałby udowodnić, iż rozwiązując umowę na stanowisku dyrektora i jednocześnie zawierając inną na stanowisku senior project menager działał pod wpływem błędnego wrażenia stworzonego przez firmę, że zyskał obietnicę długoterminowej współpracy – podkreślił sędzia.
Uznał też, że poza przesłuchaniem byłego dyrektora brak jest dowodów świadczących o tym, że firma wprowadziła go w błąd. Obie strony sporu wniosły apelację do sądu II instancji. Ten uwzględnił apelację pracodawcy i oddalił żądania podwładnego. Orzekł, że w odniesieniu do premii sąd niższej instancji wywiódł nieprawdziwe wnioski. Powód? Zaniechał skonfrontowania wersji stron postępowania, przyjmując jednostronnie wersję pracownika. W ocenie składu orzekającego nie przedstawił podstawy prawnej do takiego stwierdzenia, tylko przyjął, że obietnica złożona przez właściciela firmy była prawnie skuteczna. Żaden dowód nie potwierdził więc obietnicy wypłaty premii. Sąd II instancji uznał, że za nieskuteczne uznać należy jednostronne przyrzeczenia wypłaty dodatkowego wynagrodzenia w bliżej nieokreślonej przyszłości i wysokości, bez wskazania konkretnych podstaw jego wyliczenia. Dodał, że uzyskanie nagród wiązało się z uzyskaniem konkretnych wyników. Z kolei przyznanie świadczenia było indywidualną decyzją pracodawcy i zależało od jego uznania. Sąd odniósł się też do apelacji pracownika i uznał, że ten nie wykazał, iż jego działania były spowodowane tym, że został wprowadzony w błąd.
Pełnomocnik pracownika wniósł od wyroku sądu II instancji skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. W ocenie składu orzekającego nie jest wykluczone w prawie pracy indywidualne zobowiązanie pracodawcy, które może stanowić część stosunku pracy lub dodatkowe zobowiązanie cywilne. Jednak w omawianym przypadku obietnica nie była wiążąca. Ewentualna premia była uznaniowa i zależała od wyników oraz decyzji zarządu spółki. Przyznanie świadczenia było indywidualną decyzją pracodawcy, zależącą od jego uznania. SN uznał też, że pracownik nie był wprowadzony w błąd, decydując się na zawarcie umowy o pracę na niższym stanowisku za niższe wynagrodzenie. W efekcie SN oddalił skargę kasacyjną.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 17 listopada 2016 r., sygn. akt II PK 225/15.