Turysta w hotelu, pensjonacie czy gospodarstwie agroturystycznym powinien czuć się jak w domu. Bezpieczny powinien też być jego dobytek. A zatem ktoś, kogo okradziono w hotelu, może zażądać odszkodowania od właściciela obiektu.
Wszystkie firmy i osoby prywatne prowadzące usługi noclegowe w celach zarobkowych ponoszą odpowiedzialność za rzeczy należące do osób korzystających z ich usług. Nie ma przy tym znaczenia, czy utracone (albo zniszczone) przedmioty znajdowały się w wynajmowanym pokoju, czy w przestrzeni wspólnej, dostępnej także dla innych gości. Właściciel obiektu noclegowego odpowiada zarówno za pierścionek, który zginął z pokoju, laptopa pozostawionego w świetlicy, buty turystyczne, które suszyły się w holu, czy rower zdeponowany w garażu. Nie mają znaczenia ani wywieszka, ani zapis w regulaminie obiektu, że za rzeczy pozostawione bez dozoru hotel nie odpowiada. Wyjątkami od tej reguły są jedynie szkody powstałe w wyniku działania siły wyższej (np. powódź zalała świetlicę), niemożliwe do przewidzenia (np. atak terrorystyczny) lub zawinione wyłącznie przez poszkodowanego (np. zostawił rower w garażu, ale nie zamknął drzwi prowadzących wprost na ulicę). Nie ma też co liczyć na odszkodowanie, jeśli zawini gość zaproszony przez poszkodowanego do hotelu.
Stukrotność ceny
Właściciel hotelu powinien zrekompensować gościowi straty. Wysokość odszkodowania powinna być adekwatna do wartości przedmiotu (dyskusyjną kwestią jest, czy można dochodzić wartości realnej czy odtworzeniowej) i standardu obiektu noclegowego. Odpowiedzialność hotelarza jest bowiem proporcjonalna do ceny noclegu. Wysokość odszkodowania dla jednej osoby nie może przekroczyć stukrotności należności za pokój opłacanej przez tę osobę za dobę hotelową. Od właściciela hotelu, w którym nocleg kosztuje 150 zł, można się więc spodziewać rekompensaty w wysokości do 15 tys. zł, to od gospodarstwa agroturystycznego, w którym za dobę płacimy 40 zł – tylko do 4 tys. zł. Przy tym ewentualne odszkodowanie za jedną rzecz zostało ograniczone do połowy tej kwoty.
Odszkodowania możemy oczekiwać także wtedy, gdy straty dostrzeżemy dopiero po powrocie do domu. Prawo do roszczeń zachowujemy przez pół roku od ujawnienia strat, ale nie dłużej niż przez rok od zakończenia pobytu w hotelu.
Nieco inaczej ma się sytuacja, jeśli za hotel nie płacimy osobno, a kupiliśmy wczasy w biurze turystycznym. Wtedy nie trzeba dochodzić strat bezpośrednio u hotelarza, a można złożyć reklamację u touroperatora. Przy czym po 1 lipca może to być także pośrednik sprzedający ofertę dużego biura. Tej daty wydłuża się również czas na zgłoszenie reklamacji do touroperatora z 30 dni do trzech lat.
Bezpieczny bagaż
Niezależnie od zobowiązań hotelarza i organizatora turystyki warto pomyśleć również o ubezpieczeniu bagażu. A to dlatego, że ochrona będzie dotyczyć także zniszczenia, uszkodzenia lub utraty spowodowanych wypadkiem, ale też w trakcie innych zdarzeń losowych, jak huragan, powódź, pożar. Określając sumę ubezpieczenia, należy brać w tym przypadku wartość przedmiotów zawartych w bagażu i dokładnie dopytać, czy w razie straty ubezpieczyciel pokryje pełny koszt odkupienia zniszczonego czy skradzionego przedmiotu (czy też potrąci za jego zużycie).
Warto zwrócić przy tym szczególną uwagę na zasady odpowiedzialności ubezpieczyciela na wypadek kradzieży. Firmy asekuracyjne stawiają tu spore przeszkody, ograniczając swoje zobowiązania do sytuacji, gdy bagaż znajduje się pod bezpośrednią opieką właściciela, został powierzony przewoźnikowi, przechowalni bagażu, znajdował się w zamkniętym pomieszczeniu w miejscu zakwaterowania lub w bagażniku samochodowym.
Podstawa prawna
Art. 846-852 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. z 2018 r. poz. 1025).
Od lipca art. 48. ustawy z 24 listopada 2017 r. o imprezach turystycznych i powiązanych usługach turystycznych (Dz.U. z 2017 r. poz. 2361).
Do 1 lipca art. 11 a ustawy z 29 sierpnia 1997 r. o usługach turystycznych (Dz.U. z 2017 r. poz. 1553).