Nie wszystkie dane z wykazu służbowego sędziego mogą być udostępniane – uznał sąd administracyjny. Utrudni to formułowanie wniosków o przeprowadzenie tzw. testu bezstronności.

O tym, że bardzo trudno jest skutecznie podważyć prawo do orzekania w danej sprawie przez tzw. neosędziego, pisaliśmy na łamach DGP wielokrotnie. Bardzo często bowiem sądy wymagają od formułujących takie tezy wykazania wielu okoliczności, które mogłyby udowadniać jego związek z władzą. A gdy strony nie są w stanie tego zrobić, stwierdzają, że w konkretnych sprawach nie ma podstaw do kwestionowania tzw. neosędziów. Po niedawnym wyroku takie wykazanie związków między sędziami a przedstawicielami władzy może okazać się jeszcze trudniejsze niż dotychczas.

Iluzoryczne prawo

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie rozpatrywał skargę obywatela, któremu nie udostępniono wielu informacji na temat pewnego sędziego - jego ścieżki zawodowej oraz wykształcenia. Chodziło m.in. o kopie życiorysu, dyplomów, świadectw, certyfikatów i egzaminów dotyczących ukończenia szkoły średniej, wyższej i ewentualnie innych szkół. Wnioskowano również o kopie dokumentów poświadczających dodatkowe kursy.
Rozpatrując żądanie wydania kopii życiorysu sędziego, krakowski sąd uznał, że nie stanowi on informacji publicznej. Tą mogą być zasadniczo tylko dokumenty urzędowe, czyli takie, które zostały wytworzone przez organ w ramach realizacji powierzonych mu zadań. A dokument prywatny, który trafia do organu, nie staje się z automatu urzędowym.
„W ocenie Sądu, życiorys jest w sposób oczywisty dokumentem prywatnym i fakt powierzenia go organom sądu w momencie wstąpienia w szranki zawodu nie powoduje, że staje się on dokumentem urzędowym” - czytamy w niedawno opublikowanym uzasadnieniu wyroku.
Jakie informacje można znaleźć w takich życiorysach?
- Jeśli chodzi o zakres danych, to nie obowiązują żadne reguły. Jeden sędzia pisze cały elaborat, chwaląc się np. tym, jakie stopnie naukowe i pod czyim kierunkiem zdobył, jakie kursy ukończył, czy też jakie jest jego hobby, a drugi kończy na trzech zdaniach, podając suche fakty stricte związane z jego ścieżką zawodową - tłumaczy Sławomir Pałka, sędzia Sądu Rejonowego w Oławie. Jego zdaniem nie powinno się z góry przesądzać, że życiorys sędziego nie stanowi informacji publicznej.
- Mogą się tam bowiem znajdować istotne informacje rzucające światło na to, w jaki sposób sędzia np. otrzymał awans. Taka jawność to cena, jaką trzeba płacić, wykonując wysokie funkcje państwowe - komentuje oławski sędzia.
Tym bardziej że zupełnie inne stanowisko w podobnej sprawie zajął WSA w Białymstoku. Wówczas chodziło jednak nie o sędziego, tylko kierownika jednego z urzędów wojewódzkich (sygn. akt II SAB/Bk 23/14). Białostocki sąd wskazał, że w momencie zatrudnienia przez organ życiorys pracownika stanowiący składową akt osobowych przetwarzanych przez organ administracji traci przymiot dokumentu prywatnego.
- I nie powinno mieć tutaj znaczenia to, czy mamy do czynienia z sędzią, czy też z urzędnikiem zatrudnionym w administracji. I tu, i tu mamy przecież do czynienia z funkcjonariuszem publicznym - zauważa Sławomir Pałka. Jego zdaniem zawężanie dostępu do informacji na temat ścieżki zawodowej i życiowej sędziego może uczynić prawo strony do badania jego bezstronności prawem iluzorycznym.
WSA w Krakowie przyznał, że życiorys sędziego może zawierać także dane będące informacją publiczną. Pozostawił to do oceny organu, który takim dokumentem dysponuje.
O tym, że życiorys sędziego stanowi informację publiczną, przekonany jest również Krzysztof Izdebski, ekspert forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego.
- Jeżeli mówimy o osobie, która pełni funkcję publiczną, to nie ma wątpliwości, że jej życiorys powinien być podawany do informacji publicznej. Mnie się nawet marzy, żeby biogramy sędziów wszystkich sądów były dostępne w internecie. Na razie praktykują to Sąd Najwyższy oraz Trybunał Konstytucyjny i naprawdę nie widzę przeciwskazań, aby robiły to także sądy powszechne - mówi ekspert.

Doświadczenie zawodowe

Jeśli chodzi o kopie dokumentów (dyplomów, certyfikatów etc.) potwierdzających wykształcenie, kompetencje i doświadczenie zawodowe sędziego, których żądał obywatel, to WSA dokonał pewnego rozróżnienia. Jak wskazał, w aktach osobowych mogą znajdować się przede wszystkim takie dokumenty, które potwierdzają istnienie wymogów ustawowych związanych ze statusem sędziego. Chodzi tutaj przede wszystkim o dyplom ukończenia wyższych studiów prawniczych.
ikona lupy />
Co mówią przepisy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
„Jest oczywistym, że posiadanie takiego dyplomu zwalnia kandydata od dokumentowania ukończenia wcześniejszych stopni szkolnictwa. Bez znaczenia dla jego statusu jest też ukończenie jakiegoś kursu czy szkolenia” - stwierdził WSA.
- Jeżeli od strony żąda się, aby wykazała ona konkretne okoliczności mające wpływ na brak niezależności sędziego, to ten dostęp do informacji na temat ścieżki zawodowej sędziego powinien być jak najszerszy - uważa Zbigniew Krüger, adwokat, partner w Kancelarii Krüger & Partnerzy. Jak zaznacza, to, że strona uzyska informacje na temat tego, że np. dany sędzia uczęszczał do szkoły średniej z obecnym ministrem sprawiedliwości, nie musi oznaczać, że uda jej się doprowadzić do podważenia prawa do orzekania takiego sędziego w danej sprawie.
- Może jednak stanowić pewien punkt wyjścia do przeprowadzenia analizy jego bezstronności i dlatego strona nie powinna być z góry pozbawiana dostępu do takiej informacji - uważa mecenas Krüger. Dodaje również, że takie dane, jak te dotyczące przebytych kursów czy też dyplomy ukończenia dodatkowych studiów, są również brane pod uwagę w konkursach na stanowiska sędziowskie i często mają wpływ na to, kto zostanie na takie stanowisko powołany. A jako takie z całą pewnością stanowią informację publiczną. ©℗

orzecznictwo

Wyrok Sądu Administracyjnego w Krakowie z 14 grudnia 2022 r., sygn. akt II SAB/Kr 149/22 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia